Patrzcie, patrzcie młodzi jak Krzysztof Baranowski "Poloneza" wodzi
Dokładnie 45 lat temu, 11 kwietnia 1973 roku, kapitan Krzysztof Baranowski zamknął wokółziemską pętlę. Opłynął samotnie świat jako drugi Polak i trzynasty żeglarz w historii. Z tej okazji przypominamy, jak magazyn "Żagle" relacjonował powrót kapitana POLONEZA do Szczecina. Tekst z numeru 7/1973!
Powrót kpt. Krzysztofa Baranowskiego z samotnego rejsu dookoła świata wywołał niezwykle wielkie zainteresowanie społeczeństwa żeglarstwem. Miarą tego zainteresowania noże być chociażby to, że gdy ze Świnoujścia wypływał na powitanie POLONEZA trałowiec Marynarki Wojennej oddany do dyspozycji dziennikarzy, na jego pokładzie znajdowali się przedstawiciele prawie 50 redakcji prasy, radia i telewizji.
Trałowiec wypłynął kilkanaście mil w morze i około godziny 15-tej zobaczyliśmy na horyzoncie sylwetki dwóch okrętów wojennych i 6 białych plamek żagli. Zrozumieliśmy, że wśród nich jest POLONEZ, mający za honorową eskortę dwa trałowce, które go spotkały już O 11:15 na wysokości Greifswalde przy wybrzeżu NRD. W 25 minut później POLONEZ, idący samosterownie baksztagiem lewego halsu i mający podniesiony tylko kliwer, spotkał się z nami w odległości 11,5 Mm od Świnoujścia na 54°6'30'' szer. N i 14°14'30'' dług. E.
Trałowiec nasz dał sygnał syreną i na pokładzie ukazał się Krzysztof Baranowski. Machając na powitanie ręką zbliżył się do bezanmasztu, aby odpowiedzieć na salut okrętu wojennego, który pod salingiem wywiesił flagami kodu sygnał: serdecznie witamy. POLONEZOWI, oprócz dwóch trałowców, towarzyszyło pięć jachtów, w tym ENIF z kpt. Haską i OGAR z kpt. Jaworskim, które specjalnie popłynęły do Kilonii na powitanie Krzysztofa Baranowskiego.
Kapitan POLONEZA, stwierdziwszy, że ma pomyślny wiatr z NE, postawił wszystkie żagle, wykonując te czynności szybko i sprawnie. Zgromadzeni na pokładzie okrętu wojennego dziennikarze mieli znakomity pokaz dobrze i szybko wykonanego manewru przez jednego człowieka. Gdy jacht nabrał już większej szybkości, na pokład wyszła p. Ewa Baranowska, która od Plymouth płynęła razem ze swym mężem, W miarę zbliżania się do Świnoujścia wiatr, który dotychczas wiał z siłą 3-4°B, słabł, lecz nie na tyle, aby POLONEZ nie mógł wejść pod żaglami w główki portu Świnoujścia. Nastąpiło to dokładnie o godzinie 17:15. Na obydwu ostrogach wejściowych witały go tłumy ludzi. Gdy zbliżał się kierunku przystani promowej, tłumy były coraz gęściejsze. Oceniono, że w Świnoujściu Krzysztofa Baranowskiego witało nie mniej niż 30 tysięcy ludzi. Po Świnie krążyły jachty z miejscowych klubów, towarzyszące POLONEZOWI do miejsca zacumowania.
Drugi raz ujrzeliśmy Krzysztofa patrząc z Wałów Chrobrego na kanał portowy w pobliżu elewatora zbożowego w Szczecinie. Już od godziny 10-tej, mimo, że jachtu nie można było jeszcze zobaczyć, słychać było syreny statków włączane na powitanie żeglarza. Niebo było pełne wystrzeliwanych z juchtów i statków rakiet.
Tymczasem przy nabrzeżach czekały na Baranowskiego tysiące ludzi a przed trybuną, gdzie miał przybić POLONEZ, ścisk panował taki, że na metrze kwadratowym mieściło się chyba po 5-6 ludzi, co powodowało, że przed trybuną i po jej obu stronach znalazło się kilkadziesiąt tysięcy osób, nie mówiąc o tych, którzy stali wzdłuż brzegów Odry, począwszy od dworca morskiego aż po zamek szczeciński.
Wśród tłumów ludzi widać było transparenty z hasłami witającymi Krzysztofa Baranowskiego. Jedno z nich brzmiało: "Kpt. Baranowski. żeglarzu wspaniały któryś na POLONEZIE żeglując opłynął świat cały 2.V.l972 – 24.VI.1973, Witamy Cię!".
