Jachty niezwykłe: CREOLE – z klątwą w tle

2017-05-14 14:31 Jerzy Klawiński
Creole
Autor: Carlo Borlenghi

Niektórzy mówią, że „Creole” to najpiękniejszy żaglowiec, jaki kiedykolwiek zbudowano, inni – że jest przeklęty... Wybudowany w brytyjskiej stoczni Camper & Nicholsons jacht ma swą legendę – mroczną i niezwykłą...

Zaczęło się w roku 1926. Bogaty Amerykanin Alec Cochran, chory na gruźlicę, postanowił pozostawić po sobie najpiękniejszy żaglowiec świata. Zbudowano go szybko, ale w roku 1927 już przy chrzcie szkunera, któremu nadano imię „Vira”, ojciec chrzestny Fred Hugues aż trzy razy próbował stłuc butelkę szampana o kadłub. A to przynosi pecha! Potem bardzo chory Cochran, dla wygody żeglowania, zmniejszył wysokość masztów, tak aby „Vira” nabrała cech motosailera. Przy zmienionej konstrukcji żaglowiec okazał się zbyt ciężki i źle zachowywał się na fali, więc Cochran postanowił go sprzedać.

Odkupił go w 1928 r. zamożny Maurice Pope. Wymyślił nową nazwę żaglowca - „Creole” (od nazwy ulubionego deseru). Jednak zmiana nazwy jachtu to ponoć też zły omen... Pope żeglował niewiele i parę lat później żaglowiec został ponownie wystawiony na sprzedaż.

W roku 1937 nabył go sir Connop Guthrie. Po remoncie w stoczni Camper & Nicholsons „Creole” odzyskał dawną świetność i wreszcie wypłynął na wodę w wersji zgodnej z projektem konstruktora. W tej postaci wziął udział w wielu regatach.

W 1939 r. wybuchła II wojna światowa. „Creole” został zarekwirowany na potrzeby kopalni i przemianowany na „Magic Circle”. Pływał wokół Szkocji do końca konfliktu, ale... bez masztów! Wrócił potem do właścicieli i do starej nazwy, ale nie był już przez nich używany.

W 1947 r. decyduje się go odkupić grecki armator Stavros Niarchos i zleca remont szkunera stoczni ISC w Niemczech. Nowy właściciel często mieszkał, pracował i pływał na jachcie. Był z niego bardzo dumny, głównie z powodu wyraźnej zazdrości słynnego Onassisa, ale w 1970 r. jego żona popełnia – ponoć – samobójstwo... Po tej tragedii Niarchos przestaje żeglować. Jeszcze raz szkuner sprzedano...

„Creole” zostaje kupiony w roku 1977 przez rząd duński i przeznaczony na żaglowiec szkolny - jacht służy do resocjalizacji młodych narkomanów. Po pięciu latach takiego użytkowania piękna jednostka stała się wrakiem i ponownie wystawiono ją na sprzedaż.

W 1983 r. znany dyktator mody Maurizio Gucci odkupił go i zaczął remontować. Ale stocznie Lürssen i Astilleros de Mallorca, które podjęły się tego zadania, nie specjalizowały się w starych takielunkach i końcowy wynik renowacji okazał się niezbyt dobry. „Creole” był za ciężki, a osprzęt – bezużyteczny. Gucci wezwał na pomoc producentów oryginalnych żagli (Rastey) do dokończenia pracy. Ostatecznie remont skończył się sukcesem, ale wtedy klątwa przypomniała o sobie ponownie!

W 1995 r. Gucci został zamordowany – w zabójstwo zamieszana była jego żona, skazana potem na 30 lat więzienia. „Creole’a” przejęły (i pływają nim do dziś!) dwie młodsze siostry Gucciego. Jego publiczne występy są teraz rzadkie, ale jacht zawsze towarzyszy właścicielkom podczas snobistycznych regat, np. Les Voiles de Saint-Tropez.

Pokład w obecnej wersji ma charakterystyczne „dachy”. Największy z nich pokrywa piękny salon, a dachy z przodu – sterownię i kabinę nawigacyjną. Pod pokładem mieści się pięć kabin dla gości (rufa), jadalnia i kabina armatorska (środek) oraz pomieszczenia załogi (dziób).

Ci, co mieli okazję zobaczyć, jak „Creole” rozwija wszystkie żagle, twierdzą, że nie ma piękniejszego widoku na wodzie... I to pomimo klątwy!

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.