Maxus 24 Evo: mniejszy bliźniak [TEST JACHTU]

2018-11-15 15:42 Dominik Życki

Przetestowaliśmy nowy mazurski jacht turystyczny – Maxus 24 Evo. Zastępuje on wysłużonego Maxusa 24 – Jacht Roku 2011 w Polsce i jak poprzednik mierzy mniej niż 7,5 m długości oraz 2,55 m szerokości. To pozwala transportować go na przyczepie bez dodatkowych pozwoleń. Nowy model do złudzenia przypomina też hit minionego sezonu, większego „brata bliźniaka” – Maxusa 26.

Zobacz test w wersji wideo!

Na dole artykułu znajdziesz TEST JACHTU Maxus 24 Evo w wersji wideo, przygotowany przez ekipę testową "Żagle.TV"

Evo w nazwie jachtu oznacza ewolucyjne rozwinięcie poprzednika, jednak to chyba zbyt zachowawcze określenie. Na pierwszy rzut oka nowa jednostka przypomina bowiem większego, starszego brata, nowatorskiego Maxusa 26. Utrzymano go dokładnie w tej samej stylistyce, tak że trudno je nawet odróżnić. Różnice tkwią bardziej w technologii wytwarzania. Projektant, Jacek Daszkiewicz, zastosował w M24 Evo inne połączenie dna z pokładem i – wynikający z tego rozwiązania – dodatkowy drewniany stopreling blisko krawędzi pokładu.

Kadłub

Został wydłużony względem starego M24 o 15 cm. Zaprojektowano w nim pionową pawęż, a to jedna z nielicznych cech odróżniających Evo od Maxusa 26, którego rufa z profilu ma lekkie pochylenie. Poza tym mniejszy i większy bliżniak są niemal identyczne: pionowa dziobnica czy nisko schodzące kanty poszycia kadłuba – to zarówno nadążanie za światowymi trendami, jak i maksymalne wykorzystanie wymiarów zewnętrznych kadłuba i poprawienie parametrów nautycznych przez zwiększenie stabilności początkowej. Kolejna wspólna cecha to duża, laminatowa platforma dziobowa (tzw. kaczy dziób), ale w M24 Evo wykonywana już w standardowej, podstawowej wersji. Nowością jest wygospodarowanie w schowku dziobowym miejsca na butlę z gazem.

Dostępne są cztery wersje podwodzia – z mieczem obrotowym, z mieczem szybrowym, ze stałym kilem oraz z twin kilem, popularnym na wodach pływowych.

Maxus 24 Evo
Autor: Stanisław Iwiński Typowe dla maxusów małe, ale przydatne detale, poprawiające funkcjonalność jednostki

Pokład, kokpit i wyposażenie

Najważniejszą cechą stylizacyjną pokładu są z pewnością wielkie, podłużne okna w nadbudówce, wykonane z przyciemnianego szkła akrylowego i wyposażone w otwierany bulaj po każdej ze stron. Sam pokład jest niemal idealnie równy, wystają jedynie luki pokładowe. Jak we wszystkich swoich jachtach, tak i w tym Daszkiewicz wygospodarował wygodne i szerokie przejście po półpokładach, umieszczając wanty kolumnowe wąsko, przy nadbudówce. Łatwo więc przejść z kokpitu na dziób, nie przeciskając się pomiędzy „kolumnówkami” i nadbudówką.

Nowoczesnym rozwiązaniem, przeznaczonym na Mazury, jest schowane estetycznie tuż pod pokładem zblocze bramki masztu. Zabieg ten pozwolił obniżyć całą bramkę, a to poprawiło bezpieczeństwo – trudniej zaczepić się przypadkiem o „kwasowe” rurki, z których ją wykonano. Szoty grota zamontowano na wysokim, laminatowym stoliku, w który, za dopłatą, można wstawić okucia do stołu kokpitowego. Stolik ułatwia dobieranie szotów grota blisko diametralnej, umożliwiając wąskie trymowanie tego żagla. Podobnie jak w Maxusie 26 projektant zastosował tu bardzo sprytny sposób na składowanie sztorcklapy. Kładziona jest po prostu na suwklapie w specjalnych dyskretnych uchwytach i wsuwana pod dach nadbudówki.