Hasła na transparentach były nagrodzone w konkursie, który ogłosił "Głos Szczeciński". Napłynęło bardzo wiele projektów, wśród których bardzo też nam się podobało hasło, naśladujące Mickiewiczowskie strofy "Pana Tadeusza": "Patrzcie, patrzcie młodzi, jak Krzysztof Baranowski POLONEZA wodzi".
Wreszcie kilka minut po godzinie 10:00 na Odrze przy elewatorze ukazuje się POLONEZ a za nim dziesiątki jachtów, począwszy od CADETÓW a kończąc "stuczterdziestkach". Piękna słoneczna pogoda i rześki wiatr wiejący z północy pozwolił POLONEZOWI iść fordewindem. Nad płynącymi jednostkami latały samoloty, ciągnące za sobą wstęgi o barwach polskich, czerwonych i niebieskich. Na jednej z nich napis: "Witamy kpt. Krzysztofa Baranowskiego". W górę leciały rakiety a statki włączyły syreny.
Na kilka minut przed 11:00 wszystkie jachty, a wśród nich POLONEZ, dopływają do trawersu Wałów Chrobrego i punktualnie o 10:55 POLONEZ, zrobiwszy przedtem trzy okrążenia, przybija do nabrzeża naprzeciw trybuny. Żagle zostały zrzucone już wcześniej, najpierw fok a później kliwer, następnie grot i bezan. Wolno, lewą burtą jacht podchodzi na silniku do brzegu. Na chwilę żeglarz schodzi pod pokład, aby przygotować się do wyjścia na ląd. Po kilku minutach widzimy go w stroju żeglarskim, niosącego w ręku banderę.
Na trybunach są już przedstawiciele władz partyjnych i państwowych: członek Biura Politycznego i sekretarz KC PZPR Jan Szydlak, wiceprezes Rady Ministrów Franciszek Kaim, minister Żeglugi Jerzy Szopa oraz pierwsi sekretarze KW PZPS województw nadmorskich Tadeusz Bejm, Janusz Brych i Władysław Kozdra, a także przewodniczący Prezydium WRN w Szczecinie Jan Kuczyński. Na trybunie jest również sekretarz Obwodowego Komitetu KPZR z Leningradu B.P. Usanow i wiceminister floty morskiej ZSRR A. I. Triegubow. Widzimy wśród zaproszonych na trybunę gości, żonę kapitana Baranowskiego panią Ewę.
Krzysztof Baranowski zbliża się do trybuny, otoczony przez fotoreporterów, filmowców z telewizji i kroniki filmowej i składa tow. Janowi Szydlakowi meldunek o zakończeniu rejsu POLONEZA a następnie wręcza banderę, pod którą opłynął przylądek Horn. Witają go następnie wicepremier Franciszek Kaim i minister Żeglugi, prezes PZŻ – Jerzy Szopa.
Uroczystości Dni Morza inauguruje tow. Jan Szydlak przemówieniem, w którym przekazał, w imieniu KC PZPR i pierwszego sekretarza KC – tow. Edwarda Gierka. serdeczne pozdrowienia wszystkim ludziom morza. W przemówieniu, które dało obraz dotychczasowych osiągnięć i dalszych planów rozwoju Polski na morzu, nie zabrakło ciepłych słów pod adresem polskiego żeglarstwa, które w tym roku miało klika wybitnych rejsów. Tow. Szydlak z uznaniem mówił o rejsie jednego z głównych bohaterów uroczystości kpt. Krzysztofa Baranowskiego.
Następuje moment dekoracji wybitnych ludzi morza wysokimi odznaczeniami państwowymi. Wśród nich jest i kpt. POLONEZA, któremu w imieniu Rady Państwa Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski wręcza sekretarz KC PZPR tow. Jan Szydlak.
W godzinach popołudniowych Krzysztof Baranowski odwiedził Szczecińską Morską Stocznię Jachtową im. Leonida Teligi, gdzie nastąpiło spotkanie z przedstawicielami załogi oraz licznie zgromadzonymi dziennikarzami. Krzysztofa Baranowskiego serdecznie powitał dyrektor stoczni inż. Edmund Bąk i wręczył mu podarek w postaci wiernie odtworzonego modelu POLONEZA. Krzysztof Baranowski w serdecznych słowach podziękował szczecińskim szkutnikom, podkreślając wielkie walory konstrukcyjne i wykonawcze jachtu, który godnie reprezentował umiejętności pracowników stoczni. – Wszędzie zagranicą – powiedział Krzysztof Baranowski – podziwiano piękną sylwetkę jachtu i jakość wykonanej pracy.
