Mototest: Sea-Doo Wake 230 - Pływająca dyskoteka
Ta łódź może pociągnąć jednocześnie czterech wakeboardzistów (deskarzy wodnych), zabrać na pokład dwanaście osób i wszystkim zapewnić przyjemność szaleństwa na wodzie w rytm dźwięków płynących z potężnych głośników zawieszonych nad kokpitem. Jednym słowem – pływająca dyskoteka.
Sea-Doo jest największym na świecie producentem łodzi z napędem strugowodnym (hydro jet). Sprzedają się świetnie na wszystkich kontynentach, są to konstrukcje przeznaczone głównie dla miłośników pływania na różnych urządzeniach ciągniętych przez motorówkę. Testowany przez nas Wake 230 jest najnowszym modelem tego typu sportowych łodzi, wypuszczonym na rynek w 2009 r. Został wyposażony w potężne jednostki napędowe o mocy 2 x 255 KM! Może być używany do holowania różnego sprzętu do zabawy na wodzie, ale przede wszystkim wakeboardzistów, czyli fanów letniej odmiany deski snowboardowej. W podstawowych założeniach firmy Sea-Doo do tego właśnie typu osób adresowana jest ta jednostka. Na podstawie badań i obserwacji różnych grup aktywnie spędzających czas wolny zauważono pewne analogie ich zachowań społecznych. Tak jak kiedyś ludzie zamiłowani w zimowym szusowaniu, szukając podobnych wrażeń w lecie, często wybierali narty wodne, tak z coraz większym rozwojem snowboardu rośnie zapotrzebowanie na podobny ekwiwalent letniej rozrywki. Aby jak najbardziej upodobnić zabawę na wodzie do tej przygotowywanej w zimowych snowparkach, na łodziach typu Wake montowane są potężne głośniki mocowane na specjalnych spoilerach rozpiętych nad kokpitem. Dodatkowo jednostki te wyposażane są w specjalne zbiorniki na balast wodny, bo mocno zagłębiona łódka może wytwarzać zupełnie niezłą falę pozwalającą ciągniętym wakeboardzistom wykonywać skoki nawet przy gładkiej powierzchni wody. Pływanie na desce wodnej rozwija się na całym świecie, choć głównym rynkiem zbytu dla firmy Sea-Doo są USA i Kanada. Rośnie zainteresowanie tym portem na innych kontynentach: w Europie, w Australii. U nas popularność tego sportu nie jest jak dotąd aż tak oszałamiająca, chętnych do jego uprawiania przybywa co roku po kilka osób i w sumie jednostek tych pływa po naszych wodach jedynie kilkadziesiąt sztuk. Zapewne duży na to wpływ ma postrzeganie portów wodnych ciągle przez pryzmat korzystania z akwenów śródlądowych, na których nie ma miejsca dla szalonej jazdy z użyciem głośnych i szybkich motorówek. Ich naturalnym środowiskiem są przybrzeżne wody morskie, gdzie nie przeszkadza się innym.
Cały artykuł można przeczytać w styczniowym wydaniu miesięcznika „Żagle" 01/2010. Preumeratę i egzemplarze archiwalne "Żagli" można zakupić dzwoniąc pod numer (0-22) 590 5555 lub w sklepie internetowym sklep.murator.pl