Zmarł Bogdan Helm

Warszawsko-Mazowiecki Okręgowy Związek Żeglarski zawiadomił nas o śmierci swego wieloletniego działacza Bogdana Helma. Był wiceprezesem Warszawsko-Mazowieckiego Okręgowego Związku Żeglarskiego ds. technicznych, konsultantem i członkiem Komisji Technicznej PZŻ, inspektorem technicznym PZŻ...
Uroczystość pogrzebowa odbędzie się 14 maja (czwartek), godzina 13:30 na Cmentarzu Komunalnym Wólka Węglowa, dom pogrzebowy, sala A.
Bogdan Helm
Wieloletni (5 kadencji) wiceprezes Warszawsko-Mazowieckiego Okręgowego Związku Żeglarskiego ds. technicznych. Konsultant i członek Komisji Technicznej PZŻ. Inspektor Techniczny PZŻ.
Bardzo zaangażowany działacz społeczny o niezmiernie szerokiej wiedzy żeglarskiej. Współtwórca i konsultant wielu przepisów państwowych i związkowych dotyczących rejestracji jachtów. Odznaczony wieloma odznaczeniami państwowymi i resortowymi. Bardzo rzetelny w wykonywaniu powierzonych zadań, dokładny i obowiązkowy.
Związany z klubami: Żeglarskim Klubem Turystycznym PTTK REJSY i Warszawskim Klubem Wodniaków PTTK. Wspaniały człowiek i serdeczny przyjaciel.
Cieszył się sympatią wielu pokoleń żeglarzy, którzy rejestrowali u niego jachty nawet od kilkudziesięciu lat. Znał je prawie wszystkie na pamięć, potrafił z pamięci wymieniać ich dane techniczne. Otwarty na wszelkie nowinki techniczne dotyczące: statków, okrętów, łodzi motorowodnych, jachtów żaglowych. W sprawach służbowych był zdecydowany i mocno bronił swojego zdania (ostatnio w sprawie rejestracji jachtów) podyktowanego doświadczeniem, ogromną wiedzą oraz zwykłym ludzkim rozsądkiem.
Oprócz pasji żeglarskich miał jeszcze jedną, o której może nie wszyscy wiedzieli - to Warszawa w całym tego słowa znaczeniu. Bogdan urodził się na ul. Solec nad Wisłą, na Powiślu. Mówili o nim "Stary Warszawiak" i "Powiślak", co było dla niego powodem do dumy. Mapę przedwojennej i powojennej Warszawy miał w głowie, potrafił długo opowiadać jak "drzewiej bywało", np. gdzie stał dany budynek, do kogo należał, jak się nazywał, gdzie znajduje się dana ulica. Przyjemnie było go słuchać i chłonąć wiedzę o historii Warszawy, którą posiadają już nieliczni.
W jego opowieściach odczuć można było miłość i szacunek do tego miasta. Mimo to rok temu wyprowadził się do Nałęczowa. Mówił, że lżejsze jest tam powietrze i sam jakby lżej się tam czuje. Na ostatnim Sejmiku Sprawozdawczo-Wyborczym WOZŻ w grudniu nie kandydował już do władz. Chciał, aby młodsi też mieli szansę się wykazać. Zajął się modelarstwem, składaniem starych replik żaglowców. Pochłonął go też komputer i zagadnienia z nim związane, choć długo nie chciał zrezygnować ze swej starej maszyny do pisania. Reprezentował wysoką kulturę, zawsze zadbany, szarmancki wobec pań, dowcipny...
Lubił kucharzyć, przyrządzał wspaniały tatar ( wieloskładnikowy) i młodą kapustkę z żeberkami.
Bardzo nam Go będzie brakowało, jego wiedzy, doświadczenia, miłego słowa, humoru i zawsze bezinteresownej pomocy.
Dla młodych ludzi będzie przykładem wysokiej kultury żeglarskiej.
Pogrążeni w smutku koleżanki i koledzy żeglarze