Jeśli chodzi o pozostały osprzęt i wyposażenie, zastosowano przyjęte już rozwiązania: fały i regulacje od masztu przechodzą przez organizery i idą do kokpitu, do czterech stoperów lin z każdej strony, a następnie na dwa kabestany Andersen zamocowane na dachu nadbudówki. Dwa kolejne kabestany samoknagujące, służące do wybierania szotów foka, umieszczono na krawędziach kokpitu. Tu uwaga: te cztery wysokiej klasy kabestany Andersen uwzględniono w cenie podstawowej, podobnie jak szyny i bloczki Ronstan, stopery i organizery Spinlock oraz żagle z Sail Service. W testowanym egzemplarzu mieliśmy dostępne opcjonalnie regulowane z kokpitu wózki szotów foka – przydatne, a niedrogie rozwiązanie. Standardowo jacht wyposaża się w jeden luk pokładowy na dziobie, za dopłatą można zainstalować drugi, nad mesą, jak w egzemplarzu testowanym. Chyba warto, bo to dodatkowe źródło światła i wentylacji latem. Zejściówkę ładnie otoczono drewnianymi listwami.

Przestronny kokpit dokładnie pomierzyliśmy, ma 215 cm długości i nieco krótsze ławy: mają 195 cm, przy 42,5 cm szerokości i 37 cm wysokości nad podłogą. Pod siedziskami schowki – bakisty, po jednej na każdą ze stron. Falochrony, czyli oparcia siedzisk, mają średnio ok. 30 cm wysokości, zapewniają więc całkiem wygodne podparcie dla pleców. Ich kąt pochylenia dobrano tak, by nie przeszkadzały w wychylaniu się przy balastowaniu

Wnętrze

Do wnętrza Maxusa 24 Evo wchodzi się z kokpitu po solidnej, metalowo- -drewnianej schodni. Ci, którzy mieli okazję żeglowania poprzednim M24, tutaj poczują się jak w jachcie o jeden rozmiar większym – bo też nowy model nie tylko wydłużono względem poprzednika, ale i do maksimum wykorzystano jego gabaryty. Co więcej, tę przestrzeń dodatkowo poszerzają jeszcze, choć już tylko wizualnie, duże powierzchnie jasnych podsufitek, spore okna w nadbudówce i jasne drewno wykorzystane do jego zabudowy – dąb Ferrara stosowany seryjnie. Tak jasne kolory wykończeń widzi się coraz częściej w zabudowach jednostek mazurskich i ten trend cieszy – małe, bądź co bądź, wnętrza jachtów śródlądowych przestają być dzięki temu tak przytłaczające. Stylistycznie wnętrze stanowi gustowne połączenie odpowiednich kolorów obić, podsufitek i zabudowy, przynajmniej w testowanym przez nas egzemplarzu.

Jeśli chodzi o tak ważną dla wielu wysokość stania, to musimy podać dwa pomiary. W zagłębieniu w podłodze, do podsufitki, zmierzyliśmy 186 cm, a w zagłębieniu pod suwklapą jest nawet 190 cm. To bardzo dobry wynik.

Maxus 24 Evo
Autor: Stanisław Iwiński Nowością w Maxusie 24 Evo jest zastosowanie lekkiej sklejki z bardzo twardą, trudną do zarysowania okleiną HPL, której nie trzeba lakierować

Długości kanap też sprawdziliśmy dokładnie, prawa ma 195 cm przy 110 cm szerokości po rozłożeniu rozkładaków, a lewa 190 cm oraz 108 cm szerokości. Oparcia nie są zintegrowane z materacami, zostały lekko odsunięte od burt, a nad nimi umieszczono dwa piętra dość głębokich jaskółek, te dolne oświetlono dyskretnie schowanym paskiem LED. Stół w mesie ma 147 cm długości, a szerokość 56 cm przy pilersie i 68 cm od strony zejściówki, po rozłożeniu blatów. Bardzo przydatne są podłużne zagłębienia w materacach, umieszczone w miejscach ich zginania się podczas podnoszenia pokryw bakist podkanapowych. Zresztą same te klapy można zablokować w pozycji otwartej za pomocą spiralnych sprężyn podtrzymujących. To wielkie ułatwienie podczas pakowania rzeczy do schowków pod siedziskami.

