Mateusz Kusznierewicz prywatnie. Czym się zajmuje?

2017-02-05 21:59 archiwum Żagli
Mateusz Kusznierewicz
Autor: Archiwum Żagli Mateusz Kusznierewicz

Co najlepszy polski żeglarz, dwukrotny medalista igrzysk i wielokrotny mistrz świata Mateusz Kusznierewicz robi po zakończeniu kariery olimpijskiej? Czym zajmuje się prywatnie i zawodowo? Czy ma czas na żeglowanie? Na wszystkie te pytania Mateusz Kusznierewicz odpowiedział w wywiadzie dla zagle.se.pl.

Żagle: Czym dziś, cztery lata po zakończeniu kariery olimpijskiej, zajmuje się najlepszy polski żeglarz regatowy?
Mateusz Kusznierewicz: Jestem osobą, która lubi doświadczać i poznawać nowe obszary życia. Jestem otwarty na świat i mam odwagę podejmować nowe wyzwania. Uważam też, że skoro mamy tylko jedno życie – najprawdopodobniej (śmiech) – to dobrze byłoby przejść przez nie w ciekawy sposób. To jest generalnie moja dewiza.

Po wielu przemyśleniach dotyczących tego, co chciałbym i mógłbym robić po igrzyskach w Londynie, podjąłem decyzję, że wystarczy już tych olimpiad (pięć) i spędzania 200 dni w roku poza domem. Pragnąłem zaznać spokoju. Normalnego życia. Przede wszystkim chciałem założyć rodzinę i być dobrym mężem i ojcem. Mam wspaniałą żonę i dwójkę dzieci. Uwielbiam i kultywuję to, żebyśmy każdego dnia jedli razem śniadania. Potem oczywiście każdy idzie w swoją stronę, do przedszkola, do szkoły, do pracy, ale później spotykamy się ponownie i dbamy o to, żeby o tej 17 być w domu. Razem. Mamy wiele fantastycznych pomysłów na wartościowe spędzanie popołudni i wieczorów. Myślę, że to jest teraz najpiękniejsze i najbardziej wartościowe. Staram się być dobrym ojcem, dobrym mężem i to jest dla mnie najistotniejsze.

Jeśli chodzi o zajęcia, to cały czas staram się utrzymywać kontakt z żeglarstwem. Biorę udział w Żeglarskim Pucharze Trójmiasta i w dwa razy w roku w regatach w klasie Star. To bardzo mało jak na wyczynowego żeglarza. Dlaczego tak jest? Ponieważ chcę sprawdzić i udowodnić sobie, czy umiejętności i wiedzę wyniesioną ze sportu mogę z sukcesem przełożyć na biznes. Dlatego teraz pracuję, jak normalny człowiek.

Żagle: To nas zaskoczyłeś! Po tylu latach trybu życia sportowca, ciągłych wyjazdów, regat, treningów i zgrupowań, teraz chodzisz dzień w dzień do pracy? Powiedz nam zatem, czym zajmujesz się zawodowo? Na czym polega twoja praca?
Mateusz Kusznierewicz: Można powiedzieć, że po Igrzyskach w Londynie dostałem drugie życie. Po 30 latach sportowej kariery przeszedłem do biznesu. Mam obecnie wiele pasjonujących zajęć i obowiązków. Tworzę własne projekty, firmy i przedsięwzięcia ale też pracuję dla innych firm. Specjalizuję się w opracowywaniu, wdrażaniu i zarządzaniu projektami. Mam kompetencje w obszarze komunikacji, szeroko pojętego marketingu i realizacji projektów metodą "Design Thinking". Pracuję dla Olivia Business Center w Gdańsku. Jest to jeden z największych w Polsce kompleksów biurowych. Prowadzę dla nich szereg niestandardowych projektów związanych z komunikacją i marketingiem, ale także dotarciem do określonych grup odbiorców. Jeden z projektów prowadzonych przez mój zespół skierowany jest do ich rezydentów.

