Śródlądziem po Europie: EWĄ3 z Paryża do Koblencji

2016-01-02 7:00 Ewa Dziduszko i Waldemar Ufnalski

Po pięciu dniach postoju w Joinville-le-Pont nad Marną (Paryż) ruszyliśmy naszym jachtem w górę tej rzeki – w kierunku niemieckiej Koblencji.

Marna została skanalizowana w XIX w. (178 km, 19 śluz, 2 tunele); śluzy na pierwszych 100 km są obsługiwane przez śluzowych; pokonujemy pięć i wczesnym popołudniem cumujemy w Meaux – stolicy Brie (i oczywiście sera brie – produktu wytwarzanego od 2000 lat!).

Podczas I wojny światowej w tym rejonie odbyły się dwie bitwy decydujące o losach Paryża i być może całej wojny. Pozostały tu liczne, ogromne cmentarze wojenne, w każdej miejscowości stoi pomnik ku czci poległych. Kompleks „pamięci obu bitew” zbudowano w roku 1920 w Dormans.

Zwiedzamy Meaux

...(wspaniała katedra św. Szczepana, łącząca harmonijnie gotyk klasyczny, promienisty i płomienisty zachwyca finezyjną kamieniarką; wewnątrz duże plansze z opisem obu bitew); kupujemy zapasy sera oraz odpowiedniego wina i następnego dnia w południe ruszamy dalej. Na drugiej śluzie otrzymujemy „eksperymentalnego pilota” – rodzaj transpondera; nadajnik umieszczony na śluzie wykrywa pilota, który informuje skipera (dźwięk i komunikat na wyświetlaczu), że zbliża się do śluzy; przebieg śluzowania, sterowany przyciskami, jest komentowany na wyświetlaczu. Jutro zastosujemy to „najnowsze arcydzieło myśli technicznej VNF”.

Przeczytaj również: Śródlądziem po Europie: EWĄ3 do Paryża

Na noc cumujemy w La Ferté-sous-Jouarre (bezpłatna „halte fluviale” – przystań rzeczna, z prądem). Miasteczko już w średniowieczu zasłynęło z produkcji kamieni młyńskich, w połowie XIX w. rocznie wytwarzano tu ponad 1000 kamieni młyńskich i około 100 000 surowych bloków piaskowca – eksportowanych na cały świat. Gotowy kamień o masie 5 ton miał wartość domu (!); produkcja upadła w XX w z powodu zmiany technologii mielenia zbóż. Następnego dnia zwiedzamy miasto (ciekawostką jest nadbrzeże portu wykonane z wadliwych kamieni młyńskich), po czym ruszamy dalej. Krajobraz się zmienia – pojawiają się wzgórza pokryte winnicami.

Wpływamy do Szampanii

...sprawnie przechodzimy kolejne śluzy (pilot działa bez zarzutu, na ostatniej oddajemy go z pochlebną pisemną opinią w załączonej ankiecie) i 25 czerwca cumujemy w Épernay – stolicy szampana.

Szampan jest winem musującym otrzymywanym metodą podwójnej fermentacji (druga – w butelkach); współczesną technologię opracował zakonnik Pierre (Dom) Pérignon (1638 – 1715) – szafarz (gospodarz – zaopatrzeniowiec) w opactwie benedyktynów w Hautvillers (niedaleko Épernay). Wszystkie etapy produkcji są określone prawnie i kontrolowane (teren upraw, sposób cięcia i pielęgnacji winorośli, fermentacji...). Podstawowe znaczenie ma dobór mieszaniny win lub wina (rocznik, miejsce zbioru) do drugiej fermentacji – istotne jest wyczucie smaku i wiedza producenta.

Następnego dnia rano wyruszamy rowerami „szlakiem Dom Pérignona”, w rosnącym upale mozolnie pniemy się drogą między winnicami, ze szczytu wzgórza mamy wspaniały widok na winnice Szampanii.

