Jacek Siwek szósty na początku karaibskiego maratonu

2017-02-27 16:51 Jacek Siwek
Caribbean 600
Autor: materiały prasowe Caribbean 600

Szóste miejsce zajął Volvo Open 70 "Trifork" Jacka Siwka podczas regat  Caribbean 600. Jednak to dopiero pierwsza część swoistego maratonu, bo już w przyszłym tygodniu start w Heineken St. Maarten Regatta z Mateuszem Kusznierewiczem i zespołem Yacht Clubu Sopot. Tym razem na Volvo Open 70 "Green Dragon".

– Wyszedł nam bardzo ciekawy wyścig. W ciągu 70 godzin i 30 minut przepłynęliśmy 681 mil. Miejsce zgodne z oczekiwaniami, za "Ramblerem", "Leopardem", dwoma maxi72 "Bella Mente" i "Proteus", oraz Volvo Open 70 "SFS II". Mowa tu o kolejności na mecie w czasie rzeczywistym, ale jak widać zaskoczeń nie było – relacjonuje Jacek Siwek.

Największe zamieszanie zrobiły warunki pogodowe, a konkretnie niezbyt typowy układ systemu, który chyba nigdy wcześniej nie wystąpił tutaj w czasie trwania Caribbean 600. W pewnym uproszczeniu i bez wchodzenia w zawiłości meteorologii; Karaiby z reguły charakteryzują się dość stabilnym warunkami meteo, tzn. przede wszystkim wiatrami (pasatami) o dość stabilnej sile (10-25 węzłów) i bardzo stabilnym kierunku (z grubsza ze wschodu z odchyleniami +/- kilkanaście stopni. Tym razem system niżowy rozwijający się w okolicach Florydy i następnie przemieszczający na północny-wschód spowodował spore zmiany kierunku wiatru. I to do tego stopnia, że dla niewtajemniczonych mogło wyglądać na to, że pasat zaczął nagle wiać w odwrotnym kierunku. A równocześnie tradycyjny problem Caribbean 600, tzn. jak opłynąć Gwadelupę żeby uniknąć cienia wiatrowego wyspy, nabrał zupełnie nowego znaczenia.

Tak zupełnie odmienne od tradycyjnych warunki miały też wymiar praktyczny; już przed startem niektóre załogi zaczęły się martwić o swoje powrotne rezerwacje lotnicze, a charakterystyczny dla tego wyścigu (przynajmniej na jachtach regatowych i tych o mocno sportowym zacięciu) rozkład wacht też musiał ulec zmianie.

Start, jak zwykle odbywał się w sekwencji kilku klas z generalnie jachtami szybszymi startującymi później. Zazwyczaj już przed pierwszym znakiem kursowym u wybrzeży Barbudy jachty szybsze (a więc startujące później) przebijają się przez "peleton", tu formuje się czołówka i tu już na ogół widać kto odegra największą rolę. Tak było i tym razem i jachty wymienione przeze mnie na początku oraz nasz "Trifork" wyszły na prowadzenie. Trochę niespodziewanie blisko trzymały się 115-stopowy "Swan Shamanna", 100-stopowy "Danneskjold" i 70-stopowy "Runaway". I tak było aż do momentu okrążenia St. Maarten, gdzie ciągle jeszcze byliśmy bardzo blisko poprzedzających jachtów, równocześnie utrzymując bezpieczny dystans do tych za nami.

Prawdziwy cyrk rozpoczął się w "drodze powrotnej". Najpierw strefa silnego deszczu i szkwałów oddzieliła nas od czołówki, która odjechała zostawiając nas prawie stojących w znacznie słabszych wiatrach. Potem - i to był prawdopodobnie jedyny błąd taktyczny popełniony przez nas w tym wyścigu - pojechaliśmy trochę za bardzo na wschód, pozwalając kierującym się od razu na zachód od Montserrat jachtom dogonić i nawet nieco nas wyprzedzić. Tu już uznaliśmy, że ryzyko utknięcia po wschodniej stronie Montserrat jest za duże i również skierowaliśmy się bardziej na zachód, przywracając przy okazji nasze miejsce w szyku przed "Shamanna".

Później nasza mała grupa składająca się z czterech jachtów utknęła na południe od Gwadelupy, ale na szczęście nie trwało to długo i zaczęliśmy odjeżdżać zostawiając "Shamannę" w tyle, a potem rozstrzygając ten pojedynek gdy wybraliśmy korzystniejsze przejście bliżej Antigui, podczas gdy "Shamanna" utknęła na dobre i została około 30 mil za nami. Gdy już wydawało się, że czeka nas nieco monotonne, ale równomierne żeglowanie do mety koło wysepki (a raczej skały) Redonda odcięło wiatr, w której w ciągu kilkunastu sekund wiatr siada z ok. 12 węzłów do niecałych 2. I tak już zostaje przez bitych sześć godzin. Wiem, że człowiek nie powinien w sobie wzbudzać negatywnych uczuć w stosunku do martwych przedmiotów, ale sześć godzin stania bez ruchu w odległości 2 mil od Redondy spowodowało, że nie mogliśmy już patrzeć na tą wystającą z wody skałę. A gdy piszę "stania bez ruchu" mam na myśli instrumenty pokazujące prędkość jachtu 0. I to 0 do drugiego miejsca po przecinku. Można doszukać się też pewnych pozytywów zaistniałej sytuacji. Jako jedyna chyba załoga mieliśmy okazję obejrzeć prawdziwy pokaz skoków urządzony przez dwa gigantyczne wieloryby.

Warto również wspomnieć o tym jaki wpływ warunki atmosferyczne miały na pracę załogi. Na jachtach bardziej "turystycznych" lekkie wiatry oznaczają z reguły mniej pracy, mniej wysiłku, więcej snu i sprawiają, że takie regaty bardziej przypominają rejs turystyczny. Na oceanicznym jachcie regatowym jest dokładnie odwrotnie. Słaby wiatr oznacza nieustanne zmiany żagli. Nie wiem, nie potrafię policzyć ilu zmian żagli dokonaliśmy w trakcie wyścigu, ale były momenty gdy robiliśmy to w zasadzie non-stop. A trzeba pamiętać, że mówimy o żaglach o gigantycznej powierzchni, nasz największy asymetryczny spinaker ma ponad 500 metrów kwadratowych powierzchni, a zwijanie i rozwijanie (także w trakcie zwrotów) olbrzymiego Code 0 wymagało 6 osób na tzw. młynkach i naprawdę ciężkiej fizycznej pracy. W efekcie dużo pracy, dużo wysiłku i bardzo mało snu. Ale za to w doborowym towarzystwie.

W naszej 14-osobowej ekipie popłynęli między innymi Bouwe Bekking, legendarny skipper, który już 8-krotnie opłynął świat w regatach, Jens Dolmer znany z Volvo Ocean Race i Pucharu Ameryki, Aksel Magdahl bardzo doświadczony nawigator i uczestnik Volvo Ocean Race, Lorenzo Bressani dwukrotny mistrz świata i mówiący świetnie po polsku uczestnik Volvo Ocean Race Rokas Milevicius.

Teraz kilka dni przerwy i 2 marca start  Heineken St. Maarten Regatta z Mateuszem Kusznierewiczem i zespołem obchodzącym właśnie pierwszą rocznicę powstania Yacht Clubu Sopot. Popłyniemy na Volvo Open 70 Green Dragon i będzie to pierwszy w historii start polskiej ekipy na takim jachcie.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.