Vendee Globe: Kto (i kiedy) wygra wyścig?
Armel Le Cleac'h czy Alex Thomson? Który z nich i kiedy wygra najtrudniejsze regaty samotników na świecie? Francuz startuje w Vendee Globe po raz trzeci, w poprzednich dwóch wyścigach przypłynął drugi. Dla Brytyjczyka jest to już czwarte "Vendee" - w pierwszych dwóch startach nie dopłynął do mety, zaś cztery lata temu zajął 3 miejsce.
Obydwaj bardzo chcą wygrać w tegorocznej edycji regat. Le Cleach ma do mety już mniej niż 500 mil i... ogromny wyż nad Zatoką Biskajską przed sobą, ze słabymi wiatrami ze wschodu. Zmienne wiatry, jakie niesie ze sobą taka pogoda, są szansą dla Thomsona, żeglującego ok. 70 mil za "Szakalem". Jednocześnie takie warunku utrudniają oszacowanie czasu ukończenia wyścigu. Większość ekspertów oczekuje, że pierwszy zawodnik minie linię mety w czwartek, może nawet rano.
Pod koniec 72 dnia trwania regat Vendee Globe, obydwaj żeglarze minęli równoleżnik, na jakim znajduje się meta wyścigu u wybrzeży Les Sables d'Olonne i płyną kursem północno wschodnim w kierunku Wielkiej Brytanii. W ten sposób, nadkładając nieco drogi, wykorzystują resztki sprzyjającego, południowo-wschodniego wiatru, w którym żeglowali bardzo szybko od kilkudziesięciu godzin (Thomson pobił rekord dobowej żeglugi samotnie jachtem jednokadłubowym).
Obecnie wiatr zaczyna słabnąć i skręcać w lewo, na wschód. To efekt oddziaływania mocnego wyżu, jaki przechodzi nad Biskajami. Obydwaj żeglarze mają w praktyce jedną możliwość - żeglując długim, prawym halsem, ominąć strefę bardzo słabego wiatru znajdującą się w centrum wyżu, przemieszczającego się powoli na północny wschód. Wyż "pozostawia" po sobie wiatr z kierunku wschodniego, skręcający stopniowo w lewo. Armel Le Cleac'h oraz Alex Thomson będą żeglowali prawdopodobnie długo prawym halsem, żeby wykonać zwrot przez sztag już na kanale La Manche i lewym halsem dopłynąć do mety. Na tych ostatnich milach powinni mieć wiatr o prędkości 15-25 w z północnego wschodu. Kluczowe może okazać się miejsce wykonania tego zwrotu przez sztag.
Im dłużej żeglarze płyną na prawym halsie, tym lepiej dla Brytyjczyka. W jego jachcie awarii uległ prawy miecz ("wąs"), który nie jest używany na prawym halsie. Jednak po zwrocie - jeśli rzeczywiście wiatr będzie odpowiednio silny - Thomson nie będzie mógł wykorzystać uszkodzonego prawego "wąsa" i jego prędkość spadnie. To jednak są spekulacje, które i tak zwykle weryfikowane są przez morze i wiatr. Do tego dochodzi intensywny ruch jednostek pływających na kanale La Manche i niezidentyfikowane obiekty pływające...
Z pewnością walka będzie trwała do końca i kto wie, czy na mecie nie zadecyduje fotokomórka? Jedno wiadomo jednak już niemal na pewno - niezależnie od tego kto wygra, pobije dotychczasowy rekord trasy należący do zwycięzcy poprzedniej edycji regat Vendee Globe, Francoisa Gabarta, wynoszący 78 dni 2 godziny i 18 minut.
Prowadząca dwójka płynie niezagrożona do mety, pozostali zaś wciąż walczą pomiędzy sobą i z żywiołami. W ciągu ostatnich dwóch dni przylądek Horn minęli Fabirce Amedeo ("Newrest-Matmut"), Arnaud Boissieres ("La mie Caline"), Alana Roura ("La Fabrique") oraz Richard Wilson ("Great American IV"). Na Pacyfiku pozostają jeszcze Romain Attanasio, Pieter Heerema i Sebastien Destremau, który nie minął jeszcze tzw. Punktu Nemo (Heerema minął ten punkt wczoraj). W sumie w wyścigu płynie jeszcze 18 zawodników z 29, którzy wystartowali 6 listopada z Les Sables d'Olonne.