Stanowisko Mateusza ws. kładki nad Motławą
Przed kilkoma dniami w wybrzeżowym wydaniu Gazety Wyborczej ukazał się artykuł sugerujący, że Mateusz Kusznierewicz namówi niesfornych żeglarzy do poparcie kładki nad Motławą łączącej Targ Rybny z Filharmonią na wyspie Ołowianka. Kładki, choć zwodzonej, ale zamykającej swobodny dostęp do gdańskiej Mariny i zdecydowanie zmieniającej panoramę Starówki. W środowisku i na internetowych forach zawrzało. Oto odpowiedź Mateusza Kusznierewicza na to wrzenie.
W sprawie kładki nad Motławą potrzebny jest dialog. Tak w skrócie można
ująć moje stanowisko w sprawie budzącej tak wiele emocji inwestycji w
Gdańsku.
W czerwcu tego roku podjąłem się pracy na rzecz morskich spraw Gdańska.
Kiedy kilka dni temu pojawiła się w Gazecie Wyborczej moja wypowiedź na
ten temat, na wielu forach wybuchły dyskusje. Cieszę się. O to mi
właśnie chodziło...
O tym, że sprawa kładki nad Motławą leży na sercu wielu żeglarzom,
przekonałem się po poniedziałkowym sprawdzeniu mojej poczty
elektronicznej, a więc tuż po artykule w "Gazecie Wyborczej" z dn. 25
września pt. "Kusznierewicz namówi do kładki?" Ponieważ już sam tytuł
sugeruje, że jestem zwolennikiem kładki, w gdańskim środowisku
żeglarskim zagotowało się: "Jak to, Mateusz staje przeciw nam?" Spieszę
jednak zapewnić, że w sprawie kładki jestem dzisiaj po "niczyjej"
stronie. Prawda jest taka, że ta kładka nam, żeglarzom, nie jest
potrzebna. Powiem więcej: kiedy powstanie, na pewno będzie jakąś
przeszkodą. Większą czy mniejszą, to już wyniknie z efektów rozmów i
decyzji, jakie są ciągle przed nami.
Fakt, że jestem ambasadorem Gdańska do spraw morskich, nie przesądza o
moim stanowisku w tej sprawie. Sprawa kładki nad Motławą ciągnie się
przecież od wielu lat, a ambasadorem jestem od kilku miesięcy. Do czasu
otrzymania przeze mnie tego tytułu zapadło wiele decyzji, na które nie
miałem wpływu. Co więcej, w dalszym ciągu proces decyzyjny odbywa się
poza mną. Ja mogę być tylko moderatorem dyskusji w tej sprawie, próbować
sprawić, by strony - przedstawiciele miasta i środowisko żeglarskie -
prowadziły w tej sprawie konstruktywny dialog, a nie bezowocny spór.
Uważam, że należy spokojnie rozważyć wszelkie "za" i "przeciw" (na
szczęście jest jeszcze na to czas), w tym także proponowane rozwiązania
alternatywne, jak choćby połączenie promowe czy tunel. W najbliższym
czasie mam zamiar spotkać się w tej sprawie z przedstawicielami
gdańskiego środowiska żeglarskiego. O terminie i miejscu spotkania
poinformujemy na łamach portalu zalewwislany.pl