Koja dziobowa liczy 210 cm długości przy 167 cm szerokości u wezgłowia, a wysokość nad jej materacem wynosi 96 cm. Pod nią umieszczono schowek oraz zbiornik na wodę. Do przechowywania rzeczy osobistych służą w tej części jachtu jaskółki na każdej z burt i wnęka na buty pod tylnym fragmentem materaca – w niej jest także dostęp do czujników echosondy oraz logu, zakrytych łatwo zdejmowaną klapą rewizyjną.

Pod hundkoją rufową umieszczono akumulator (zmieści się tu i drugi, dokupiony opcjonalnie) oraz schowki na rzeczy osobiste. Bardzo przydatne na dłuższe rejsy będą z pewnością dwa kolejne schowki za grodzią, za koją rufową – czyli te na samej pawęży. To dwa wielkie pojemniki na rzeczy osobiste, części zamienne, zapasowy osprzęt i wyposażenie.

Maxus 24 Evo
Autor: Stanisław Iwiński Poprzeczna hundkoja rufowa jest ogromna i wygodna, liczy 240 cm x 120 cm przy wysokości nad materacem maksymalnie wynoszącej 80 cm (minimalnie 52 cm pod podłogą kokpitu)

Wysokość od podłogi do sufitu w kabinie toaletowej wynosi 175 cm. Duża szerokość i głębokość pomieszczenia sprawiają, że nawet potężniejsze osoby zmieszczą się w nim podczas korzystania z zamontowanej tu toalety chemicznej (opcjonalnie morskiej), umywalki z kranem i dużego schowka.

W przestronnej mesie Maxusa 24 Evo standardowo montowana jest jedna zamykana szafka, ale opcjonalnie można zamówić ich aż cztery. I podobnie jak w M26, tak i tu można decydować w dużym stopniu o układzie mebli i kambuza w środku – konstrukcja wkładki umożliwia bowiem zmianę położenia szafek oraz regulację długości i szerokości koi. Teraz więc to klient decyduje, czy woli szersze koje i węższy ciąg komunikacyjny, czy odwrotnie.

Kambuz wyposażono w kuchenkę przykręconą na płask, lodówkę (do wyboru – ładowaną od góry lub wysuwaną z boku), umywalkę z baterią wpuszczoną w korianowy blat, jaskółki i trzy zamykane szafki. Dokładnie nad kuchenką zamontowano bulaj pomagający w wentylacji podczas gotowania posiłków, a symetrycznie do niego, na prawej ściance nadbudówki zamontowano kolejny, wentylujący toaletę.

Estetyczne włączniki świateł umieszczono w miejscach, do których sięga się niemal automatycznie po wejściu na jacht – zaraz przy zejściówce, w pobliżu kambuza. Uruchamiają one dyskretnie pochowane paski LED dające niezwykle przyjemną atmosferę.

Maxus 24 Evo
Autor: Stanisław Iwiński Funkcjonalny kokpit opracował znakomity żeglarz, dzięki czemu pływanie Maxusem sprawiło nam wielką przyjemność. Patent na chowanie sztorcklapy na płask na suwklapie zasługuje na duże uznanie

Żeglujemy

Pierwszy zbudowany egzemplarz Maxusa 24 Evo przetestowaliśmy 25 listopada na jeziorze Mamry, przy wietrze 14 – 18 w i dość mocno rozbujanym akwenie. Początkowo próbowaliśmy żeglować na pełnych żaglach, co w chwilach słabszego wiatru świetnie się sprawdzało, ale przy wietrze powyżej 4B (a więc powyżej 16 w) utrudniało żeglugę w kursie na wiatr – jacht zbytnio się wtedy przechylał. Założenie refu bardzo pomogło i dokończyliśmy test (jak również pomiary prędkości do prezentowanej obok biegunowej) właśnie z pomniejszonym grotem.

