To już piąta Wielka Żeglarska Bitwa o Gotland – Delphia Challenge 2016
W niedzielę, 18 września rozpoczną się piąte bałtyckie regaty samotnych żeglarzy, Wielka Żeglarska Bitwa o Gotland – Delphia Challenge 2016. To najtrudniejszy z morskich wyścigów żeglarskich w Polsce i wyjątkowa impreza, która z roku na rok przyciąga większe grono uczestników. Trasa pozostaje bez zmian – z Gdańska dookoła Gotlandii, non-stop, 500 mil przez jesienny Bałtyk.
W tym roku lista startowa liczy 25 nazwisk, jeszcze więcej, niż w rekordowym roku ubiegłym, gdy wystartowało 20 zawodników. Chętnych było więcej, ale ze względów bezpieczeństwa organizatorzy musieli ustanowić limit miejsc. Rośnie też prestiż Bitwy o Gotland – na starcie zobaczymy dwoje żeglarzy, którzy opłynęli świat samotnie (Joanna Pajkowska i Szymon Kuczyński) oraz dwóch zawodników szykujących się do startu w przyszłorocznych transatlantyckich regatach OSTAR, Andrzej Kopytko i Maciej Muras. (Ukończenie Bitwy daje kwalifikację do startu w międzynarodowych regatach oceanicznych samotników i jest uznawane m.in. przez Royal Western Yacht Club of England.) Wśród startujących będą też dwie panie – oprócz Joanny Pajkowskiej na starcie zobaczymy ubiegłoroczną uczestniczkę Bitwy, Aleksandrę Emche.
Krystian Szypka, pomysłodawca i trzykrotny uczestnik, a obecnie dyrektor regat, będzie towarzyszył zawodnikom na jednym z trzech jachtów asystujących, czuwając nad bezpieczeństwem i koordynując przepływ informacji pomiędzy zawodnikami oraz organizacyjnym zespołem brzegowym.
Z kolei Radosław Kowalczyk, żeglarz znany w Polsce ze startów w Mini Transat, będący również jednym z pomysłodawców Bitwy, będzie koordynatorem bezpieczeństwa na lądzie.
Chociaż zawodnicy to bardzo doświadczeni żeglarze, przed startem wezmą udział w pierwszym w Polsce szkoleniu SAR dla zawodników regat pełnomorskich. – Dla nas bezpieczeństwo jest najważniejsze – mówi Krystian Szypka, dyrektor regat. – Wdrażamy najlepsze rozwiązania znane nam z regat w Wielkiej Brytanii i Francji. Dlatego chcemy, aby regatowe szkolenie SAR było u nas normą. Ono może zdecydować o przeżyciu – dodaje.
Potwierdza to Radek Kowalczyk, ewakuowany w ubiegłym roku z tonącego jachtu na statek podczas regat Mini Transat. – Przed każdym startem regat w klasie Mini przechodzi się takie szkolenia. Do znudzenia powtarzamy kolejność czynności, słyszymy, co robić, a czego nie robić w razie wypadku. Kiedy po raz pierwszy znalazłem się w takiej sytuacji, zadziałałem automatycznie, jak na kolejnym szkoleniu. To uratowało mi życie. Dlatego jako współorganizator regat chciałem, żeby takie szkolenie było również elementem Bitwy o Gotland – powiedział.
CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU