E-sport: regaty dookoła świata... w kapciach

2017-06-22 19:02 Mateusz Kusznierewicz
Virtual Regatta
Autor: materiały prasowe

Mateusz Kusznierewicz dla "Żagli": po raz pierwszy w życiu opłynąłem świat dookoła! Zajęło mi to dokładnie 75 dni, 8 godzin i 58 minut. Prowadziłem w pojedynkę jacht klasy IMOCA 60. Wszystko to wydarzyło się... na ekranie komputera.

Tak, wziąłem udział w wirtualnych regatach. Średnio trzy razy dziennie otwierałem na moim smartfonie aplikację Virtual Regatta lub przeglądarkę w komputerze, by sprawdzić pozycję, wybrać optymalny kurs, zmienić i ustawić żagle oraz zobaczyć, gdzie są przeciwnicy. A było ich całkiem sporo – w sumie ponad 430 tysięcy osób z całego świata!

Podszedłem do tej zabawy na poważnie. Z dwóch powodów: po pierwsze chciałem poznać trasę i kluczowe miejsca, w których można zyskać lub znacząco stracić podczas rejsu dookoła świata. Po drugie Philippe Guigne – twórca Virtual Regatta – oznaczył mnie i mój jacht z imienia i nazwiska. Gdy tylko rozpocząłem żeglugę pod biało-czerwoną banderą, od razu włączył mi się tryb regatowego wojownika!

Bliskie spotkania z rzeczywistością

Co ciekawe, gra bazuje na regatach odbywających się w rzeczywistości. Do wspomnianego wirtualnego wyścigu wystartowaliśmy w niedzielę 6 listopada o godzinie 13.00, czyli dokładnie w czasie rzeczywistego startu regat Vendée Globe. Wszyscy razem, blisko pół miliona osób! Na swoim radarze przez cały czas widziałem aktualną i rzeczywistą pozycję Alexa Thompsona, Armela Le Cleac’h i wszystkich pozostałych dwudziestu siedmiu uczestników regat Vendée Globe 2016/2017. Prędkość mojego wirtualnego jachtu była oczywiście zależna od siły i kierunku wiatru, jaki w danym miejscu o danej porze panował na oceanie. Nie wiem, jak to programiści zrobili, ale ten element gry był dopracowany perfekcyjnie.

Muszę przyznać, że aplikacja jest bardzo starannie i dobrze wykonana. Rejestracja do niej zajęła mi 2 minuty. W panelu sterowania miałem dostęp do szeregu funkcji. Mogłem zmieniać kurs jachtu, zmieniać żagle przednie, mogłem ustawiać way pointy, sprawdzać prognozę pogody na siedem dni do przodu, a w szczególności siłę i kierunek wiatru. Część wymienionych funkcji była odpłatna. To jeden ze sposobów na monetyzację biznesu gier komputerowych. Philippe dobrze to opracował i sam mi powiedział, że ten model biznesowy przynosi mu zysk. Nie bardzo duży, ale na tyle dobry, że w tym roku kupi sobie nową łódkę.

Można wygrać z najlepszymi!

Zwycięzcą regat wirtualnych został Australijczyk Matthew Johnson, który z zawodu jest informatykiem, a na co dzień żegluje rekreacyjnie. Wcześniej brał udział w Virtual Regatta podczas regat Volvo Ocean Race. W wywiadzie powiedział, że poprzedni start dał mu dużo wiedzy i doświadczenia, które wykorzystał z sukcesem w tym roku. Tym razem poświęcił też bardzo dużo energii i wiele nieprzespanych nocy, żeby osiągnąć taki czas i ostatecznie zwyciężyć. Podczas tegorocznej edycji e-Vendée Globe wpłynął na metę 2 dni przed Armelem Le Cleac’hem płynącym w realu. To pokazuje, jak fantastycznie przygotowana jest to gra i jak dobrze odzwierciedla rzeczywistą żeglugę na takim jachcie.

Galeria sław i koledzy

Ja natomiast w Virtual Regatta przez cały wyścig ścigałem się łeb w łeb z jedną z największych sław światowego żeglarstwa oceanicznego, Loïckiem Peyronem. Mijając Przylądek Dobrej Nadziei jeszcze byłem przed nim, jednak na Oceanie Spokojnym zdarzyło mi się wpłynąć dwa razy w zakazaną strefę gór lodowych, co skutkuje karą – łódka automatycznie zwalnia. Ponadto po minięciu przylądka Horn Loïck wykorzystał swoją wiedzę oraz doświadczenie i wyprzedził mnie jeszcze bardziej. Na metę wpłynął około 8 tysięcy miejsc przede mną. Dużo pozytywnych emocji przysporzyła mi również rywalizacja z kilkoma kolegami. Jurek Cieszewski, Jacek Moritz, Mariusz z Fujimo czy mój odwieczny rywal z Finna, a później Stara, Xavier Rohart także płynęli w Virtual Regatta.

W mojej opinii e-sport nigdy nie odda piękna oraz wrażeń i trudu prawdziwego sportu. Jednakże w trakcie tej gry doszedłem do ciekawych wniosków i zebrałem cenne doświadczenie, przy okazji dobrze się bawiąc. Będąc w podróży, pomiędzy spotkaniami, w przerwach w pracy mogłem robić to, co tak bardzo lubię: żeglować. Jedyne czego mi brakowało, to przechyłów, bryzgów fal i wiatru we włosach. Mogę powiedzieć, że tym razem uszło mi to na sucho!

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.