Jachty Niezwykłe: KRAZY K-YOTE 2 – wiele hałasu o... maszt

Dla mnie był pierwszym jachtem niezwykłym, z którym zetknąłem się na początku swej pracy w „Żaglach”. Zaskoczył także kolegów, a zdjęcia przywiezione z Admiral’s Cup przez Waldka Heflicha i skandal towarzyszący regatom przypominam wam 20 lat później...
Na prestiżowych regatach Admiral’s Cup 1999, w których z sukcesami startowali i polscy żeglarze, pojawiła się konstrukcja oprotestowana już wcześniej – także na łamach mediów – przez czołowych konkurentów z grupy jachtów 50-stopowych. W czym tkwił problem?
Jacht „Krazy K-Yote 2” zaprojektowany przez młodego podówczas konstruktora Juana Kouyoumdjiana (ten od współczesnych projektów jachtów m.in. do Volvo Ocean Race i America’s Cup!). Nowoczesna jednostka wyróżniała się niezwykle szerokim masztem, nie podpartym żadną wantą (z wyjątkiem baksztagów). Maszt wprawdzie miał opływowy profil, ale zamocowano go w pokładzie na stałe, bez możliwości obrotu. Jego szerokość sprawiała jednak, że w żegludze kursami ostrymi efektywna powierzchnia żagli liczona łącznie z powierzchnią boczną masztu zwiększała się o ładnych parę metrów kwadratowych w stosunku do ożaglowania z typowym tradycyjnie olinowanym drzewcem.
Po pierwszych wyścigach próbnych, które „Krazy K-Yote 2” swobodnie wygrał, mierniczy ORC-u Nicola Sironi zmienił rating jachtu w regatach na tak niekorzystny, że ekipie francuskiej nie pozostało nic innego, jak od razu wycofać się z tych nieoficjalnych drużynowych mistrzostw świata...
Ten fakt był brzemienny w konsekwencje. Angielscy organizatorzy zapomnieli bowiem, że Ortwin Kandler – armator „K-yote’a” – miał duże udziały w firmie wieloletniego głównego sponsora regat Admiral’s Cup – producenta szampana Mumm. I tak w wyniku anglo-francuskiego „konfliktu masztowego” źródło bąbelków dla żeglarstwa (oraz kasy) dla Pucharu Admirała wyschło bezpowrotnie...
