Żeglowanie nocą na jeziorze – ale jak?
Pływanie nocą na morzu to konieczność. Nie da się zacumować czy stanąć na kotwicy na Bałtyku, Adriatyku lub na oceanie. A na śródlądziu? Po co tłuc się po nocy na jeziorze, skoro można miło spędzić ten czas na brzegu? Okazuje się, że czasem trzeba...
Na pytanie po co żeglować nocą – odpowiedzi może być przynajmniej kilka. Czasem zabraknie dnia, aby dopłynąć do celu. Czasem, gdy przyjeżdżamy na weekend, to po całym tygodniu pracy, w piątkowy wieczór, chcemy szybko wypłynąć i uciec z hałaśliwego portu. Zdarza się też, że zwyczajnie mamy ochotę popływać pod gwiazdami, inaczej niż na co dzień.
Myślę, że warto spróbować takiego żeglowania, choć zawsze są ograniczenia. Jeśli zdecydujemy się wyjść nocą na wodę, to tylko przy dobrej, stabilnej pogodzie. Trudne warunki pogodowe mogą być niebezpieczne w dzień, a w nocy jest tylko gorzej. Przy niepewnej pogodzie, gdy mocno bądź szkwaliście wieje, jest duże zafalowanie, lepiej zostańmy na cumach. Poza ratowaniem czyjegoś życia na śródlądziu nigdy nie ma takiej sytuacji, że musimy nocą żeglować. Żeglujemy, bo chcemy, bo to ma być kolejne przyjemne żeglarskie doświadczenie. O tym zawsze należy pamiętać.
Żeglowanie nocą: akwen "treningowy"
Na pierwsze nocne pływanie najlepiej wybrać akwen, który już znamy z żeglugi za dnia. Będzie nam łatwiej rozpoznać, gdzie jesteśmy i gdzie powinniśmy płynąć. Dużym ułatwieniem w nocnej nawigacji jest GPS. Najlepiej, gdybyśmy mieli GPS z wgraną żeglarską mapą akwenu, ale też będzie bardzo pomocny zwykły GPS samochodowy lub taki w telefonie komórkowym, nawet z podstawową mapą drogową i z włączoną opcją wyświetlania współrzędnych geograficznych. Współrzędne możemy co jakiś czas przenosić na mapę papierową i w ten sposób w miarę dokładnie wyznaczać swoją pozycję. Zawsze warto kontrolować swoje położenie, a gdy pojawią się jakiekolwiek wątpliwości co do miejsca, w którym się znajdujemy, określamy pozycję natychmiast. Na większych zbiornikach wodnych może przydać się busola.
Przed wyruszeniem na wodę, zwłaszcza na mniej znanym akwenie, warto przestudiować mapę, a na niej znaleźć punkty charakterystyczne, takie jak cyple, wyspy czy zatoki, które później będziemy starali się lokalizować po drodze. Można pokusić się o przygotowanie prostego pilotażu – krótkiego spisu miejsc i punktów charakterystycznych, na które będziemy po drodze nawigować. Oczywiście zawsze uważnie sprawdzamy, czy na naszej trasie są miejsca niebezpieczne bądź przynajmniej wymagające zwrócenia uwagi. Dlatego odnajdujemy na mapie płycizny, podwodne kamienie, a także mosty i linie energetyczne. Warto też pomyśleć o miejscach schronienia, gdzie będziemy mogli zacumować czy choćby stanąć na kotwicy, na wypadek zmiany pogody bądź wtedy, gdy będziemy już zbyt zmęczeni nocną żeglugą.
Przed wyjściem na wodę zawsze uzupełniamy paliwo, zwłaszcza w zbiorniku zabudowanym w silniku. Tego typu zbiorniki mają niewielką pojemność, 1 – 2 l, więc przed nocnym rejsem obowiązkowo tankujemy go do pełna. Jeśli zbiornik na paliwo jest poza silnikiem, o większej pojemności, to przed ruszeniem nocą na wodę sprawdzamy poziom paliwa. Dobrze go mieć nie mniej niż 4–5 l.
