Jachty Niezwykłe: PARTRIDGE – 133 lata pod żaglami

Pytany, jaki jest najstarszy pływający do dziś jacht na świecie, odpowiadam bez wahania: „Partridge”, liczący sobie już 133 lata kuter gaflowy. Dość powiedzieć, że gdy Amerykanie montowali podarowaną im przez Francuzów Statuę Wolności, ta niezwykła jednostka właśnie spływała na wodę...
Zbudował ją znany z konstrukcji biorących udział w zmaganiach o Puchar Ameryki jednostek („Genesta” i „Galatea”) Anglik John Beavor-Webb. Skorzystał ze swoich doświadczeń i stworzył bardzo szybki – jak podkreślali współcześni – jacht, ale przeznaczony przede wszystkim do celów rekreacyjno-turystycznych. Co prawda są informacje o jego udanych startach w brytyjskich regatach z końca XIX w., ale służył głównie przyjemnościom bogatego właściciela. W końcu epoki wiktoriańskiej to było w dobrym tonie i kilka tak powstałych jednostek już opisywałem na tych stronach.
Dziś powiedzielibyśmy, że to był jacht średniej wielkości (ok. 15 m po pokładzie, szeroki na 3,20 m, o zanurzeniu 2,60 m i niosący 250 m2 żagla), jednak w tamtych czasach, gdy schodził z pochylni stoczni Camper & Nicholson w Gosport, był cudem techniki – wielkim, niezwykle starannie wykonanym i nowoczesnym.
Przez około pół wieku przechodził z rąk do rąk, co skrzętnie odnotowywano w rejestrach Lloyda, by w pewnym momencie zniknąć z oczu. Jak pisałem przy historii jachtu „Tigris”: „Takie rzeczy mogą się zdarzać tylko w Wielkiej Brytanii – kraju, który władał kiedyś gigantycznym imperium kolonialnym, nie zaznał na swym terytorium wojny (jeśli nie liczyć nalotów z II wojny światowej) od stuleci, a zgromadzone dobra pozwalały tam na tworzenie rzeczy wyjątkowych i dyskretne ich użytkowanie przez kolejne dziesięcio-, a nawet stulecia! Tu – w kolebce światowego jachtingu – znajdowano w nadbrzeżnych chaszczach czy mule rzek zabytki szkutnictwa klasy światowej!”.
Tak też było z naszym bohaterem – jego kadłub odkryto w fatalnym stanie w bagniskach ujścia rzeki Blackwater koło Tollesbury w 1979 r. Wiele lat prowadzony gruntowny remont doprowadził go do stanu nieomal pierwotnego, gdyby nie użycie we współczesnej zabudowie wnętrza sklejek, a przy uszczelnianiu – uszczelek gumowych.

Dokładnie 20 lat temu – w 1998 r. – odnowiony jacht znów spłynął na wodę, a w 2014 r. zdobył Rolex Trophy w regatch Les Voiles de Saint Tropez. Rok później celebrowano 130. rocznicę jego powstania, a na pokładzie pojawił się sam książę Monako Albert – znany pasjonat żeglowania...
Polecany artykuł:
Polecany artykuł:
Polecany artykuł: