Wielkanoc na szlaku Wagnera
Kpt. Mirosław Lewiński, który na jachcie „Ulysses” płynie szlakiem Władysława Wagnera, pierwszego Polaka, który opłynął świat, spędził Święta Wielkanocne na Karaibach. Oto barwna relacja żeglarza z tych egzotycznych wysepek.
WIELKANOC 2011: Piątek -Dominica, Sobota – Sainte Isles, Niedziela – Gwadelupa, Poniedziałek – Antigua.
Można powiedzieć Wielkanoc życia i tak właśnie jest. Miałem spędzić Wielkanoc na Orinoko ale ze względu na ogólne rozprężenie w Wenezueli, nie wydawało się to rozsądne i bezpieczne. Nie należę niestety do żeglarzy, którzy potrafią stać długo w jednym miejscu ciesząc się okolicznościami przyrody postanowiłem popłynąć na Wyspy Dziewicze. Jakieś 500mil na północ.
Tam jeszcze nie byłem a co ważniejsze na Beef Island mieszkał Władysław Wagner. Planowałem dopłynąć tam 21stycznia 2012, kiedy dzięki inicjatywie Polonii, której przewodniczy Kapitan Jerzy Knabe zostanie wmurowana tablica pamiątkowa poświęcona pierwszemu polskiemu żeglarzowi, który opłynął świat w latach 1932-1939. Ale po co czekać skoro można zobaczyć wyspę Władysława Wagnera już teraz?
W marcu byłem w Polsce, w tym czasie mój przyjaciel Tomek Bednarski przeprowadził jacht na Grenadę skąd blisko na Orinoko a daleko na Virgin Island. Odległości na morzu to rzecz względna, zależna od wielu czynników: wiatru, fali i nastawienia psychicznego. Na Karaibach pływa się zwykle w porze dziennej po 30-60 mil, czyli to 500 mil zajmie trochę czasu tym bardziej, że chodzi również o to aby po drodze coś zobaczyć. Do tej pory z pięć razy pływając z różnymi załogami przemierzyłem trasę między Saint Isles a Union, nowe wrażenia czekają mnie więc od Gwadelupy na północ.
Płynę z żeglarzem z Florydy Józefem Dubasem, który jest dobrym kompanem jako żeglarz i jako wyznawca zasady: <<wszystko jedno>> dzięki której zawsze się zgadzamy. W praktyce wygląda to tak: Józek płyniemy dzisiaj czy jutro? Odpowiedź jest standardowa : <<wszystko jedno>>, prawdziwie karaibska dojrzałość. Sam powoli staję się wyznawcą tej filozofii, która pozwala uniknąć jakichkolwiek konfliktów, ale jako kapitanowi nie pomaga w podejmowaniu decyzji. Może jednak nie jest ona taka zła skoro od poniedziałku kotwiczymy w English Harbour na Antigua?
Z St. George, stolicy Grenady popłynęliśmy na Sand Island, małą, bezludną piaszczystą wysepkę,która jest ucieleśnieniem marzeń o Karaibach gdyż składa się z trzech kolorów błękitu nieba, turkusu wody i żółtego piasku. Do tego należy dodać bezpieczny i bezpłatny postój na boji i czy można chcieć więcej?
Można, Józek przywiózł latawce( kitesurfing) i ledwie jeden dzień udało mu się popływać. Potem cały tydzień brak wiatru i deszcze - nietypowa pogoda. Odwiedziliśmy jeszcze dwie miejscowości na Cariacau Tyrrel i Hillsbourogh, dalej Mayreau, skok na St. Lucię do Rodney Bay, Fort de France na Martynice, Plymouth na Dominice, Sainte Isles,Pigeon Island przy Gwadelupie skąd wypłynęliśmy na Montserrat a po drodze okazało się, że wiatr pozwala płynąć na Antiguę, stolicę lub jedną ze stolic światowego żeglarstwa.
Dwa akcenty polskie: na Mayreau mieszka żeglarka Małgosia, która zakochała się w Karaibach i po przepłynięciu Atlantyku, na Mantrze mieszka na wyspie chyba już 3 lata oraz Kazik z Cetusa, którego spotkałem w Fort de France. Kazik, chcąc nie chcąc, stał się moim autorytetem od pływania po Karaibach jako, że pływa tutaj już 8 lat. Trochę umęczyłem go swoimi pytaniami, ale lepiej uczyć się na cudzych...
Wielkanoc najbardziej widoczna była na Dominice, gdzie Wielki Piątek jest dniem wolnym od pracy a 0600 rano obudziły nas śpiewy kościelne, które było słychać w całej zatoce Księcia Ruperta. Po południu mieszkańcy spotykają się na plaży przy barbeque. Dominiki są naprawdę religijni. Na Saint Isles i Gwadelupie Wielkanoc niespecjalnie widoczna a na Antiguę dopłynęliśmy po południu trudno więc cokolwiek powiedzieć. Zresztą w tym obszarze klimatycznym, Wielkanoc nie jest związana z odcięciem się od zimy, stąd widoczna jest tylko w kościołach. Na pokładzie Ulyssesa obchodziliśmy ją jak najbardziej z postem w piątek, śniadaniami świątecznymi, dyngusem i SMS-ami.
Dla innych żeglarzy Wielkanoc nie była taka oczywista, na dwóch jachtach, które już długo były w podróży na życzenia: Happy Easter wyrażono zdziwienie, że to już...
Ale szczęśliwi czasu nie liczą...