W Szczecinie pożegnali „Chopina”
„Fryderyk Chopin” z nowymi masztami i bukszprytem wypłynął ze Szczecina na Martynikę. Na jego pokładzie znalazło się 30 gimnazjalistów, którym w październiku ubiegłego roku sztorm przerwał rejs na Atlantyku.
„Fryderyk Chopin”, po przejęciu przez nowego armatora – firmę 3Oceans z Piotrem Kulczyckim na czele – przeszedł szereg remontów. Objęły między innymi bukszpryt oraz połamane maszty. Żaglowiec wyposażono w nowe urządzenia nawigacyjne, czy wiatromierz. Wydawało się, że Szkoła Pod Żaglami nie będzie już z niego korzystała. Przez cały czas trwały negocjacje związane z kosztami czarteru. Za miesiąc właściciel życzy sobie 200 tysięcy złotych.
- Udało nam się porozumieć w tej kwestii. Armator zrezygnował tym razem z opłaty, która za trzy kolejne miesiące powinna wynieść 600 tysięcy złotych – powiedział kapitan Krzysztof Baranowski, szef fundacji Szkoła Pod Żaglami. – Pokrywamy z własnych funduszy pozostałe opłaty: wyżywienia, koszty paliwa, czy opłaty portowe. Już teraz musimy szukać sponsora na przyszły semestr Szkoły Pod Żaglami, by móc wypłynąć na pokładzie „Chopina”. Teraz trzeba będzie pokryć pełen koszt czarteru. Jeśli się nie uda – możemy nie wypłynąć.
Według Baranowskiego żaglowiec do rejsu jest przygotowany doskonale. Widać w nim zaangażowanie i koszty poniesione przez nowego armatora. Jednocześnie wciąż liczy na to, że uda mu się zrealizować projekt, który czeka w szufladzie na nowego sponsora. Chodzi o żaglowiec „Polonia”, która mógłby zastąpić „Fryderyka Chopina” w misji Szkoły Pod Żaglami.
- Czeka na realizację od 10 lat. Trzeba zacząć od dokumentacji, później można przejść do oszacowania wykonania jednostki. Chopin kosztował 4 miliony dolarów. „Polonia” pochłonęłaby też kilka milionów. Tutaj również szukamy firm chcących wejść we współpracę. Wierzę, że uda się zrealizować i ten projekt.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że koszt dokumentacji to 500 tysięcy złotych.
W sobotę na Martynikę wypłynęło już 30, nie jak poprzednio 36 uczniów. Troje z nich zrezygnowało z różnych przyczyn, trójka została skreślona. Poprzedni rejs pokazał, że 30 gimnazjalistów to optymalna liczba. Nie mieścili się wszyscy w salach lekcyjnych, były problemy z nauką.
Młodzież do rejsu podchodzi z ogromnym zainteresowaniem i podekscytowaniem.
- Na wodzie mamy pięć dni w tygodniu zajęcia. Wolne tylko wtedy, gdy schodzimy na dwa dni do portu. Nie zawsze wypada to w weekendy. Tydzień wygląda zupełnie inaczej. Ciężko pracujemy. Robimy to, co prawdziwa załoga. Oczywiście w ramach naszych możliwości. Wypadek nie był niczym przyjemnym, choć nie wyglądało to tak groźnie, jak wszyscy o tym informowali. Początkowo na oceanie nie było strachu. Emocje wzrosły dopiero wtedy, gdy załoga kazała nam się przygotować do ewakuacji. Teraz nikt już się nie obawia. Jesteśmy w stu procentach bezpieczni – podsumowuje Ania Sachaj ze Szczecina.
Powrót młodych żeglarzy zaplanowano na 15 grudnia. Trasa "Fryderyka Chopina" przebiegała będzie przez Morze Północne, Anglię, portugalską Maderę, Wyspy Kanaryjskie, Wyspy Zielonego Przylądka, aż do Fort de France na Martynice.