W czasie tego spotkania, które połączono z wręczeniem odznaczeń państwowych i wojewódzkich najbardziej zasłużonym pracownikom stoczni, Krzysztof Baranowski został udekorowany przez sekretarza Wojewódzkiej Rady Narodowej w Szczecinie, Bolesława Klimczyka, odznaką Gryfa Pomorskiego. W imieniu ministra Żeglugi wiceminister tego resortu Stefan Perkowicz wręczył kapitanowi POLONEZA kluczyki do Polskiego Fiata-combi. Przewodniczący GKKFiT Bolesław Kapitan odznaczył Krzysztofa Baranowskiego przyznanym przez GKKFiT Złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe. Było jeszcze wiele innych przemówień i symbolicznych podarków.
W imieniu PZŻ zabrał głos sekretarz generalny PZŻ Wiesław Rogala, który podziękował pracownikom stoczni za dobry jacht dla Baranowskiego i wysoko ocenił rejs żeglarza-samotnika.
Bezpośrednio po spotkaniu ze stoczniowcami odbyła się konferencja prasowa, na której Krzysztof Baranowski odpowiadał na zadane mu pytania.
W odpowiedzi na pytania przedstawiciela ŻAGLI I JACHTINGU MOTOROWEGO, kiedy powziął decyzję samotnego rejsu dookoła świata oraz jakie były najtrudniejsze momenty rejsu, Krzyztof Baranowski odpowiedział: – Decyzję podjąłem po powrocie z samotnego rejsu na ZENICIE po Bałtyku. Było to cztery lata temu. Płynąłem wtedy kanałem Piastowskim i jeśli kogoś interesuje dokładna data, to było to 12 sierpnia 1969 roku gdzieś koło południa. Od tego czasu konsekwentnie starałem się dążyć do zrealizowania swych planów. Wszystkie moje sugestie w stosunku do konstruktorów i stoczni, między innymi takie jak pokład bez nadbudówki czy stalowe maszty oraz wiele innych elementów jachtu, były robione nie tyle pod kątem żeglugi na Atlantyku w regatach lecz przede wszystkim z myślą o żeglowaniu w "ryczących czterdziestkach".
Najtrudniejsze momenty. Z fizycznego względu najcięższe chwile przeżywałem gdy w drodze powrotnej w pobliżu równika urwał mi się forsztag i musiałem go zakładać przy silnych przechyłach jachtu, żeglującego wówczas w passacie. Praca ta trwała 2 dni i była potwornie ciężka. Natomiast z psychologicznego punktu widzenia najtrudniejsze chwile przeżywałem przy wyjściu z Hobart. Miejscowi żeglarze, opisując trudności żeglowania w "ryczących czterdziestkach" odradzali mi bardzo kontynuowanie rejsu na tamtych akwenach. Zdecydowałem się jednak nie posłuchać ich sugestii.
Na konferencji prasowej dziennikarze zadali kapitanowi Baranowskiemu kilkanaście pytań, na które otrzymali wyczerpujące odpowiedzi. Wydaje nam się, ze warto zapoznać Czytelników ŻJM z dwoma poruszonymi sprawami. Oczywiście wypłynęła sprawa wywrotek, Kapitan POLONEZA potwierdził, że nie były to zwykłe mocne boczne przechyły, lecz najprawdziwsze wywrotki. Powołał się na fakty z rejsów kilku wybitnych żeglarzy, którzy także mieli wywrotki, a uczestniczącym w konferencji dziennikarzom zrobił niemal wykład, dlaczego takie wywrotki są możliwe zwłaszcza w "ryczących czterdziestkach", gdzie żegluga jest wyjątkowo trudna i nie podobna do pływania na żadnych innych akwenach.
Padło również pytanie, dlaczego ukrywał do ostatniej chwili zamiar opłynięcia kuli ziemskiej. Kpt. Baranowski odpowiedział, że nie ukrywał wcale takiego zamiaru i wiedzieli o nim ci, którzy powinni wiedzieć i mogli w decydujący sposób przyczynić się do realizacji tego rejsu. Nie podawał swego zamiaru do publicznej wiadomości, gdyż obawiał się, że jego plan przedłużenia rejsu z Newport mógłby nie udać się i stanąłby wtedy wobec opinii żeglarskiej w trudnej sytuacji. Stocznia nie wiedziała o rejsie, ponieważ obawiał się, że konstruktorzy jachtu i budowniczowie będą chcieli wprowadzać różne, ich zdaniem konieczne, wzmocnienia i ulepszenia, a to mogłoby postawić pod znakiem zapytania sam udział w regatach atlantyckich, a tym samym i w rejsie dookoła świata.
