Joanna Pajkowska: Samotnie non stop dookoła świata [WYWIAD]
Asia Pajkowska jest jednym z najwybitniejszych polskich żeglarzy, którzy od wielu lat wyruszają na ambitne oceaniczne wyprawy. Pani Kapitan zbliża się właśnie do półmetka samotnego rejsu non stop dookoła świata! Na kilka tygodni przed startem rejsu rozmawiał z nią Waldemar Heflich. Przypominamy co wtedy mówiła i dlaczego zdecydowała się na tę wyjątkową podróż.
Żagle”: Co było głównym motywem podjęcia takiej decyzji?
Asia Pajkowska: Płynę w samotny rejs non stop dookoła świata, bo chcę to zrobić, zawsze chciałam to zrobić, bawi mnie to, kocham to, wiem, że daje to ogromną frajdę! Już raz, w latach 2008 – 2009, płynęłam samotnie dookoła świata na małym jachcie „Mantra ASIA” (Mantra 28, 8,5 m długości). Płynęłam trasą pasatową z Panamy do Panamy. Zajęło mi to 198 dni. Z założenia miał to być rejs bez zachodzenia do portów, jednak silny sztorm koło Przylądka Dobrej Nadziei zmusił mnie do schronienia się w porcie w RPA. Mantra 28 (projekt i budowa Andrzej Armiński) to dzielna i superfajna łódka. Miałam fantastyczny, samotny rejs dookoła świata na Mantrze, ale pozostał niedosyt. Teraz czasem powtarzam w rozmowach, że chodzi o „zapisanie ostatnich taktów niedokończonej symfonii”, aby dokończyć to, co kiedyś nie wyszło w stu procentach, ponieważ nie miałam odpowiedniego jachtu…
„Ż”: Kiedy podjęłaś decyzję o wypłynięciu w kolejny samotny rejs i skąd wybór takiego jachtu?
AP: Pomysł przyszedł mi do głowy w ubiegłym roku, gdy płynęliśmy z niemieckim żeglarzem Uwe Röttgeringiem w słynnych transatlantyckich regatach dwuosobowych TWOSTAR z Plymouth (Anglia) do Newport na Rhode Island (USA) na jego jachcie Rote 66 (typu Class 40). Nawiasem, nieskromnie przypomnę, że wygraliśmy te regaty i to w wyjątkowo ciężkich warunkach na Atlantyku. Rejs ten i wygrana w TWOSTAR, wyróżniony został nagrodami Rejs Roku 2017 i Żeglarz Roku 2017. W trakcie regat bardzo dobrze nam się współpracowało i zaprzyjaźniliśmy się. Wiedziałam, że Uwe ma drugi jacht, aluminiowy, wyprawowy, właśnie „Fanfan”, na którym opłynął świat. Zapytałam go wprost, czy by mi nie pożyczył swojej łódki na samotny rejs non stop dookoła świata? I Uwe powiedział: właściwie, czemu nie?! On wierzy, że dam sobie radę z tym wyzwaniem, zostawił mi hasło motywacyjne: Giving up is not an option (poddanie się nie jest rozwiązaniem).
„Ż”: Jakie były przygotowania do rejsu, treningi, remont jachtu, dodatkowe wyposażenie…?
AP: Jacht „Fanfan” już raz opłynął dookoła świata w latach 2001 – 2003. Uwe samotnie żeglował nim na trasie od najbardziej skrajnie położonych wysp na północy (Arktyka) i na południu (Antarktyka). „Fanfan” to 40-stopowy (12,18 m), bardzo solidny aluminiowy jacht, zaprojektowany i wybudowany w Holandii w 1986 r. Uwe startował na „Fanfanie” w OSTAR w 2009 r. Od tego czasu jacht stał w hangarze w marinie Kröslin. Odebrałam go od Uwego w połowie maja, w gotowości do żeglugi, bo choć stał w hangarze przez sześć lat, to był w doskonałym stanie. Uwe ciągle dojeżdżał z Berlina i dopieszczał swoją ukochaną jednostkę. Jednak co innego pływanie po Bałtyku, a co innego po Oceanie Południowym. „Fanfan” był przygotowywany do mojego wokółziemskiego rejsu w Jacht Marinie Gdańsk, gdzie został doposażony do takiego wyzwania, jakim jest samotna wyprawa non stop dookoła świata. Chciałam mieć dodatkowego autopilota, system komunikacji, w tym zwłaszcza chodzi o możliwość pobierania komunikatów pogodowych za pomocą Irydium Go i InReach. Konieczne było także zapewnienie wystarczających źródeł energii, bo nie mogę przecież używać silnika do ładowania akumulatorów. Mam więc panel słoneczny, generator wiatrowy oraz hydrogenerator. Nie mam odsalarki, więc zabieram 500 litrów wody pitnej w butelkach.
Dużą pomocą w przygotowaniach jachtu służyło wielu wspaniałych żeglarzy, których ośmielam się nazywać przyjaciółmi, w tym Szymon Kuczyński, Andrzej Kopytko, Bartek Czarciński, Darek Sikorski, no i oczywiście Uwe Röttgering. W ramach przygotowań do rejsu pływaliśmy „Fanfanem” podczas bieżącego sezonu po Bałtyku, w załodze dwu- i czteroosobowej. Braliśmy m.in. udział w regatach, a także w powitaniu w powracającego ze swojego rejsu non stop dookoła świata Szymona Kuczyńskiego. Chodzenie za sponsorami i szukanie pieniędzy to nie moja bajka, więc sama finansuję swój rejs, a mając pożyczony jacht jest to możliwe.
„Ż”: Kiedy i skąd nastąpi start do rejsu i jaka będzie jego trasa?
AP: Start samotny z Plymouth (Anglia) planowano na połowę września, a wcześniej 5 września planowaliśmy wypłynąć z moim mężem Alkiem Nebelskim do Plymouth z Gdyni podczas trwającego wówczas Zlotu Polonii Żeglarskiej z całego świata, organizowanego z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Trasa rejsu prowadzić będzie z Plymouth na południe, wokół Przylądka Dobrej Nadziei, dalej na wschód i – tak jak Szymon Kuczyński – sensownie dość daleko na południe, ale nie za daleko, bo nie chcę spotykać gór lodowych! Potem południowy Ocean Indyjski, – uchodzący za bardzo nieprzyjemny, pod Tasmanią (przylądek Leeuwin) i dalej przez Pacyfik, przylądek Horn – i powrót na północ, z zakończeniem w Plymouth. Mam nadzieję zakończyć kółko w około 220 dni. Byłby to pierwszy samotny rejs non stop dookoła świata w wykonaniu polskiej żeglarki.