Karwica: mało znany port nad Jeziorem Nidzkim
Poznajecie ten mazurski port? Pewnie nie wszyscy go znają, choć jest położony najbliżej Warszawy. To Karwica, najbardziej na południe wysunięty port Wielkich Jezior Mazurskich. To właśnie stąd ruszam na urlopowe mazurskie włóczęgi i krótkie weekendowe wypady.
Karwica jest dla mnie wyjątkowym miejscem. To tu kiedyś zwodowałem po raz pierwszy na Wielkich Jeziorach Mazurskich łódkę i... tak zostało, kolejny „Szaman” ma swoje miejsce przy karwickiej kei.
Zupełnie sam pośród Wielkiech Jezior
Dawniej, gdy w piątkowy wieczór przyjeżdżałem do Karwicy na weekendowe pływanie, noc spędzałem w porcie. Jak już się przepakowałem z samochodu na jacht, gdy wszystko sklarowałem i do tego była pogoda, siadałem w kokpicie, opierałem się plecami o kabinę, patrzyłem w rozgwieżdżone niebo i słuchałem puszczy. Tak – w porcie w Karwicy da się posłuchać puszczy. Tam nie ma dyskotek, imprez i dzikich krzyków. Czasami tylko, jeśli sąsiad z łódki obok też był na pokładzie, leniwie gadaliśmy przy butelce piwa. Bardzo lubiłem i nadal lubię te karwickie wieczory.
Odkąd nauczyłem się pływać nocą, w piątkowy wieczór klaruję łódkę, stawiam żagle i ruszam w ciemność Jeziora Nidzkiego. To jeszcze bardziej fascynujące niż podziwianie gwiazd z zacumowanego kokpitu. Wprawdzie niebo jest tak samo rozgwieżdżone, tak samo słucha się Puszczy Piskiej, ale do tego słychać plusk wody opływającej kadłub. I wypatrywanie miejsc tych niby dobrze pamiętanych, ale w nocy innych. Później, po godzinnym czy dwugodzinnym żeglowaniu, przychodzi pora na nocne cumowanie w jednym z bardziej albo mniej znanych miejsc czy na noc spędzoną na kotwicy. Lubię te noce na kotwicy, bo przebudzenie się w słoneczny poranek na Jeziorze Nidzkim jest bezcenne.
Żeglowanie po Jeziorze Nidzkim
Gdy już pokonamy Wielkie Zamordeje, mamy wybór. W lewo – do cywilizacji. Tam jest Ruciane-Nida, Guzianka, a za nią przestrzeń Wielkich Jezior Mazurskich. Na wprost – Małe Zamordeje z cudną ciszą, która tylko jesienią jest przerywana klangorem żurawi lub odgłosami z rykowiska jeleni. Ale to też słuchanie puszczy.
W prawo do Jaśkowa, ale zanim uda się tam dopłynąć, żeglujemy przez najpiękniejsze miejsca Nidzkiego i Puszczy Piskiej. Widać je na zdjęciu, przesmyki przy Czapli i przy Końskim Cyplu, dalej rozlewisko z bindugami Duży Lasek i Mały Lasek. A na horyzoncie ledwo się błyszczy woda na końcu jeziora, w Jaśkowie.
Tak naprawdę, to da się wyjść rano z Karwicy, dojść do Jaśkowa i bez trudu wrócić jeszcze tego samego dnia. Ale nie o to chodzi na Jeziorze Nidzkim. Warto po drodze zacumować, pójść w puszczę, pogadać samemu ze sobą i wrócić nad wodę. Może się okazać, że niektóre ważne sprawy już przestały być aż tak ważne, a czas cudownie zwolnił.