– Nieprawdą jest, że jacht nie był przygotowany do tak wielkiego rejsu. Opłynąłem na nim świat dookoła – powiedział kpt. Baranowski – bez większych awarii. Zdał on doskonale egzamin na najtrudniejszych akwenach świata, wykonany był solidnie i znajduje się po powrocie w takim stanie, że mógłbym jeszcze dziś wyruszyć na nim w następny rejs dookoła świata.
Ze względu na to, że sprawozdanie niniejsze jest wysyłane do druku w terminie późniejszym niż zazwyczaj wymaga drukarnia, nie jesteśmy w stanie w pełni przekazać poglądów, które na konferencji prasowej przedstawił kpt. Baranowski, a które mogą zainteresować żeglarzy. Postaramy się zrobić to w następnych numerach, gdyż kapitan POLONEZA przyrzekł, że po 15 sierpnia, gdy wróci z urlopu, udzieli naszemu pismu obszernego wywiadu na temat swego rejsu.
Uczestnicy konferencji prasowej z uznaniem przyjęli wypowiedź kapitana Baranowskiego w sprawie zorganizowania samotnego rejsu dla Teresy Remiszewskiej. Kapitan POLONEZA uważa, że taki rejs powinien dojść do skutku a Teresa Remiszewska jest tak doświadczonym żeglarzem, że on osobiście nie wątpi w końcowy sukces. Teresa Remiszewska byłaby pierwszą kobietą, która opłynęłaby świat dookoła, oczywiście jeśli rejs ten zostanie zorganizowany dość szybko, tak aby nikt jej nic ubiegł.
Wieczorem na zamku szczecińskim odbyło się spotkanie z żeglarzami i dziennikarzami, zorganizowane przez szczeciński OZŻ i redakcję "Głosu Szczecińskiego", na którym przewodniczący SOZŻ Andrzej Downar powitał Krzysztofa Baranowskiego w imieniu szczecińskich żeglarzy a redaktor naczelny "Głosu Szczecińskiego" Henryk Prawda wręczył żeglarzowi imponującej wielkości i wagi (20 kg) kryształowy puchar, specjalnie wykonany na tę okazję.
Kalendarz wyprawy POLONEZA
• czerwiec 1969 – zapada decyzja o udziale Polaka w TARS-72
• 4 lipca 1971 – wodowanie POLONEZ w Szczecińskiej Stoczni Jachtowej im. Leonida Teligi
• lato-jesień 1971 – próbne pływanie bałtyckie, udział w 5 regatach w klasie IOR
• zima 1971-72 – POLONEZ na stoczni
• maj 1972 – Krzysztof Baranowski wraz z Kazimierzem Jaworskim płyną ze Szczecina do Plymouth
• 17 czerwca – Plymouth: start do TARS-72
• 16 lipca 1972 – POLONEZ na mecie w Newport na 12. pozycji; czas przejścia przez Atlantyk 30 dni 16 godzin i 55 minut, co w przybliżeniu odpowiada czasowi osiągniętemu przez Chichestera w TARS-64
• 6 sierpnia 1972 – wyjście z Newport (USA) do Kapsztadu (RPA)
• 11 września 1972 – początek pętli dookoła świata
• 14 października 1972 – POLONEZ zawija do Kapsztadu. Spotkanie z Wojciechem Białym, kapitanem CHATKI PUCHATKA
• 29 października 1972 – wyjście z Kapsztadu do Hobart na Tasmanii. Po drodze 3 wywrotki
• 22 grudnia 1972 – zawinięcie do Hobart. Bilans etapu: 53 dni, 7000 mil, 9 sztormów. Na stoczni w Hobart: zwiększenie balastu, usunięcie bezanmasztu
• 10 stycznia 1973 – wyjście z Hobart
• 23 lutego 1973 – pierwszy jacht polski na trawersie Cape Horn! Rekord przebycia Pacyfiku na tej trasie pobity o 6 dni
• 28 lutego 1973 – wejście do Stanley na Falklandach
• 14 marca 1973 – wyjście ze Stanley
• 11 kwietnia 1973 – POLONEZ przecina na Atlantyku własną trasę z ub. roku. Pętla się zamknęła, podróż wokół świata stała się faktem dokonanym.