Jacek Siwek wraca na start regat Sydney – Hobart

2019-07-22 15:58 Jacek Siwek
Maserati Jacek Siwek w Sydney Hobart
Autor: mat. pras.

Zeszłoroczna próba startu w wyścigu Rolex Sydney Hobart Yacht Race (RSHYR) zakończyła się fiaskiem. Szeroko komentowanym, także na łamach „Żagli”, więc wracał do tego nie będę. Jeśli chcecie sobie ten temat odświeżyć to polecam tekst z 27 grudnia 2018 – w linku poniżej.

Przytoczę końcowy fragment tego tekstu: „Nikt z nas z wzięcia udziału w tych regatach nie zrezygnuje. Za rok, dwa, pięć wrócimy. Lepiej przygotowani, lepiej zabezpieczeni prawnie i organizacyjnie. Ponownie przygotowując się przez kilka miesięcy, ucząc, szkoląc, ponownie przewracając do góry nogami rodzinne plany świąteczne. Nie wiem czy w tym samym gronie, czy może w jakichś innych konfiguracjach. Wiem, że z takimi samymi ambicjami startu na szybkim jachcie, z szansami na zajęcie dobrego miejsca.”

Czas opowiedzieć co z tego dalej wynikło.

Po analizie zeszłorocznej próby i moich wcześniejszych doświadczeń z kilkunastu startów w wyścigach pełnomorskich i oceanicznych na jednostkach regatowych i w dobrze zorganizowanych zespołach postanowiłem przymierzyć się do kolejnego startu w Sydney – Hobart na własną rękę. Na własna rękę nie znaczy samodzielnie. Taka impreza to nie tylko wyzwanie organizacyjne, to także poważne zobowiązania i ryzyko finansowe. I, co równie ważne, nie tylko finansowe. Bez względu na formułę prawną, osoby podejmujące się takiego zadania ponoszą odpowiedzialność moralną wobec innych uczestników i o tym warto pamiętać. Jacek Piotrowski, również uczestnik zeszłorocznej eskapady, od początku włączył się w przygotowania, bez niego nie dotarlibyśmy tu gdzie jesteśmy. Tomek Szela, kolejny uczestnik z 2018 roku, także służył radą i pomocą już od wczesnego etapu przygotowań.

Zaczęliśmy od początku, czyli od podstawowych założeń:

Zasady finansowe – proste; uczestnicy, wszyscy bez wyjątku, pokrywają swoje koszty udziału, nikt na tym nie zarabia.
Cel – zajęcie jak najlepszego miejsca w RSHYR 2019. Żadnej filozofii i ideologii. Po prostu chcemy stanowić zespół, który ma realne szanse na zajęcie dobrego miejsca. Pozostałe dwa elementy; jacht i załoga podporządkowane są temu jednemu celowi.
Jacht – szybka oceaniczna jednostka regatowa. Takich jachtów wiele nie ma, a tych dostępnych dla chętnych ‘z zewnątrz’ jest jeszcze mniej. Dodatkowo, właściciel musi być wiarygodny, a jacht dobrze przygotowany.
Załoga – grupa amatorów z dużym doświadczeniem uzupełniona o kilku zawodowców. Grupa kompetentnych żeglarzy, ale także dobrze czujących się we własnym gronie. Spędzimy razem w Australii sporo czasu i to ma być czas, który będziemy wspominać pozytywnie.

Maserati Jacek Siwek w Sydney Hobart
Autor: mat. pras.

Brzmi prosto, ale w praktyce jest oczywiście dużo bardziej skomplikowane; dziesiątki rozmów, dyskusji, telefonów, maili, negocjacji, przekonywania, ale teraz już możemy powiedzieć gdzie dotarliśmy:

Jim Cooney, który w tym roku ponownie poprowadzi Comanche do walki o zwycięstwo w RSHYR, zgodził się użyczyć nam swój drugi jacht: Volvo Open 70 Maserati. To szybki jacht, znany z udziału w Volvo Ocean Race pod nazwą Ericsson 3, w swoich dwóch dotychczasowych startach w RSHYR Maserati przypłynęło na 4 i 6 miejscu. Dłuższy i lżejszy, niż w innych Volvo Open 70 kil pozwala na osiąganie większych prędkości bez utraty momentu prostującego, dodatkowo powiększonego burtowym balastem wodnym. Jeszcze przed naszym tegorocznym startem jacht otrzyma nowy maszt i olinowanie umożliwiające poprawę efektywności niektórych żagli. Jacht jest świetnie utrzymany, żagle są w dobrym stanie, a wyposażenie obejmuje to wszystko co w RSHYR konieczne. Oczywiście 100-stopowe supermaxis są szybsze, są inne jednostki o porównywalnych lub lepszych parametrach, ale to wszystko jachty, na których w najważniejszych regatach pływają ich właściciele. Wśród jachtów dostępnych dla zespołów takich jak nasz Maserati należy do najlepszych.

