Wyprawa "Rosyjska Arktyka" - trudne oczekiwanie
Dzień oczekiwania był trudny zarówno dla załogi jachtu jak i dla ekipy koordynującej wyprawę z Polski. Nieustannie nurtowały nas dwa pytania: czy leki kpt. Małgosi Czarnomskiej zadziałają i czy jej stan zacznie się poprawiać? I po drugie - czy uda się naprawić alternator??
W oczekiwaniu na mechanika załoga "Barlovento II" jako jedyna z całej floty tegorocznych regat „Adventure Race 80 dg” miała okazję zwiedzić Twierdzę Oreszek.
- Niewielka motorówka z rykiem potężnego silnika przewiozła nas poprzez nurt Newy połączony z falą dochodzącą z Ładogi - największego jeziora Europy - w miejsce, gdzie znajduje się maleńka wyspa, wypełniona w całości masywną bryłą twierdzy. - napisała załoga. Ten historyczny kompleks nie bez przyczyny od 1990 roku znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Nazwa twierdzy zmieniała się w jej historii kilkakrotnie: pierwotnie Oreszek (Орешек), potem Nöteborg (Нотеборг), Sleutelburcht (Шлютельбурх), Petrokrepkost (Петрокрепость) a obecne Schlisselburg (Шлиссельбург).
Naturalnie obronne położenie tego miejsca wykorzystywane było od czasów średniowiecznych. Twierdzę w obecnym kształcie nakazał zbudować car Piotr I tuż po odbiciu ówczesnego Nöteborga z rąk wojsk szwedzkich podczas wojny północnej w 1702 roku.
- Ma przysadziste bastiony, grube, mocne mury i doskonałe obronne położenie w nurcie Newy. - opowiada Małgosia.
Kiedy kolejni carowie umacniali swoja pozycją w tym regionie, Schlisselburg zyskiwał na znaczeniu. Z czasem twierdza zmieniała swoje przeznaczenie. Przestała być jedynie kluczowym punktem obrony granic - a stała się również potężnym więzieniem. Mająca silną obsadę wojskową, położona dość blisko, a jednak wystarczająco daleko od Petersburga, była doskonałym miejscem odosobnienia więźniów politycznych.
Trafiali tu dysydenci wszelkiej maści: rosyjscy dekabryści i narodowcy, komuniści, demokraci, liberałowie... i wszyscy, którym było nie po drodze z carską władzą. Trafiło tu również wielu Polaków. Najbardziej znanym polskim więźniem był Ludwik Waryński, który zmarł w Twierdzy w 1889 roku.
W czasie II wojny światowej Schlisselburg ponownie odegrał ważną rolę militarną. Po ciężkich walkach jesienią 1941 roku sąsiadujące z Twierdzą miasto dostało się w ręce niemieckie, co umożliwiło blokadę Leningradu. Pod niemieckim ostrzałem artyleryjskim Twierdzę bardzo zniszczono, ale nawet wówczas nie została ona zdobyta i stanowiła kluczowy punkt obrony podczas trwającego latami oblężenia obecnego Petersburga.
- Spacerując po terenie twierdzy (i oganiając się od natrętnych komarów) z trudem składamy w jedno fragmenty złożonej historii tego miejsca: tu rozstrzeliwano carskich więźniów, w ruinach zniszczonej cerkwi stoi pomnik obrońców Leningradu, tam na ścianie
tablice sławiące więzionych tu komunistów, którzy potem stali się bohaterami sowieckiej rewolucji - a miedzy tym wszystkim ruiny średniowiecznych fortyfikacji, o których nie wiadomo nawet, czy one szwedzkie czy ruskie? - napisała Małgosia.
Jak na dłoni widać, że w Rosji żadne rozmowy o historii nie mogą być proste.
Wizyta w Twierdzy pozwoliła załodze zabić trochę czasu. Rosyjski mechanik bezskutecznie próbuje naprawić alternator. Stan zdrowia Pani Kapitan nie ulega poprawie..
***
***Koniewiec, wyspa niezwykła***
Jeszcze w środę nasz rosyjski przyjaciel, Danił Gawriłow, kapitan jachtu "Piotr I" (na zdjęciu) i szef stowarzyszenia RusArc, zawrócił z trasy po naszą załogę czekającą w Schlisselburgu. Wziął "Barlovento II" na hol i pomógł ekipie dołączyć z powrotem do pozostałych jachtów z flotylli, które cumowały już w pobliżu pięknego monastyru na wyspie Koniewiec na jeziorze Ładoga.
W między czasie okazało się, że przyczyną braku ładowania baterii akumulatorów było nie tylko zwarcie uzwojenia w alternatorze... spalił sie także regulator napięcia. Przedmiot mały, zupełnie niepozorny, niby prosta rzecz.. tylko gdzie to kupić będąc na środku największego jeziora Europy?!
Poproszeni o pomoc w naprawie regulatora Rosjanie rozłożyli bezradnie ręce mówiąc - "u nas takich modeli się już nie produkuje...", a ponieważ w pobliżu nie ma zbyt dużo sklepów z alternatorami i regulatorami napięcia pozostaje nam tylko sprowadzić go z Polski.
Z pomocą Daniła jacht "Barlovento II" dotarł w końcu do niewielkiej wyspy klasztornej, gdzie stanął na kotwicy. Podczas krótkiego postoju chcąc zobaczyć słynny Monastyr Narodzenia Matki Bożej załoga zwodowała wieziony na jachcie ponton Nord Boat wyposażony w sześciokonny silnik zaburtowy Yamaha i przedostała się na wyspę.
- "Ta porośnięta sosnowym lasem wyspa to jedno z najważniejszych 'świętych miejsc' rosyjskiego prawosławia i ważny cel na pielgrzymich szlakach. Wyspa jest pod całkowitym zarządem przeora tutejszego monastyru. Na całym terenie obowiązują iście klasztorne zasady: należy zachowywać się dostojnie, nie ma mowy o kąpielach czy grillowaniu, a kobiety powinny mieć nakryte głowy i nosić długie spódnice. Sam monastyr jest niewielki i cichy. W czasach sowieckich przepędzono stąd mnichów, a cerkiew niszczała.
W budynkach gospodarczych zorganizowano sierociniec i kolonie dla dzieci inwalidów wojennych. Po rozpadzie ZSRR mnisi wrócili do dawnego klasztoru i dziś powoli go odbudowują. Cerkiew znów pachnie woskiem płonących przed ikonami świec. Na wyspę wróciła wzniosła zaduma, choć poza ścisłym obrębem klasztoru toczy się zwykłe gospodarskie życie. Pasą się kozy a piła mechaniczna w rękach mnicha zagłusza śpiewające w lesie ptaki.."
- "Wieczorem podnieśliśmy kotwicę i razem z flotyllą popłynęliśmy dalej. Koło północy stanęliśmy na wyspie Walaam, gdzie znajduje się XV-wieczny klasztor." - napisała Małgosia.
Na razie akumulatory ładowane będą z innych jachtów, dopóki nie uda się usunąć awarii. Zdrowie Małgosi nie wygląda najlepiej. Prawdopodobnie czeka ja operacja w Polsce, a nas jak najszybsza zmiana kapitana.
Wyprawa "Rosyjska Arktyka" - trudne oczekiwanie
Wyprawa "Rosyjska Arktyka" - trudne oczekiwanie