Używane łodzie? Sprawdź, na co musisz zwrócić szczególną uwagę!
Kupno nowego jachtu to duży wydatek, w dodatku nie gwarantujący pełnego powodzenia. Niekiedy im nowsza konstrukcja, tym większe ryzyko usterek, a nieopływany prototyp to już zupełna zagadka. Do tego nowa łódka wymaga dokupienia różnych drobiazgów: odbijaczy, kapoków, koła, bosaków, kotwicy itd. Trafiony czarter jachtu to dla wielu żeglarzy także sprawa niełatwa. Wszystkie te problemy znikają kiedy zdecydujesz się sprawdzenie, jakie używane łodzie są w zasięgu Twojego portfela. To dobry sposobu na tanie żeglowanie. Trzeba jednak wiedzieć, na co zwrócić uwagę przed kupnem łajby "z drugiej ręki".
Większość współczesnych konstrukcji jest wykonana z laminatów poliestrowo szklanych. Bez względu na to czy kupujemy jacht żaglowy czy motorowy, kilkuletnia jednostka ma zazwyczaj całe wyposażenie potrzebne do wygodnej żeglugi. Wszelkie usterki zostały już w niej wykryte, a opinie o wadach i zaletach danego modelu są łatwe do uzyskania. Wiedząc, która stocznia budowała jacht, można też łatwo znaleźć wiele przydatnych opinii i uwag o jej wyrobach. Najbezpieczniej jest oczywiście wtedy, gdy zakupu dokonujemy u uczciwego znajomego i znamy całą historię jachtu. Użytkowany przez jednego właściciela nawet przez kilkanaście lat mógł nie przechodzić żadnych remontów, wystarczały rokroczne drobne naprawy i konserwacje. Taką łódź po kupnie można eksploatować przez kolejnych kilka sezonów bez dużych inwestycji.
Niestety, wśród właścicieli bywają nie tylko pedanci. Zdarzają się jachty zapuszczone i wymagające wielu drobnych napraw. Z większym ryzykiem wiąże się zwykle zakup używanej łodzi od firmy czarterowej. Bardziej wyeksploatowany, kilkuletni egzemplarz wymaga zazwyczaj wymiany tapicerki, burty mają ślady wielu uszkodzeń lub napraw, a reszta jest... zagadką. Zdarza się, że sprzedawca ukrywa lub bagatelizuje usterki. Przy oględzinach jachtu warto w takim przypadku poprosić o pomoc zaufanego szkutnika, kogoś, kto chłodno i rzeczowo będzie potrafił ocenić jacht. Znane są przypadki, gdy sprzedający bardzo długo rozwodził się nad śliczną lampką nad stołem, a przemilczał wodę w zęzie. Należy zatem dokładnie sprawdzać wszelkie zakamarki, wykrycie usterek może być bowiem przydatne przy ewentualnej negocjacji ceny.
Używane łodzie: do sprawdzenia na przystani
Najlepiej kupować jacht stojący na wodzie, łatwo wtedy dokładnie wszystko sprawdzić i przetestować. Pierwsze oglądanie z zewnątrz może dać nam trochę informacji o właścicielu. Jednostka do sprzedaży powinna być dokładnie sprzątnięta i opróżniona z prywatnych drobiazgów. Ponadto, jeśli używana łódź po oględzinach zewnętrznych nam się po prostu nie podoba, szukajmy innego, ponieważ jego sylwetki już nie zmienimy. Istotnym zagadnieniem jest odpowiednie wyważenie łodzi. Patrząc z boku, widzimy, czy stoi równo na wodzie. Jacht stojący bez załogi powinien być lekko przegłębiony na dziób. Wtedy z załogą w kokpicie nie będzie przytapiał rufy. Jeśli jacht był malowany, warto spytać, jakim lakierem i czy tylko raz. Łodzie malowane kilka razy to spory kłopot w przyszłości. Polecamy przejść się po pokładzie, słuchając, czy nie trzeszczy lub się nie ugina, a przy okazji poruszać wszystkimi okuciami – każde, które się rusza, będzie wymagało uszczelnienia. Słupki relingowe bywają często pogięte, a pleksiglasowe okna w starszych jachtach nierzadko ciekną.
