Weymouth: Żagle większe, mniejsze i olimpijskie
Jerzy Klawiński informuje z Weymouth: Zanim eksplodują dziś emocje w olimpijskich klasach Finn i Star, zanim nasi deskarze ruszą w skuteczną – mam nadzieję – pogoń za medalami, zanim wywrotne 49ery ruszą na wodne areny olimpijskich zmagań warto poszukać chwili spokoju. Ja znajduję go w Starym Porcie w Weymouth.
Wcięty głęboko w ląd, doskonale zabezpieczony przed zachodnimi wiatrami we wszelkich mutacjach, dziś – niewielkim się zdaje, ale był jednym z najważniejszych portów przeładunkowych dla towarów z kontynentu w tej części brytyjskiego wybrzeża od stuleci. Dość wspomnieć, iż istnieje zapis, że już w 1348 roku do portu Weymouth przybył na pokładzie statku handlowego żeglarz z Gaskonii zarażony „czarną śmiercią” (dżumą), która rozprzestrzeniła się tu i zdziesiątkowała okolice. Zły czas minął i przez stulecia zawijały tu spokojnie żaglowce wszelkiej wielkości i bandery…
Dziś to piękna marina w środku weymouthskiej starówki z mnóstwem jachtów – można znaleźć tu wszystko, co od przeszło półwiecza zbudowano w Anglii i okolicach, a co jeszcze nie zatonęło. Obok „łupinek” typu naszego Kormorana czy „ćwiartek” można zobaczyć nowoczesne 50-stopowe Bennetau, Sunseekery (tu na miejscu zresztą budowane), a na kotwicowisku przed moim hotelem przy Esplanade (taki miejscowy najładniejszy deptak typu „Monciaka” w Sopocie, tylko równoległy do brzegu morza) widziałem dzisiaj z daleka ogromny slup z czterema piętrami salingów (na oko - ok. 100 stóp).
W ogóle jachty żaglowe (w równowadze z motorówkami!) widzi się tu na każdym kroku. Co drugi mój rozmówca przyznaje się do jakiej formy żeglowania – młodsi częściej do wind- i kitesurfingu, starsi – do pływań weekendowych i cruisingu.
Przystani, klubów żeglarskich, kotwicowisk jest tu po kilka – to sporo jak na niewielkie w sumie miasto o klimacie nie różniącym się bardzo wiosną, latem i jesienią od wybrzeża naszego Bałtyku…
Dawniej kronikarze odnotowywali tylko wydarzenia wyjątkowe, więc dziś na pewno zapiski na temat Weymouth poszerzyłyby się nawet u leniwych średniowiecznych skrybów wpisem o igrzyskach olimpijskich, dzięki którym stare miasto nabierze nowego blasku. Także takiego, jaki odbije się od białych żagli, które tu przypłyną w wyniku olimpijskiej promocji tego miejsca…
Jerzy Klawiński