Uwaga na śródlądziu! Początek sezonu, a utrudnień nie brakuje
Na początku sezonu żeglarskiego 2018 okazało się, że na polskich drogach śródlądowych pojawiło się kilka nowych utrudnień nawigacyjnych oraz budzących niepokój żeglarzy zapowiedzi regulacji prawnych. Oto informacje o nich z końca maja br.
Wprawdzie jachty coraz rzadziej docierają na Mazury rzekami, Narwią i Pisą, ale wciąż zdarzają się tacy, którzy nadal wybierają tę drogę. Nic w tym dziwnego. Wyprawa rzekami na Mazury dostarcza wielu pozytywnych wrażeń. To kilka ciekawych dni kiedy obcujemy z piękną i często dziką, dopiero budzącą się do życia przyrodą. Niestety, tej wiosny pojawiło się poważne utrudnienie na owej drodze.
Na Narwi
... w Ostrołęce, przy lokalnej elektrociepłowni od kilku lat istniała zwężka nurtu rzeki. Wykonano ją kilka lat temu ograniczając szerokość koryta do 30 m po to, by nieco spiętrzyć Narew, tak aby podczas letniej suszy elektrociepłownia mogła bez przeszkód pobierać wodę z rzeki. Zwężenie koryta powodowało przyspieszenie nurtu na odcinku rzędu 20 - 30 m, przez co pokonanie tego odcinka pod prąd wymagało zwiększenia obrotów silnika. Jeszcze w 2017 r. udawało się tamtędy przepłynąć bez większych problemów. W tym roku jest znacznie gorzej. Doświadczyli tego ci żeglarze, którzy postanowili wiosną popłynąć rzekami na Wielkie Jeziora Mazurskie.
Od jesieni 2017 roku, na rzece przy elektrociepłowni prowadzone są prace hydrotechniczne. Mają na celu wykonanie ruchomej przegrody koryta, która umożliwi spiętrzenie wody na Narwi podczas suszy. Po zakończeniu budowy nawet przy niskim poziomie rzeki elektrociepłownia będzie mogła pobierać wodę bez przeszkód. To bardzo ważne, bo niski stan wody w Narwi może skończyć się wygaszeniem pieców i tym samym ogromnymi stratami.
Prowadzone prace wymagały zwężenia koryta rzeki do ledwie kilkunastu metrów. Przy wiosennym, wysokim poziomie wody spowodowało to znaczne przyspieszenie nurtu, niemal jak w górskiej rzece. Oprócz tego w samym zwężeniu powstają bardzo silne i niebezpieczne wiry. Prędkość wody w przewężeniu jest tak duża, że nie ma możliwości przejścia tego odcinka pod prąd jachtem żaglowym z typowym silnikiem zaburtowym o mocy nawet kilkunastu koni mechanicznych.
Autorowi tego tekstu udało się pokonać kilkadziesiąt metrów owej górskiej rzeki, ale tylko dlatego, że mogliśmy skorzystać z pomocy innej jednostki wyposażonej w silnik o mocy 60 KM. Wcześniej znajomi żeglarze, którzy płynęli na Mazury musieli wyslipować w Ostrołęce jacht i przewieźć go do Nowogrodu, gdzie został ponownie zwodowany.
Prace na rzece są poważnym problemem, ale o tych utrudnieniach długo nie było żadnych informacji ze strony zarządcy drogi wodnej jakim jest RZGW Białystok. Komunikat nawigacyjny ze stosownym informacjami ukazał się dopiero 30 kwietnia 2018 r. na stronie internetowej RZGW w Warszawie. W komunikacie ogłoszono też, że w związku z pracami zamknięto szlak żeglowny na tym odcinku Narwi (zamknięcie szlaku żeglownego nie oznacza zakazu żeglugi, a jedynie to, że zamkniętym szlakiem płyniemy na własne ryzyko).
Przewidywany okres zakończenia prac to 20 czerwca 2018 r., ale w przypadku dużych opadów i podniesienia się poziomu wody w rzece prace mogą być przerywane. To może spowodować opóźnienie w przywróceniu normalnej żeglugi na Narwi.
Zwężenie nurtu rzeki to nie jedyny problem jaki napotkamy w Ostrołęce. W związku z zamknięciem mostu drogowego na DK61 zbudowano tymczasową przeprawę mostową przez Narew. Jednakże prześwit pod nowym mostem wynosi zaledwie 1,7 m przy najwyższej wodzie żeglownej. Na szczęście nawet przy wysokim stanie Narwi w Ostrołęce (214 cm) udało się bez trudu przepłynąć pod mostem z położonym masztem. Wysokość przęsła nad lustrem wody wynosiła wtedy ok. 3,5 m. Wcześniej koledzy przeszli pod tym samym mostem Phobosem 2, nawet przy 234 cm!
Na Wiśle
Na stronie RZGW Warszawa znajdziemy też informacje o zamknięciu szlaku żeglownego na Wiśle w Warszawie w związku z budową Mostu Południowego. Są tam prowadzone prace związane z nasuwaniem przęseł nowego mostu, budowanego na południowej obwodnicy Warszawy.
Być może w chwili, gdy niniejszy tekst zostanie wydrukowany, szlak żeglowny będzie już otwarty, ale lepiej to sprawdzić! Stosowne informacje powinny być dostępne na stronie zarządcy drogi wodnej (RZGW Warszawa).
Na Mazurach
Od kilku miesięcy żeglarze z niepokojem czekają na skutki finansowe wprowadzonego niedawno podatku podwodnego, czyli podatku od właścicieli portów i przystani związanego z zajmowaną przez port powierzchnią nad dnem.
Okazało się że wiele mazurskich portów jeszcze nie dostało umów z wyliczonym obciążeniem podatkowym (stan na dzień 20 maja 2018 r.). To i dobrze, i źle. Dobrze, bo dodatkowe koszty nie obciążają żeglarzy. Źle, bo właściciele portów obawiają się, iż otrzymają umowy z nowymi stawkami dotyczącymi roku 2018 dopiero w jego połowie, albo nawet pod koniec sezonu. A wtedy przyjdzie zapłacić dodatkowy, zapewne niemały podatek, z już pobranych opłat za cumowanie, często utrzymywanych na niezmienionym poziomie. Jak widać i my żeglarze, i właściciele portów jesteśmy wciąż trzymani w niepewności.
Jeśli dodamy do tego ślimaczący się remont Kanału Niegocińskiego, którego nie uda się zakończyć w planowanym terminie czerwca 2018 r., to sytuacja w okolicach Giżycka w sezonie żeglarskim 2018 na szlaku Wielkich Jeziora Mazurskich będzie przypominał sezon ubiegły, a to oznacza ogromny zator na Kanale Łuczańskim i problemy z tranzytem z jezior północnych na południowe i w przeciwnym kierunku. Wykonawca tłumaczy się niezgodnością dokumentacji technicznej remontu kanału ze stanem rzeczywistym i obiecuje skończyć prace w zbyt późnym dla nas terminie – 15 października br.
Z drugiej strony mamy informacje, że powodem może być też bardzo powolne tempo prowadzonych prac – przy remoncie widać tylko 4 - 5 pracowników działających na jedną zmianę...