Jak sprawdzić takielunek i jego mocowanie w używanych łodziach
Maszt warto dokładnie sprawdzić, zważywszy na duży koszt jego ewentualnej wymiany. Patrząc wzdłuż drzewca, nawet niewprawne oko zauważy pogięty profil, a pogięta likszpara dyskwalifikuje maszt. Sztywne sztagi łatwiej naprawić, bo zawsze można wymienić uszkodzony fragment, więc usterki będą mniej kosztowne w naprawie. Na stalówkach szukajmy zagięć i pękniętych pojedynczych drutów, ich znalezienie będzie oznaczało potrzebę wymiany tych elementów. Ściągacze z pogiętymi końcówkami także lepiej wymienić, a jeśli są sztukowane szeklami, powinno to wzbudzić naszą czujność. Maszty aluminiowe obecnie są zawsze nitowane właściwie, ale kiedyś, niestety, używano nitów aluminiowych. Jeśli maszt nie jest anodowany to prawdopodobnie był wykonany przez amatora i wymaga szczegółowej kontroli. Warto sprawdzić także, jak wygląda odciąg sztagownika. Trafiają się jachty żaglowe bez niego, ale to rozwiązanie niebezpieczne, sztagownik lub zblocze bramki masztu przykręcone do pokładu nie mają wtedy elementu przenoszącego obciążenia na stewę dziobową. Podczas żeglugi na fali występują na sztagu duże siły, co powoduje odrywanie pokładu od kadłuba. Odciąg sztagownika stanowi najczęściej zwykły płaskownik ze ściągaczem łączący pod pokładem dziobowym sztagownik z uchem na dziobie. Pierwsze niepokojące symptomy jego uszkodzenia to popękany żelkot koło sztagownika. Podobny problem występuje także przy podwięziach wantowych, ale w tym wypadku stosuje się wiele różnych rozwiązań i trudno poradzić, które z nich jest najlepsze. Odciągi podwięzi we wnętrzu jachtu to często pręty nierdzewne połączone z okuciami wklejonymi do wkładki lub burt. Wystarczy je poruszać, sprawdzić, czy są naprężone, można też stuknąć czymś twardym i posłuchać.
Używane łodzie najpierw wypróbuj na wodzie...
Krótki rejs zweryfikuje opowieści sprzedawcy o prędkości i łatwości prowadzenia. Zwróćmy uwagę na siłę potrzebną do sterowania i na to, jak sprawdzana używana łódź zachowuje się w przechyle – gdy gwałtownie ostrzy, prawdopodobnie ma zbyt krótką płetwę sterową. Bywają jachty ze zbyt małą masą balastu, a to może się okazać niebezpieczne dla mniej doświadczonych armatorów. Podczas prób sprawdźmy żagle i czy miecz łatwo się opuszcza i podnosi. Często w starszych jachtach rolki mieczy wymagają napraw. Naprawy nie są kosztowne, ale wyjęcie i powtórne włożenie miecza to duży problem. Testując jacht na wodzie, zwróćmy uwagę na manewry na silniku oraz łatwość obsługi pantografu. Najlepiej gdy zrobimy to samodzielnie, bez pomocy sprzedawcy. Warto sprawdzić również wszystkie stopery, kabestany i knagi szczękowe. Otwierając pokrywy bakist w kokpicie, skontrolujmy zawiasy i zamki, często są obluzowane. Kiedyś bakisty bywały malowane różnymi farbami i łuszcząca się farba powinna wzbudzić nasz niepokój. Zapach zgnilizny sugeruje zbyt małe kratki wentylacyjne albo stojącą wodę w zęzie.
...a potem także na brzegu
Dno jachtu można zobaczyć tylko na brzegu, na pewno warto ustalić ze sprzedawcą, jaką farbą było malowane i jaki był zastosowany podkład. Gdy jacht stoi na lądzie, dno mamy dostępne, skorzystajmy więc z możliwości oceny stanu powierzchni kadłuba i miecza. Szukajmy miejsc po naprawach, małych bąbelków, pęcherzyków które mogą wskazywać na osmozę. Odpadająca farba może oznaczać brak podkładu albo po prostu źle przygotowane podłoże. W starszych jachtach motorowych i żaglowych zdarzało się, że armatorzy malowali dno tymi samymi farbami co burty. Jednak większość farb doskonałych do burt nie nadaje siędo zastosowania poniżej linii wodnej. Efekt takiej praktyki po kilku latach użytkowania może przypominać zjawisko osmozy. Lakier poliuretanowy pomalowany farbą antyporostową będzie stale narażony na wpływ wody, często pojawiają się drobne pęcherzyki, strasząc właściciela. Może to być powód do sprzedaży jachtu, a wystarczy zeszlifować wszystkie farby i nałożyć właściwy podkład epoksydowy i nowy antyporost. Stare jachty mają często grubą warstwę farb na dnie, warto wszystkie usunąć i położyć nowy podkład, nawet jeśli to żmudna praca.