"Trawers Shackletona - 100 lat później": podsumowanie wyprawy
W sobotę 12 listopada zakończyła się pierwsza w sezonie 2016/2017 wyprawa "Selma Expeditions" na trasie: Ushuaia - Georgia Południowa - Falklandy (Malwiny) - Ushuaia. Tym razem celem rejsu było upamiętnienie "Trawersu Shackletona na Georgii Południowej", wyczynu dowódcy Ernesta Shackletona i jego zespołu podczas ratowania załogi statku "Endurance".
Dokładnie 100 lat temu Shackleton razem z pięcioosobową załogą pokonał ponad 720 mil (ok. 1400 km), żeglując przez wzburzony i lodowaty Ocean Południowy, na pokładzie siedmiometrowej metrowej szalupy "James Card". Celem tamtego rejsu z wyspy Słoniowej (Elephant Island) na wyspę Georgia Południowa było poszukiwanie pomocy w stacji wielorybniczej. Był to wtedy jedyny sposób aby uratować załogę statku zmiażdżonego przez lody antarktycznego Morza Weddella, podczas tragicznie przerwanej Wyprawy Transantarktycznej.
Shackleton pozostawił we względnie bezpiecznym miejscu 22 członków załogi na bezludnej, ciągle zalewanej falami wyspie Słoniowej, a sam z pięcioma ochotnikami wyruszył po pomoc małą szalupą przez wyjątkowo trudne w żegludze wody Oceanu Południowego. Po siedemnastu dniach w ciągłym zimnie i w kolejnych sztormach, załoga dotarła do zatoczki King Haakon Bay - Georgii Południowej, ale ciągle po drugiej stronie gór i daleko do siedzib ludzkich. Dodatkowo łódź rozbitków kompletnie rozpadła się podczas lądowania na brzegu.
Shackleton ulokował trzech najbardziej wycieńczonych żeglarzy w prowizorycznym schronieniu, a potem, razem z dwoma pozostałymi załogantami, wyruszył po pomoc na drugą stronę wyspy. Bez żadnych map, praktycznie non stop, pomimo ogromnego wycieńczenia i zimna, rozbitkowie pokonali ok. 60 km, wędrując przez nieznane wtedy wnętrze wyspy i wysokie na ponad 2000 metrów pokryte lodowcami pasmo górskie. Po dwóch dobach dotarli do osady wielorybniczej Stromness Bay, dysponującej własnym holownikiem oraz łącznością telegraficzną ze światem. Shackleton natychmiast przystąpił do organizowania pomocy.
Rejs załogi jachtu żaglowego 'Selma Expeditions" rozpoczął się w argentyńskiej Ushuaia 09 października 2016. Po ośmiu dniach żeglugi przez wody Oceanu Południowego, w zmiennych i raczej trudnych warunkach i po pokonaniu 1166 mil morskich (2 160 km) jacht dotarł do zachodnich wybrzeży Georgii Południowej. Celem było wysadzenie w zatoce Haakon Bay trzyosobowej grupy trawersującej, której zadaniem było powtórzenie trawersu w poprzek wyspy trasą Shackletona sprzed 100 lat. Wykorzystując bardzo krótkie okienko pogodowe i pomimo niesprzyjających warunków i silnej fali przybojowej grupie trawersującej udało się zejść na ląd dokładnie w miejscu gdzie 100 lat wcześniej lądował Shackleton. Uciekając przed nadciągającym sztormem "Selma" odpłynęła na otwarty ocean, a potem pożeglowała na wschodnią stronę Georgii Południowej, aby oczekiwać na uczestników grupy trawersującej w okolicach byłej bazy wielorybniczej w Stromness.
Jednak nadchodzący sztorm przyniósł długotrwałe załamanie pogody, bardzo silne wiatry (ponad 100 km/h) i trwające 5 dni opady śniegu. Kiedy jacht oczekiwał po wschodniej stronie Georgii Południowej, grupa trawersująca na lądzie, pomimo początkowego przejścia ok. 20 km - nie mogła posuwać się dalej - szczególnie w terenie poprzecinanym głębokimi szczelinami lodowymi oraz zagrożonym lawinami. Po pięciu dniach złej pogody zapadła decyzja o zastosowaniu jednego z wcześniej przygotowywanych planów awaryjnych i skróceniu trawersu wyspy. Zamiast trasy: Haakon Bay - Stromness Bay, wybrano dwukrotnie krótszą trasę w poprzek wyspy: Haakon Bay - Possession Bay.
Mimo ciągle niesprzyjających warunków - uczestnicy trawersu: Krzysztof Jasica, Przemek Kruszyński i Janek Pechar (Czech) zostali podjęci z kamienistej i lodowej plaży Possession Bay i powrócili na pokład "Selmy", cali i zdrowi. Trawers Georgii Południowej został dokonany, ale jednak inną niż Shackleton drogą. To doświadczenie pokazało jeszcze raz jak niezwykły był wyczyn Shackletona i jego towarzyszy.
Po zakończeniu "akcji trawersowej" "Selma", wciąż nękana złą pogodą, pożeglowała do Grytviken, gdzie załoga odwiedziła opuszczoną stację wielorybniczą, a także złożyła hołd - pochowanemu tam w styczniu 1922 roku Ernestowi Shackletowi. Chwilowa poprawa pogody pozwoliła następnie na wizytę w kolejnych zatokach Georgii Południowej: Ocean Harbour i St. Andrews Bay, gdzie odwiedzono największą na świecie kolonię pingwinów królewskich.
W drodze powrotnej do Ameryki Południowej, Selma dotarła także na Falklandy (Malwiny), odwiedzając miejsca, z których 100 lat temu, po otrzymaniu pomocy na Georgii Południowej, Shackleton wyruszał z kolejnymi ekspedycjami ratunkowymi w kierunku Elephant Island, starając się dotrzeć do uwięzionych na wyspie Słoniowej członków swojej załogi. Pierwsze trzy próby, ze względu na zalodzenie i załamanie pogody były nieudane. Dopiero za czwartym razem na parowym holowniku "Yelcho" dostarczonym przez Chile udało się dotrzeć do uwięzionych żeglarzy i uratować ich wszystkich.
12 listopada "Selma" powróciła do portu w Ushuaia. W trakcie trwającej 5 tygodni wyprawy s/y "Selma Expeditions" odwiedziła 10 kotwicowisk i przepłynęła 3100 mil (ponad 5 740 km) podczas łącznie 536 godzin żeglugi. Mimo niesprzyjającej pogody rejs został wykonany w całości, a podczas części "trawersowej" zastosowane, zapasowe plany awaryjne sprawdziły się, co pozwoliło całą wyprawę zakończyć szczęśliwie.
W nocy z 17 na 18 listopada "Selma", już z nową załogą, wypłynęła w kolejny rejs na Wielki Ocean Południowy. Żegluga trwa.
Pozdrawiamy serdecznie,
Piotr Kuźniar, skipper s/y "Selma Expeditions"
Krzysztof Jasica, co-skipper s/y "Selma Expeditions"
***
"Trawers Shackletona - 100 lat później"
Wyprawa SELMA EXPEDITIONS na Georgię Południową – INSPIRACJA:
Oryginalne zdjęcie Franka Hurley'a z 1916 roku. Ratunkowa szalupa "James Caird" pod wodzą Ernesta Shackletona, z jeszcze pięcioma członkami załogi opuszcza tymczasowy obóz na Wyspie Słoniowej, wyruszając w kierunku Georgii Południowej, aby szukać ratunku dla siebie i pozostałych 22 rozbitków z wyprawy "Endurance".