Z Wysp Zielonego Przylądka: Grzegorz Węgrzyn popłynie dalej
Bez większego rozgłosu szczeciński żeglarz Grzegorz Węgrzyn wyruszył 6 czerwca br. z ambitnym zamiarem opłynięcia świata non-stop, trasą Szczecin – Szczecin, na swoim jachcie „Regina R”, w czasie poniżej 300 dni!
Dobrze przygotował się do takiego wyczynu, po kilku miesiącach samotnej żeglugi był już na środkowym Atlantyku, gdy podczas sztormu nie tylko został ranny, ale też wysiadła nawigacja satelitarna, co zmusiło go do zawrócenia do portu Santiago na Wyspach Zielonego Przylądka. Nie zamierza jednak się poddać, po usunięciu awarii elektroniki jachtowej i po przezimowaniu na wyspach ma zamiar ruszyć dalej, o czym donosił z Santiago 4 listopada br.: "Ahoj przyjaciele! Chcę się z Wami podzielić ostatnimi przemyśleniami. Chcę ratować rejs non stop. Nie będzie to już Szczecin-Szczecin, ale Santiago-Santiago. Z tym, że do Szczecina oczywiście wracam po zamknięciu pętli w Santiago. Do tego jest mi potrzebny prowiant na trzy miesiące (…). Moim zdaniem, za dużo ludzi jest zaangażowanych w organizację rejsu, żeby teraz odpuścić…”
Grzegorz pytany przed rejsem o powód samotnej wyprawy odpowiadał, że to spełnienie dziecięcych marzeń - "mam wolę płynąć i płynę". Nie chce, aby nazywać jego rejs wyprawą życia. Zastrzegał nawet, że to nie jest jego ostatnie słowo w żeglarstwie, gdyż jego marzeniem jest "zawiązanie kokardki na ziemi", czyli powtórne opłynięcie globu, ale w odwrotną stronę! Na razie nabiera sił w Santiago, gdzie niedawno spotkał się z załogą jachtu „Wassyl”, w trakcie ich załogowej wokółziemskiej wyprawy. Mało informacji o rejsie Grzegorza dociera do kraju – śledzą jego poczynania tylko przyjaciele, a także m.in. Wojtek Jacobson i Henryk Jaskuła, którego rekordu wokółziemskiej samotnej żeglugi non-stop jeszcze na razie żaden inny Polak nie pobił. Trzymajmy kciuki za plany Grzegorza…
Wieści zebrał – od W. Jacobsona i H. Jaskuły - Wiesław Seidler