Druga firma, dla której pracuję i którą współtworzę, nazywa się Eventory. Siedziba firmy znajduje się w Krakowie ale działa ona na rynku globalnym od 3 lat. Posiada produkt stworzony dla szeroko pojętej branży eventowej, czyli różnego rodzaju wydarzeń: konferencji, kongresów, targów, i innych. Ja założyłem jej trójmiejski oddział i jestem odpowiedzialny za rozwój biznesu oraz komunikację i marketing. Eventory to platforma internetowa połączona z aplikacją, służąca organizatorom eventów do sprawnego ich przeprowadzenia, a uczestnikom daje wartość dodaną. Dzięki Eventory nie ma potrzeby drukować programu, biuletynów, katalogów, mapy, wszystko jest w jednym miejscu. Polecam sprawdzić na Eventory.cc jak to działa i co to jest.

Żagle: To są rzeczy zupełnie nie związane z żeglarstwem. Jak sobie poradziłeś z ich przyswojeniem? Jak się odnalazłeś w tych nowych rolach? Czy sprawia ci przyjemność działalność w zakresie marketingu, komunikacji, budowania relacji z klientami? Czy spełniasz się w tym?
Mateusz Kusznierewicz: Ze sportu wynieśliśmy wiele wartościowych oraz ciekawych doświadczeń i umiejętności takich jak: systematyczna praca, wyznaczanie celów, motywowanie siebie i innych, praca zespołowa to tylko kilka z nich. Te wszystkie umiejętności na co dzień wykorzystuję w pracy. Z kolei rodzaj mojej obecnej działalności ma bardzo duży związek ze sponsoringiem i marketingiem sportowym. Będąc czynnymi zawodnikami musieliśmy bardzo dużo czasu i energii poświęcać pozyskiwaniu partnerów i odpowiednio z nimi współpracować. A to jest nic innego jak właśnie sponsoring i marketing.

Żagle: I rzeczywiście jest takie bezpośrednie przełożenie ze sportu na biznes?
Mateusz Kusznierewicz: Tak. W ostatnich latach wyspecjalizowałem się w niestandardowych narzędziach osadzonych w internecie i muszę przyznać, przynosi to efekty a poza tym uwielbiam to! Potrafię dobrze połączyć "offline" z "on-linem". Przykładowo, przygotowujemy kampanię on-line'ową skierowaną do wybranej grupy odbiorców. Wręcz do konkretnych osób z imienia i nazwiska. Zależy nam na pozyskaniu ich uwagi. Równocześnie i równolegle w realnym świecie prowadzimy konkretne działania, jak spotkania, wydarzenia, zawody, festiwale czy konkursy. To wszystko się świetnie uzupełnia i tworzy całość. Ja to kreuję, tworzę - oczywiście nie sam, ale z zespołem. Później dopilnowuję, żeby było to dobrze zrealizowane, skonsumowane i żeby był odpowiedni efekt. Na koniec poddajemy to analizie i wyciągamy cenne wnioski. To niczym się nie różni od projektu sportowego i startu w kolejnych regatach.



Żagle. Czyli, jak w żeglarstwie, starasz się pracę łączyć z hobby. Nie uciekniemy jednak od tematów czysto związanych z żaglami. Jest przedsięwzięcie żeglarskie o nazwie Akademia Kusznierewicza, w którą - z tego co wiemy - w dalszym ciągu jesteś mocno zaangażowany?
Mateusz Kusznierewicz: Zdecydowanie tak. To bardzo ciekawe przedsięwzięcie. Moja Akademia bardzo się rozwinęła w ostatnim czasie. Powiększyliśmy naszą ofertę, dopasowaliśmy ją do potrzeb rynku. Ta działalność też sprawia mi mnóstwo przyjemności, satysfakcji choć nie poświęcam na nią aż tak dużo czasu jak na inne projekty biznesowe. Nie muszę. Mam świetny zespół. Prezes Jurek Mieńkowski znakomicie prowadzi i rozwija całą firmę. Bardzo dbamy o wyznaczanie konkretnych celów, wizję jak je osiągnąć, uporządkowanie wszystkich spraw, komunikację do wewnątrz, do zespołu. Czasami uważam, ze nawet nie powinienem się dotykać Akademii, tak dobrze funkcjonuje, ale jest to silniejsze ode mnie :-) Około 10% całego czasu poświęcam więc na Akademię.

