TRZY contra TRZY

7 maja br. - DELPHIA 40.3 - s/y "POLSKA MIEDŻ" - zakończyła przy latarni morskiej Phare Du Petit Minou rejs dookoła świata. Kapitan Tomasz Cichocki został tym samym siedemnastym Polakiem (według wyliczeń magazynu "Żagle"), który samotnie opłynął glob. Jego nazwisko zostanie na zawsze zapisane w historii naszego żeglarstwa. Na jego niewątpliwy sukces złożyło się wiele czynników, a jednym z nich był na pewno jakość i klasa jachtu, na którym odbywał swój rejs
Andrzej Skrzat to jeden z najbardziej zasłużonych i znanych polskich konstruktorów jachtowych w Polsce. To on jest jest autorem Delphii 40.3 - "polska Miedź", jachtu który dla kapitana Tomasza Cichockiego przez prawie rok był całym światem.
Poniżej przedstawiamy przemyślenia Andrzeja Skrzata, Jachtowego Konstruktora Roku 2012 w Polsce nagrodzonego w konkursie organizowanym przez miesięcznik "Żagle"
Jachty projektuję długo, dla niektórych zbyt długo. Zawsze nurtuje mnie magiczne słowo... dlaczego? Dlaczego jacht płynie tam gdzie chcemy? Dlaczego tonie i dlaczego nie tonie?
Takich pytań jest nieskończenie wiele, jak nieskończenie wiele jest sytuacji w jakich jacht może się znaleźć. Ta nieskończoność zdarzeń, jak magia przyciąga ludzi. Jednych odtrąca, innych uszlachetnia.
Mam świadomość czym może być jacht w rękach człowieka. W żadnym wypadku nie może być zagrożeniem. Musi ostrzegać i korygować błędy. W bardzo groźnych sytuacjach stresu i bezradności musi zapewnić przetrwanie i to bez naszej świadomości.
“Dzielność morska” i “Teoria żeglowania” Czesława Marchaja, a także “Projektowanie i budowa jachtów żaglowych” Zbigniewa Milewskiego to kompendium wiedzy i zbiór doświadczeń wielu wieków naszych poprzedników. Nie wystarczy je przeczytać. Trzeba je zrozumieć. Nie wolno nam udostępniać innym niebezpiecznego wytworu naszej wyobraźni jakim jest jacht. Temu też służą i pomagają pojąć znaczenie bezpieczeństwa przepisy klasyfikacyjne PRS i UE-ISO. Nie wzięły się one z niczego. Wzięły się ze skrupulatnych analiz niezliczonych przypadków i wypadków zdarzających się na wodzie od bardzo wielu lat. I co z tego, że bespośrednim odpowiedzialnym prawnie za produkt jest jego wytwórca. Mam świadomość, że ten ostatni wskaże na mnie, projektanta jachtu. Ratownicy, Prokuratura, Sądy Morskie, Sądy Cywilne, Ubezpieczyciele, a na końcu my, żeglarze i zwykli ludzie, to szczególnie przed nimi każdy projektant jachtowy musi czuć się niezwykle odpowiedzialny.
Obarczony tak wielką świadomością projektowałem jacht którym Tomek Cichocki opłynął świat. Nie projektowałem go specjalnie dla niego i jego wyprawy, lecz dla nas. Dla naszej uciechy i zabawy, niezależnie od umiejętności i doświadczenia. Kilkaset jachtów tego typu pływa po całym świecie sprawiając ludziom radość i zadowolenie. Przez lata produkcji wprowadziliśmy wiele udoskonaleń zabezpieczjących przed ewentualnymi błędami produkcyjnymi.
Takim właśnie jachtemTomek Cichocki popłynł w swój wymarzony rejs. Wrócił cały, zdrowy i z wielkimi planami. Kamień spadł mi z serca.
Wieści z Przylądka Dobrej Nadziei były dla minie druzgocące, a jednocześnie budujące. Tomek chciał płynąć dalej mimo niepewnie pracującego steru. Może by dopłynął, a może nie. Zwyciężył w nim rozsądek i decyzja przeglądu i naprawy steru w porcie. Bardzo sobie cenię odpowiedzialność. Jego decyzja ograniczyła ryzyko do minimum.
Nigdy Tomka niestety osobiście nie poznałem, a mógłbym mu przekazać ogrom wiedzy na temat jachtu, któremu powierzył swój los. Pierwsze zdjęcia pod żaglami z Tomkiem na sterze uświadomiły mi jedno, mój jacht i Tomek to jedność. Byłem spokojny. Duża część mnie żeglowała razem z nim.
Przylądek Dobrej Nadziei. Piękna, tchnąca optymizmem nazwa. Od wieków zawija tam każdy prawdziwy żeglarz wybrany przez Trzy Siostry Neptuna. Trzy ogromne, wypiętrzone fale następują po sobie ze wzmożoną siłą. Pierwsza zaskakuje, druga obezwładnia, trzecia bezlitośnie niszczy. Niszczy tylko tych, którym brak rozwagi i pokory przed potęgą wszechświata.
Na jachcie byłeś sam. Jesteś teraz z nami, ale z tobą byłem ja i budowniczowie twojego jachtu.
Cieszę się Tomku, że dane Ci było zawinąć do portu na Przylądku Dobrej Nadziei.
ANDRZEJ SKRZAT projektant jachtowy