Ruszamy w mrok
Po zatankowaniu uruchamiamy silnik i pozwalamy mu popracować przynajmniej kilka minut. Dzięki temu łatwiej odpali w sytuacji awaryjnej, gdy trzeba będzie się nim wspomóc.
Przed wyruszeniem na wodę, nie tylko w nocy, dobrze mieć przygotowany telefon komórkowy w opakowaniu wodoodpornym (aquapacku), z uprzednio wprowadzonymi do pamięci numerami telefonów służb ratunkowych. Lepiej, oczywiście, gdyby nigdy się nie przydał, ale w razie zagrożenia może nie być czasu i możliwości, aby go poszukiwać w ciemnościach we wnętrzu łódki.
Jeśli tego nie zrobiliśmy na początku rejsu, to przynajmniej teraz, przed nocnym ruszeniem na wodę, przydzielamy kamizelkę każdej osobie na jachcie. Każdy powinien dopasować swoją do swych gabarytów i mieć ją gotową do włożenia. Osoby znajdujące się w kokpicie muszą mieć włożone kamizelki. Zawsze. W ciemności wszystkie manewry są trudniejsze, zatem również podjęcie z wody kandydata na topielca będzie dłużej trwało. Wtedy kamizelka bardzo się przyda, pomoże spokojniej poczekać na pomoc. Ponadto nocą zdecydowanie łatwiej zlokalizować w wodzie osobę w kamizelce, a to dzięki naszytym na nią taśmom odblaskowym.
Na śródlądziu praktycznie się nie zdarza, byśmy żeglowali przez całą noc, zazwyczaj są to pojedyncze godziny po zapadnięciu zmroku. Dlatego nie ma potrzeby wyznaczać wacht pokładowych, tak jak się to robi podczas rejsów morskich. Jednak lepiej, gdy w kokpicie przebywają co najmniej dwie osoby. W razie nieszczęścia, gdyby jedna z nich znalazła się za burtą, druga osoba może natychmiast zaalarmować resztę załogi.
Żeglowanie nocą: gdy mocniej wieje
Gdy nieco mocniej wieje, nocą zazwyczaj niesiemy mniej żagli niż w podobnych warunkach wiatrowych w dzień. Dlatego już przy brzegu stawiamy zarefowane żagle, bo na wodzie będzie się trudniej refować po ciemku. Gdy już żeglujemy, a wiatr tężeje bądź są inne oznaki pogarszania się pogody, lepiej zrzucić żagle, uruchomić silnik i zejść do najbliższego brzegu.
W zasadzie nocą lepiej nie wychodzić na pokład. Z pokładu zawsze łatwiej niż z kokpitu wpaść do wody, nawet jeśli na jachcie żaglowym są relingi. Na morzu rozpina się lajfliny wzdłuż burt, w które należy się wpiąć przed pójściem na dziób czy wyjściem na pokład. Wprawdzie na śródlądowej łódce nie byłoby problemu z rozpięciem lajflin, ale jeszcze nie spotkałem szelek na wyposażeniu takiego jachtu. Dlatego nocą lepiej do minimum ograniczyć wycieczki na pokład.
W trakcie nocnej żeglugi gasimy światło w kabinie i zmniejszamy jaskrawość ekranu GPS-u. Dzięki temu nasze oczy będę lepiej zaadaptowane do ciemności i będziemy więcej widzieć. Na większości akwenów śródlądowych w naszym kraju nie ma nocnego oznakowania nawigacyjnego w postaci świateł. Z pewnością nie znajdziemy ich na wodach Wielkich Jeziorach Mazurskich, jednakże boje szlakowe są oklejone pasami folii odblaskowej, więc jeśli mamy dostatecznie mocny szperacz, będziemy w stanie zlokalizować je również w ciemnościach. Podobnie dostatecznie wcześnie dostrzeżemy trzciny. Nieco gorzej jest z sieciami rybackimi, ale też da się je wypatrzyć zawczasu. Na szczęście jacht żaglowy nie rozwija takich prędkości, żeby trzeba było decyzje podejmować w ciągu sekundy i mamy czas na odpowiedni manewr. A nawet, jeśli wjedziemy w trzciny, czy podejdziemy zbyt blisko brzegu, to najczęściej nic się nie stanie. Jacht usiądzie na mieczu i nie będzie trudno wydostać się z opresji.