Z zarefowanym żaglem głównym Maxus nie szedł tak ostro na wiatr, jak mógłby z pełnym ożaglowaniem, ale i tak 46 stopni do wiatru to zacny wynik. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że prawdopodobnie trzeba w kolejnych egzemplarzach dołożyć nieco balastu w mieczu, żeby zmniejszyć przechyły – przy smukłym takielunku powstaje tu dość wysoki moment przechylający. Miecz waży 50 kg, więc dołożenie 20 kg ołowiu w dolnej części nie powinno być odczuwalne przy jego podnoszeniu, a bardzo wzmocni moment prostujący. Żagle obsługuje się łatwo, wszystko działa płynnie i nic się nigdzie nie zaczepia. Widać, że projektant jest dobrym żeglarzem i wie, jak jachty powinny żeglować. Stolik szotów grota ułatwia dobranie grota do diametralnej, co przekłada się na poprawę ostrości żeglugi. Ponadto wysokie mocowanie talii zmniejsza siły na tym szocie, a tym samym przekłada się na łatwość jego dobierania. I rzeczywiście – podczas testu utrzymywanie szota w ręce nie sprawiało nam żadnego kłopotu.

Maxus 24 Evo
Autor: Stanisław Iwiński Umocowane na tylnej ściance kabiny podwieszki do zbuchtowanych fałów i regulacji ułatwiają pracę obsłudze żagli

Przy szkwalistym wietrze, jeszcze gdy płynęliśmy na pełnym grocie, trzeba było co chwila luzować je, zmniejszając w ten sposób przechył. Szoty działały jednak lekko i nie wyrywało ich z ręki, nie trzeba się było z nimi siłować. To też dowód na odpowiednie dobranie przełożeń talii i średnicy szotów. Ponadto okazało się, że stolik szotów grota idealnie sprawdza się w przechyłach jako podpórka pod nogi sternika. Falochrony kokpitu z kolei uformowano wygodnie, tak że załoga nie zsuwa się z nich w przechyle, a dłuższe siedzenie na nich podczas żeglugi nie powoduje dyskomfortu.

Projektant od razu trafił z położeniem płetwy sterowej, idealnie skompensowanej i dzięki temu nie „wyrywającej” ręki na skrętach. Nieco za duży luz poczuliśmy na sterze, ale to przypadłość egzemplarza – bądź co bądź – prototypowego (nawet po dokładnych oględzinach nie było tego widać), wyposażonego w ster od Maxusa 26. Długa płetwa sterowa sprawia, że jachtem steruje się łatwo i precyzyjnie jednocześnie, a ponadto nie ostrzy się przesadnie nawet w dużym przechyle.

Podsumowanie

Nowe Evo może zmienić podejście klientów do jednostek mierzących mniej niż 7,5 m długości kadłuba. Po co bowiem kupować na Mazury 10-metrowego giganta, kiedy niewiele niższy komfort można znaleźć na zgrabnym jachcie łatwym do przewozu na przyczepie? Cena wyjściowa Maxusa zawiera dużo atrakcyjnego wyposażenia, a o ostatecznym kształcie jego zabudowy i wykończenia decyduje w dużej mierze klient.

Maxus 24 Evo
Autor: Filip Pawelec Wykres prędkości

Ocena jachtu

Co nam się podoba?
– nowoczesne i dynamiczne kształty
– wysoka jakość wykonania i dbałość o detale
– nowoczesna i przytulna stylistyka wnętrza
– dobre osiągi
– funkcjonalność, łatwość obsługi i żeglowania

Co byśmy zmienili?
– dołożyli 20 – 30 kg balastu, najlepiej w mieczu (zostanie powiększony w egzemplarzach seryjnych)

Ekipa testowa
Stanisław Iwiński i Dominik Życki

W teście udział wzięli: Jacek Daszkiewicz, projektant oraz Jakub Grzeszuk, przedstawiciel stoczni Northman.
Pomiary prędkości przeprowadziliśmy na urządzeniu Velocitek SpeedPuck, a głośności na decybelomierzu Voltcraft.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.