Władysław Wagner a Rejs Wagnera -
18.08.2012 w drodze z Tahaa na Bora Bora, Mirosław Lewiński przysłał kolejnego e-maila na temat swojego rejsu, w którym krótko opisuje historię rozpoczętego przedsięwzięcia.
29 maja 2010 na zbudowanym przez siebie jachcie wyruszyłem w rejs dookoła świata. Swoją stronę internetową nazwałem nie Ulysses od nazwy jachtu, ale Rejs Wagnera. Od zawsze twierdziłem, że opłynę świat ale na takie przedsięwzięcia nigdy nie ma dobrego czasu, stało się to dopiero teraz.
Pierwsze podejście miało miejsce po zbudowaniu ,,Starego” w 1992. Nie wyszło. Później klasyka: rodzina, kariera zawodowa i już prawie wydawało się, że będę jednym z tych, którzy mówią, że coś kiedyś zrobią znaczy popłyną, ale kończy się tylko na gadaniu. To nieszkodliwe, ale niezbyt męskie.
Czas płynął w międzyczasie na ,, Starym '', który z takim wysiłkiem zbudowaliśmy z Ojcem oraz dwoma przyjaciółmi, odbyły się dwie wspaniałe wyprawy młodzieży ze Śląska wokół Hornu oraz North West Passage. Spotkania z chłopakami Jackiem, Sławkiem i Dominikiem uświadomiły mi, że czas nie stoi w miejscu, więc teraz albo nigdy. Budowa Ulyssesa zajęła mi 3 lata.
Później podczas rozmowy kapitan Maciej Krzeptowski spytał po co płynę? Za marzeniem. To za mało – odparł. I tak znaleźliśmy Władysława Wagnera, którego nazwa mojego rejsu ma przypominać. Po przeczytaniu książki Anny Rybczyńskiej - Prawda o Władysławie Wagnerze - jego postać stała się dla mnie bliska. Odważny romantyk z fantazją i wiarą co góry przenosi. Niestety nieznany. Zabawne, że nazwa ,,Zjawa” kojarzył się z jachtem, ale niekoniecznie z jej Kapitanem i niewielu Polaków zna wspaniałą historię jego wyprawy. A przecież nie ma w historii żeglarstwa nikogo kto ruszając w morze nie miał doświadczenie żeglarskiego, a podczas wyprawy zbudował dwa jachty, mając dwadzieścia kilka lat. Polska Fantazja.
Rejs trwał 7lat (1932-1939), niestety wybuch II Wojny Światowej i póżniejsze zmiany polityczne nie pozwoliły Władysławowi Wagnerowi wrócić do Polski. Niezwykła jest również historia jego przyjaźni z skautami australijskimi: Dawidem Walshem i Bernardem Plowrightem, która przetrwała na zawsze. I temu też służy żeglarstwo.
W jego wyprawie było wszystko: marzenie, odwaga, konsekwencja i przyjaźń. Mam nadzieję, że nie zabraknie tego w moim rejsie.
Rejsy są nieporównywalne: inne jachty, inna wiedza,inna nawigacja – GPS, a Władysław Wagner nie miał na początku nawet kompasu, nie mówiąc o innych nowinkach technicznych. Cieszę się, że dzięki inicjatywie Kapitanów Jerzego Knabe i Andrzeja Piotrowskiego pamięć Kapitana Wagnera i jego pionierskiego wyczynu odżyła.
Mam nadzieję,że również mój rejs zastanawiając swoją nazwą oraz informacją na wystawianej w portach tablicy się do tego również przyczynia.
Z żeglarskim pozdrowieniem
Mirosław Lewinski
www.rejswagnera.pl
PS. Nazwa jachtu ,, STARY” wywodzi od mojego ojca Władysława, a nie od wieku jachtu.
Miroslaw Lewinski
s/y Ulysses
telefon Polinezja:+ 689 302019
www.rejswagnera.pl
skype: syulysses