Załogę postanowiliśmy ograniczyć do maksymalnie 16 osób. Tyle w naszej ocenie potrzeba by obsłużyć Maserati w warunkach pełnomorskiego wyścigu o poziomie trudności Sydney – Hobart przy takich kompetencjach załogi, jakimi będziemy dysponować. Oczywiście większa liczba żeglarzy oznaczałaby mniejszy koszt na osobę, a upchnąć na VO70 można do 21 osób, ale równocześnie oznaczałaby to kilkaset kilogramów dodatkowej wagi. Poza tym, przy 16 osobach każdy bez wyjątku będzie pełnoprawnym i pełnowartościowym członkiem załogi, spełniającym konkretną i niezbędną funkcje w zespole. Nie będzie „pasażerów”, a końcowy wynik będzie zasługą wszystkich razem i każdego z osobna. Takie podejście oznacza dość ostre kryteria doboru załogi. Wszyscy członkowie zespołu, już prawie skompletowanego, mają znaczne doświadczenie morskie i oceaniczne oraz, co dla mnie bardzo ważne, nastawienie mentalne spójne z celem, który sobie stawiamy. Oczywiście nie wszyscy będą mieli duże doświadczenie w pływaniu na dużych, oceanicznych jachtach regatowych, ale takich osób w ogóle jest niewiele, a przedstartowe treningi pozwolą te braki uzupełnić. Sporo czasu poświęciliśmy na dyskusję o załodze zawodowej. Ostatecznie, zamiast eksperymentować, zdecydowaliśmy się na wariant dość oczywisty; żeglarze, którzy na Maserati przepłynęli tysiące mil, swoimi dotychczasowymi startami w Sydney – Hobart mogliby obdzielić kilka załóg, znają jacht jak własną kieszeń i wiedzą jak wycisnąć z niego każde dodatkowe pół węzła prędkości.

Dla części z nas start w Sydney – Hobart to spełnienie marzenia, dla niektórych kolejne wyzwanie, dla innych zamknięcie pewnego rozdziału, którego nie udało się zamknąć w zeszłym roku. Dla wszystkich niesamowite przeżycie i szansa na wzięcie udziału w wyjątkowym wydarzeniu.

Maserati Jacek Siwek w Sydney Hobart
Autor: mat. pras.

Tegoroczny wyścig będzie wyjątkowy nie tylko dla nas. To jubileuszowa, 75. edycja tych kultowych regat. Ze szczególną oprawą i jeszcze większym niż zwykle zainteresowaniem mediów. Wystartują gwiazdy Volvo Ocean Race i Pucharu Ameryki. Żeglarze, dla których będzie to pierwsza próba i tacy, którzy mają na koncie kilkanaście lub kilkadziesiąt startów. Starzy i młodzi. Ci, których przyciągnie magia słynnego Rolex Sydney Hobart Yacht Race i tacy, dla których to szansa na zmierzenie się z najlepszymi. Walczący o jak najlepsze miejsce i ci, dla których sam start i ukończenie RSHYR będzie powodem do dumy. Jestem pewien, że oprócz nas na starcie znajdą się też – jak co roku – inni żeglarze znad Wisły oraz przedstawiciele Polonii z całego świata.

Ale pamiętajmy także, to sport i to na najwyższym poziomie; na linii startu w Sydney Harbour 26 grudnia staną bardzo szybkie jachty z zawodowymi załogami. Walczące o jak najlepsze miejsce w czasie rzeczywistym, w czasie skorygowanym lub w swojej klasie. Kto, zobaczymy ostatecznie po 25 października i zamknięciu listy zgłoszeń, ale ten wyścig będzie bardzo silnie obsadzony. Wystartują również zespoły, i na nich skupione będą oczy całego żeglarskiego świata, dla których każde miejsce oprócz pierwszego będzie porażką. Wśród nich załoga Wild Oats XI walcząca o historyczne 10 zwycięstwo i zespół Comanche, który po zeszłorocznym dość pechowym trzecim miejscu będzie chciał odzyskać miano jachtu, z którym nie da się wygrać.

Zapowiada się wyjątkowy wyścig i dobrze, że będziemy mogli w tym wydarzeniu wziąć udział.

Jacek Siwek

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.