Przemek Tarnacki najlepszy w Commodore's Cup. Ogromny pech Kusznierewicza i Yacht Clubu Sopot
Załoga jachtu Volvo Ocean 60 "Ambersail" ze skiperem Przemysławem Tarnackim triumfowała w Commodore's Cup – "rozgrzewkowych" regatach przed rozpoczynającymi się w piątek zmaganiami w St. Maarten Heineken Regatta. W imprezie nie wezmą ostatecznie udziału Mateusz Kusznierewicz i Yacht Club Sopot. Podczas czwartkowych treningów w ich "Green Dragonie" złamał się maszt, co w przypadku jachtu klasy VO 70 oznacza pożegnanie z imprezą.
"Wygrywamy Commodore's Cup w klasie Ocean Racing! Dziękuję mojej załodze za wysiłek ostatnich dwóch dni. Dziś wygraliśmy oba starty i żeglowaliśmy dobrze taktycznie i bezbłędnie nawigacyjnie" – napisał na facebooku Tarnacki.
Skiper broniącego tytułu "Ambersail" przypomniał jednocześnie, że faworytem w rozpoczynających się w piątek St. Maarten Regatta pozostaje "SFS" (ex "Abu Dhabi"). – To doskonały, w pełni zawodowy team, który ma profesjonalny program sportowy i regularnie w pełnym zawodowym składzie pojawia się na największych regatach morskich na świecie – stwierdził Tarnacki.
Poza "Ambersail" i "SFS" na starcie karaibskich regat w klasie Ocean Racing staną "Monster Project" klasy VO 70 ze skiperem Romanem Guerrą oraz VO 60 "Challenger" Chrisa Stenmore'a.
W stawce zabraknie niestety "Green Dragona" z Mateuszem Kusznierewiczem. W Commodore's Cup załoga Yacht Clubu Sopot wystartowała znakomicie i w połowie pierwszego kursu na wiatr żeglowała na drugiej. Niestety żeglując na lewym halsie na wiatr wydarzyła się, rzecz, której nikt z załogi nie mógł przewidzieć. Nie wytrzymała jedna z ważniejszych części takielunku, czyli saling w wyniku czego doszło do złamania masztu. Na szczęście nikomu z załogi nic się nie stało i jednostka bezpiecznie wróciła do mariny.
– Cała załoga wykonywała świetną robotę i wszystkie manewry oraz żegluga na halsie były bez zarzutu. Również dobór żagli był odpowiedni, gdyż wiatru nie było bardzo dużo, a nasza konkurencja miała dokładnie taki sam zestaw jak my. Niestety w dużych, regatowych jachtach oceanicznych ryzyko awarii jest zawsze wysokie. Jest to część tej gry – skomentował po powrocie do portu Johannes Schwarz, właściciel łódki, który był obecny przez cały czas na pokładzie.