Żagle: My żeglarze cały czas mamy nadzieję na coś więcej. Akademia - OK, to działalność związana z żeglarstwem, ale my chcielibyśmy jakieś nowe duże projekty, przedsięwzięcia żeglarskie z Tobą w roli głównej. Czy jest szansa na coś takiego?
Mateusz Kusznierewicz: Myślę, że tak. Morze już powoli mnie wzywa. Kocham żeglować! Sprawia mi to ogromną przyjemność. Mam w głowie kilka ciekawych pomysłów, ale też mierzę siły na zamiary. Wiem bardzo dobrze, że polskiego żeglarstwa nie stać póki co na bardzo ambitne przedsięwzięcia takie jak Puchar Ameryki, czy Volvo Ocean Race. Czuję, że dopełnieniem mojej żeglarskiej kariery byłoby zebranie doświadczeń w żeglarstwie morskim. Myślę więc o tym bardzo intensywnie - a właściwie myślimy, wspólnie z bardzo ciekawym zespołem osób, co ciekawe, nie związanymi z żeglarstwem regatowym. Nasz pomysł jest bardzo ambitny. Istnieje szansa, że go zrealizujemy. Czas pokaże.

Żagle: Co to byłby za projekt? I czym miałby się wyróżniać ten projekt od innych? Zazwyczaj wyprawy dookoła świata organizowane są w jakimś konkretnym celu.
Mateusz Kusznierewicz: To za wcześnie, żeby mówić o szczegółach. Nie lubię opowiadać o tematach, które nie są jeszcze potwierdzone. Mogę tylko powiedzieć, że do tematu żeglarstwa chcielibyśmy podejść nieco inaczej, niż do tej pory. Zauważyłem, że nie ma dużego zainteresowania żeglarstwem jako takim. Ja nawet przestałem używać słowa "rejs" - stosuję raczej słowo "wyprawa". Chodzi bowiem o to, żeby wyjść z inicjatywą i zainteresować całe społeczeństwo, a nie tylko grupę zainteresowanych żeglarstwem. Mówimy o oddziaływaniu społecznym, mówimy o korzyściach dla gospodarki. Edukacja dzieci i młodzieży będzie miała także ogromne znaczenie w tym projekcie. Będzie też czynnik sportowy, ale o mniejszym znaczeniu dla całego Projektu. Chcemy poprzez to oddziaływać na szereg innych obszarów, ważnych nie tylko dla żeglarzy, ale przede wszystkim dla wszystkich Polaków.



Żagle: W 40-milionowym kraju nie ma projektu żeglarskiego z prawdziwego zdarzenia. Są mniejsze, i oczywiście chwała za to ich autorom i tym, którzy je realizują, ale wciąż nie ma dużego projektu, nic "dużego "się nie dzieje. Czy jest Twoim zdaniem szansa wyjścia naprzeciw ludziom nie mającym nic wspólnego z wodą, by pokazać im żeglarstwo ze strony popularnej?
Mateusz Kusznierewicz: Myślę, że jest na to szansa. Że koncept który opracowaliśmy, jest właśnie takim przedsięwzięciem. To jest trudny i bardzo złożony projekt. Wyzwaniem było jego opracowanie, jeszcze trudniejsze będzie pozyskanie finansowania i jego realizacja. Mam jednak w sobie dużo siły, determinacji i odwagi. Wokół pomysłu zebrało się wiele bardzo mądrych i ciekawych ludzi. Ja jestem życiowym optymistą i wierzę, że prędzej czy później uda się nam ten projekt zrealizować. Dla Polski, Polaków i polskiego żeglarstwa.

Żagle: Mateusz, trzymamy kciuki szczególnie za ten ostatni projekt. Dziękujemy za rozmowę!
Mateusz Kusznierewicz: Dziękuję również i pozdrawiam czytelników "Żagli" i portalu Zagle.se.pl!

Rozmawiał Dominik Życki

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.