Cumujesz na dziko? O tym powinieneś pamiętać!
Każdy sposób cumowania jachtu jest dobry, o ile nikt ani nic na tym nie ucierpi. Jak bezpiecznie cumować łódź poza portem np. przy brzegu jeziora?
Cumowanie na dziko pozwala zrelaksować się w pięknych okolicznościach przyrody. Przed laty, gdy moi synowie byli mali, zdarzało się nam spędzać 3 noce z rzędu w jednym miejscu. Chłopcy przez pół dnia kąpali się w wodzie i nie w głowie było nam cumować inaczej niż na dziko. Dziś w Krainie Wielkich Jezior Mazurskich nadal jest wiele zacisznych miejsc i wciąż są żeglarze, którzy w portach zatrzymują się jedynie na 2-3 godziny, aby uzupełnić zapasy.
Kiedy i jak bezpiecznie cumować na dziko?
Cumowanie na dziko jest w gruncie rzeczy łatwiejsze niż cumowanie w porcie. Zazwyczaj nie musimy się bać, że uderzymy w sąsiedni jacht, a ewentualne błędy i pomyłki popełniane są bez świadków. Podczas cumowania na dziko obowiązuje podobna podstawowa zasada jak przy cumowaniu w porcie – staramy się podchodzić do brzegu pod wiatr.
Więcej o cumowaniu: Cumowanie z otwartą rufą – kiedy i jak cumować w taki sposób?
Oczywiście istnieje jeszcze wiele innych powodów, dla których wybieramy to, a nie inne miejsce cumowania niż tylko kierunek wiatru. Chcemy tu zacumować, bo jest to nasze ulubione miejsce, bo rano będzie tu słońce lub cień, bo tutaj zacumowali nasi znajomi – w efekcie zdarza się, że cumujemy przy różnych kierunkach wiatru. Cumowanie bez względu na to jest bezpieczne, gdy podmuchy są słabe – do dyspozycji mamy silnik i kotwicę, którymi można hamować. Przy silnym, dopychającym wietrze lepiej cumować w innym miejscu.
Cumowanie przy silnym wietrze
Pomijając ryzyko podchodzenia przy zbyt dużej prędkości, musimy zakładać, że możemy mieć później problem z odejściem pod wiatr, a także będziemy cały czas narażeni na falę przybojową – co chwilę będzie trzeba wybierać linę wleczonej po dnie kotwicy. Jeśli jednak zdecydujemy się na cumowanie mimo silnego, dopychającego wiatru, bezpieczniej będzie cumować dziobem, mniej wrażliwym na nieustanny kontakt z lądem niż rufą z wystającym silnikiem i płetwą sterową.
Bezpieczne cumowanie dziobem
Jeżeli nie znamy danego miejsca, lepiej podejść do brzegu dziobem. Wiadomo, należy spodziewać się wypłycenia, które uniemożliwi nam używanie steru i silnika podczas podchodzenia rufą. W trakcie cumowania wyrzucamy z rufy kotwicę, jak najdalej od brzegu, na tyle daleko, na ile pozwala nam lina kotwiczna. Dobrze jest zawczasu przygotować zapasową cumę, którą przedłużymy linę kotwiczną, gdyby okazało się, że źle oceniliśmy odległość od brzegu i lina kotwiczna jest zbyt krótka. Czasami, jeśli dno słabo trzyma, lepiej od razu przedłużyć linę kotwiczną i rzucić kotwicę dalej, bo lina będzie ciągnąć kotwicę pod mniejszym kątem względem dna.
Do cumowania na dziko podchodzimy wolno, a przy samym brzegu wyjmujemy bieg i idziemy na luzie. Obserwujemy lustro wody i dno (o ile je widać), zwracając uwagę na wszelkie przeszkody – kłody zwalonych drzew, kamienie czy wystające z dna kołki po starym pomoście. Musimy również patrzeć do góry, czy topem masztu nie zaczepimy o gałęzie drzew rosnących nad wodą. Na koniec wyrzucamy na brzeg cumę dziobową i schodzimy bądź skaczemy na ląd albo do wody, jeśli zanurzenie naszej łódki nie pozwala na dojście do samego brzegu.