Żeglujemy po Zatoce Ryskiej
Autorzy chcieli spenetrować Zatokę Ryską i wracając z Finlandii i estońskich wysp, wpłynęli na ten wciąż rzadko odwiedzany przez polskie jachty akwen. Nieznane żeglarzy pociąga, ale co czeka ich na tych wodach?
Wyruszyliśmy z Virtsu leżącego w owianej złą sławą cieśninie Muhu. Wyposażeni w niezbyt dokładną, choć wystarczającą do tego, by bezpiecznie dotrzeć do większych portów głównymi trasami, papierową mapę Zatoki, postanowiliśmy opłynąć małą, należącą do Estonii wyspę Kihnu od południa, po bezpiecznej (czytaj: głębokiej) wodzie. Jednak rzut oka na chartplotter powiedział nam, że do porciku zbudowanego na wschodnim brzegu wysepki prowadzi także dobrze oznakowany bojami szlak od strony północnej. Nanieśliśmy zatem na mapę położenie ważniejszych bojek i korzystając z dobrej widoczności, skróciliśmy sobie znacznie drogę. Nie polecamy jednak zbaczania z ruty - kilka metrów obok niej miejscami widać już piaskownicę. Trasa z Virtsu na Kihnu ma około 36 mil długości. Sam port to właściwie tylko solidne, wychodzące daleko w morze betonowe nabrzeże, do którego od północnej strony...
Artykuł w całości można przeczytać w październikowym wydaniu miesięcznika „Żagle" 10/2010. Prenumeratę, egzemplarze aktualne oraz archiwalne "Żagli" można zakupić dzwoniąc pod numer (0-22) 590 5555 lub w sklepie internetowym sklep.murator.pl