Zatonięcie jachtu na Śniardwach wynikiem defektu budowy!

2008-06-23 14:18 archiwum Żagli

W poniedziałek 14 sierpnia br. wiele środków masowego przekazu podało informację o tragicznym wypadku na Śniardwach. "W wyniku uderzenia w nieoznaczony kamień zatonął jacht żaglowy. Załoga zatopionej jednostki przez całą noc oczekiwała pomocy trzymając się wystającego z wody masztu jednostki. Pomoc nadeszła rano, gdy przepływający nieopodal wędkarze powiadomili służby ratownicze z Mikołajek. Wodna karetka pogotowia była po 15 minutach od zawiadomienia. Niestety, jedna osoba zmarła w wyniku przechłodzenia, pozostałe cztery odtransportowano do szpitala w Piszu". Z tak podanej informacji wynika, że bezpośrednią przyczyną wypadku było rozprucie kadłuba na kamieniu. Z naszych informacji wynika natomiast, że prawda wygląda zupełnie inaczej...

Prawdziwe okoliczności zatonięcia ujawniły się dopiero po wydobyciu jachtu i jego oględzinach, które wykazały brak jakichkolwiek uszkodzeń dna. Jacht nie uderzył w żadną przeszkodę podwodną! Co zatem doprowadziło do katastrofy?
Podczas oględzin stwierdzono, że łódź miała źle skonstruowaną studzienkę silnikową. Studzienka silnika nie miała grodzi oddzielającej jej od kabiny. W wyniku obciążenia kokpitu załogą oraz ruchem jachtu pod silnikiem, woda przedostała się do kabiny i po jej zalaniu jacht szybko zatonął, skutecznie uniemożliwiając załodze powiadomienie ratowników (telefony zostały w kabinie).
Wniosek? Do katastrofy doprowadziła fatalna, bezmyślna przeróbka jachtu (typ najprawdopodobniej Aster 703) i brak dostatecznie skutecznych komór wypornościowych. Przy wraku byli już nasz korespondent Włodzimierz Ring ("Bury Kocur") oraz insp. Grzegorz Pająk z UŻŚ w Giżycku. Detale wypadku ujawnimy w tekście, jaki przygotowujemy do "Żagli".

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.