Waldemar Mieczkowski w gdyńskim hotelu Nadmorskim

Tradycyjnymi Nadmorskimi Spotkaniami z Piosenką Żeglarską w Gdyni tym razem w pełni zawładnął Waldemar Mieczkowski. W dodatku grał wraz ze skrzypkiem Jackiem Ronkiewiczem, a w kilku utworach dokooptował sobie spośród publiczności nie byle jakich towarzyszy.
Tradycyjnymi Nadmorskimi Spotkaniami z Piosenką Żeglarską w Gdyni tym razem w pełni zawładnął Waldemar Mieczkowski. W dodatku grał wraz ze skrzypkiem Jackiem Ronkiewiczem, a w kilku utworach dokooptował sobie spośród publiczności nie byle jakich towarzyszy.
Wprawdzie to właśnie Waldemar Mieczkowski jest autorem stwierdzenia, że piosenką żeglarską jest każda piosenka śpiewana przez żeglarzy na pokładach jachtów, ale rozpoczęcie koncertu „Nostalgią” było jednak czysto żeglarskie. Żeglarsko było i dalej, bo „Sztorm pod Georgią” i „Pestka”, podczas której sam autor, Mirek Peszkowski, zwrócił uwagę na grę towarzyszących skrzypiec. Tymczasem poprzez „Barmankę Ingę” (słowa: B. Choiński, Marek Dagnan, muzyka: Z. Ciechan – to tak dla przypomnienia) artysta doszedł do „Pogodnego popołudnia kapitana Białej Floty” i nad gdańską ulicą Długą, po której tenże kapitan się przechadzał, czy się przesłyszałem, czy skrzypkowi drgnęła ręka, ale nad ulicą Długą słychać było krzyk mew. Ach te skrzypce...
Zgodnie ze wspomnianą wcześniej definicją piosenki żeglarskiej znalazło się miejsce dla znanego, kanadyjskiego szantymena Leonarda Cohena i dla „Piosenki ubogiego skrzypka” Andrzeja Mroza do słów Jana Kasprowicza. A jak do tego dopasowały się skrzypce! Poprzez nastrojowe „Po wodzie pianą” powróciliśmy do żeglarstwa, by przypomnieć „Fregatę z Packet Line”. Na scenie znalazł się autor, Mirek Peszkowski wraz z Andrzejem Kadłubickim, wszyscy niegdyś członkowie zespołu „Packet”. Kolejna packetowa piosenka, „Blue Nose”, przerodziła się niemal w Jam Session z udziałem fletu i bardzo jazzowych skrzypiec. Tradycyjny blues „Stary dziadek” z tekstem Porębskiego stał się najlepszym dowodem, że artyści na dobre rozkręcili się muzycznie, jazzowo i rozkręcili publiczność. Szczególnie rozkręcili usadowione z przodu widowni „gruppies”, które śpiewały wraz z kapelą.
Chwilowym uspokojeniem nastroju był „Fiddler’s Green” dla Darka Ślewy, który niedawno przeniósł się na niebieską reję. Kończący tradycyjnie „Rejs do Kalifornii”, „Regulus” i „Port” na bis pozostawiły u publiczności lekki niedosyt po tej sesji, a już szczególnie niedosyt skrzypcowego akompaniamentu. Koncert z pewnością był udany, skoro wracając do domu nie miałem najmniejszej ochoty na włączanie radia. Nawet urodzinowy koncert „Trojki” mnie nie skusił.
W pierwszą środę maja, czyli 6 maja, w hotelu Nadmorskim, gościć będzie Jerzy Porębski. Wstęp wolny.
Grali:
Waldemar Mieczkowski – gitara,
Jacek Ronkiewicz – skrzypce,
a w dwoch piosenkach zespołu „Packet” pomagali:
Mirosław Peszkowski – vocal i Andrzej Kadłubicki – flety i vocal