Chór Zawisza Czarny ma już osiem lat!
Pełna nazwa brzmi Męski Chór Szantowy Zawisza Czarny. Siedzibą jest Gdynia, a próby odbywają się, gdzieżby indziej, jak właśnie w Centrum Wychowania Morskiego ZHP, u armatora szkunera „Zawisza Czarny”. Chór powstał 8 lat temu i szturmem zdobył polską scenę szantową. Nic dziwnego, skoro wśród jego członków jest wielu znanych i uznanych szantowych solistów. Poza tym, jest to pierwszy i jak na razie jedyny taki chór w Polsce.
W sobotę 7 marca w gdańskim Europejskim Centrum Solidarności chór świętował swoje 8. urodziny. Od razu trzeba przyznać, że był to jeden z lepszych koncertów Chóru, jakie udało mi się oglądać. Poza urodzinami, okazji do gratulacji było więcej. Na ostatnich krakowskich Shanties Wojciech Szafrański otrzymał Nagrodę im. Stana Hugilla za wierność szancie klasycznej. Ojciec Dyrektor, Jacek Jakubowski i Krzysztof Jurkiewicz otrzymali Nagrodę Specjalną – zaproszenie na tournée po Kanadzie i USA. Andrzej Kadłubicki, wspomagający barytony i grający na fletach, świętował 50-lecie działalności scenicznej. Okazji do świętowania było więc sporo.
Ta świąteczna atmosfera w niczym nie uszczupliła jakości sobotniego koncertu. Dawno nie wykonywane „Farewell and adieu”, czyli oryginalna wersja „Hiszpańskich Dziewczyn”, najstarszej, bo w 1769 roku zapisanej szanty, zabrzmiała znakomicie. To samo można powiedzieć o „Nordwest Passage” wykonanym na specjalne życzenie publiczności. Poza starymi i znanymi utworami pojawiły się tez stosunkowo nowe w repertuarze Chóru.
Dwie szanty wykonała z Chórem Joanna Knitter, wnosząc na scenę żywiołową radość śpiewania. Wokalistka wielokrotnie przyznawała, że lubi śpiewać w tym towarzystwie i widać to wyraźnie na scenie. Koncert prowadziła Mira Urbaniak, dając jednak wykonawcom dużo scenicznej swobody. Na zakończenie obie panie zostały obdarowane bukietami kwiatów, chyba nie tylko z okazji niedzielnego Dnia Kobiet.