Pomocy szukaj w GPS!
Jak na wstępie wspomniałem, dość łatwo żegluje się nocą, jeśli mamy na wyposażeniu GPS z wgraną mapą akwenu. Jednakże należy pamiętać, że o ile samo urządzenie bardzo dokładnie określa naszą pozycję, czasami z dokładnością do pojedynczych metrów, to mapy elektroniczne, którymi się posługujemy, mogą mieć dokładność dużo gorszą.
Zawsze trzeba obserwować wodę. Niejednokrotnie według mapy elektronicznej płynąłem po lądzie, choć nadal za burtami miałem wodę bądź cumowałem na brzegu, mimo iż stałem na końcu kei daleko wysuniętej w jezioro. Dlatego nie można bezkrytycznie wierzyć w to, co pokazuje mapa wgrana do GPS-u, zwłaszcza że na mapie możemy nie zobaczyć pasa trzcin wychodzących na kilkadziesiąt metrów w jezioro, a już na pewno GPS nie pokaże sieci rybackich.
Docieramy na miejsce
Gdy już dotrzemy do portu przeznaczenia, nie powinniśmy mieć problemów z zacumowaniem. Niemal w każdym porcie działa oświetlenie. Jeśli płynęliśmy do znajomych, którzy stoją przy brzegu na dziko, wystarczy wykonać jeden telefon, a wtedy na pewno ktoś zapali latarkę i możemy precyzyjnie płynąć w kierunku światła. Gorzej może być wówczas, gdy chcemy zacumować przy brzegu w nieznanym miejscu.
Jeśli nie mamy pewności, czy potrafimy właściwie je zlokalizować, lepiej stanąć na kotwicy kilkadziesiąt metrów od brzegu i poczekać do świtu. Gdy zrobi się widno, wszystko stanie się łatwiejsze, a o wrażeniach z nocy spędzonej na kotwicy pod rozgwieżdżonym niebem będziemy mogli opowiadać w każdej mazurskiej tawernie. Pamiętajmy tylko o zapaleniu białego światła kotwicznego.
W świetle paragrafów
Pływanie w nocy jednostek rekreacyjnych wywołuje wiele dyskusji natury formalnoprawnej z powodu zarządzeń dyrektorów poszczególnych urzędów żeglugi śródlądowej. Zapisy zarządzeń są różnie interpretowane i nie są jednoznaczne. Dla przykładu:
Z Zarządzenia Dyrektora Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Giżycku z dnia 25 kwietnia 2006 r. (dotyczy m.in. Wielkich Jezior Mazurskich)
§ 10. Żegluga w porze nocnej
1. Z zastrzeżeniem ust. 5 uprawianie żeglugi w porze nocnej może odbywać się wyłącznie na drogach wodnych, na których oznakowanie szlaku żeglownego zostało odpowiednio przygotowane do uprawiania żeglugi nocnej.
2. Przepis ust. 1 nie dotyczy statków:
• będących w akcji ratowniczej,
• pełniących służbę publiczną,
• rybackich dokonujących zarobkowego połówu ryb oraz płynących lub wracających z łowiska,
• płynących do bazy w celu usunięcia awarii.
3. Niezależnie od przepisu zawartego w ust. 1, na akwenach (z wyjątkiem rzeki Biebrzy), na których nie została dopuszczona żegluga w porze nocnej, zezwala się na ruch żeglugowy w ciągu jednej godziny po zachodzie słońca, w celu zakończenia rejsu oraz jednej godziny przed wschodem słońca.
4. Sieci rybackie przegradzające w nocy szlak żeglowny powinny być nadzorowane przez dyżurującego rybaka, który zobowiązany jest do przepuszczania statków określonych w ust. 2, a wszystkich statków na drogach wodnych dopuszczonych do uprawiania żeglugi nocnej.
5. Administracja drogi wodnej, w komunikacie o otwarciu dróg wodnych dla żeglugi, określa drogi wodne dopuszczone do uprawiania żeglugi w porze nocnej.