Następnego dnia jedziemy pociągiem do Reims – stolicy plemienia Remów, która zdobyta przez Rzymian została stolicą Galii Belgijskiej (zachowały się: jedna z bram miasta oraz fragment zabudowy forum z II – III w); w IV w zbudowano tu pierwszą katedrę. Biskup Reims – św. Remigiusz ochrzcił w niej (496 r.) króla Franków salickich Chlodwiga I, który po kilku wojnach i wymordowaniu krewnych został pierwszym chrześcijańskim królem Franków. W latach 816 – 1825 w Reims koronowano prawie wszystkich (z wyjątkiem czterech) królów Francji. Magnesem licznych wycieczek są tu trzy obiekty: gotycka katedra Notre Dame (zbudowana w latach 1211 – 1275 jest arcydziełem ozdobionym 2300 rzeźbami (dawną świetność, po zniszczeniach wojennych, przywrócono jej w latach 1920 – 1940); pałac arcybiskupów (obecnie muzeum) oraz romańsko-gotycka bazylika św. Remigiusza (XI – XIII w. – obecnie muzeum).

Skok w bok

Kolejny etap rejsu prowadzi kanałem bocznym do Marny, zbudowanym w latach 1836 – 1846 (66 km, 15 śluz). Rozległe krajobrazy Szampanii, bezchmurne niebo i upał zwalczamy chłodzeniem zaburtowym oraz „nawadnianiem rzymskim” (czerwone wino zmieszane z wodą w proporcji 1 : 3, tak jak zalecali starożytni Rzymianie). 28 czerwca wczesnym popołudniem docieramy do Châlons-en-Champagne. Miasto ma długą historię – już w IV w. było siedzibą biskupstwa, zwiedzamy kolegiatę (1157 – 1217), katedrę (1280 – 1310) i starówkę.

Następnego dnia po południu ruszamy dalej i wieczorem cumujemy do brzegu na końcu kanału bocznego na przedmieściu Vitry-le-François.

Ostatniego dnia czerwca otrzymujemy od agenta VNF radiowego pilota i wpływamy na zachodni odcinek kanału Marna – Ren, łączącego Marnę z Mozelą (dopływem Renu). Jego budowę planowano już w XVI w., a zbudowano w latach 1839 – 1853. Jest on prawdziwym arcydziełem hydrotechnicznym – pokonuje dwa działy wodne w tunelach oraz dolinę Mozy (akweduktem). To 132 km, 97 śluz, dwa tunele.

Wędrówka kanałem jest przerywana częstym czyszczeniem śruby z pływającego zielska, poderwanego z dna przez większe jednostki i tworzącego grube kożuchy. Ewa parafrazuje wieszcza Adama, cytując „Łódź nurza się w zieloność...”, a ja bezustannie kontroluję chłodzenie silnika.

Zwalniamy...

Krajobraz zielony i rolniczy, kanał wije się stokami wzgórz opadającymi w dolinę po lewej stronie, na każdej śluzie podnosimy się 2,5 – 3,5 m i stopniowo widoki stają się niemal beskidzkie. Nieliczne, na szczęście, barki zawodowe dwukrotnie spowalniają nasz rejs (tracimy niemal dwa dni), śluzują się one „na lekki wcisk”, co zajmuje niemal godzinę (nam – 20 minut). Barki nie wolno wyprzedzać, a płynięcie za nią jest bez sensu, trzeba odczekać, tak jak zresztą zalecają agenci VNF.

Dwie noce cumujemy w Bar-le-Duc w hałaśliwej „halte fluviale” (tory kolejowe i szosa) z powodów logistycznych (paliwo, wymiana oleju w silniku i ładowanie akumulatorów) oraz krajoznawczych (kilka naprawdę wartych obejrzenia obiektów z X – XVI i XVII w. oraz renesansowa starówka.

Przeczytaj również: Śródlądziem po Europie: EWĄ3 do Paryża

Ruszamy dalej i po dwóch dniach śluzowania pod górkę wspinamy się na dział wodny (280,5 m n.p.m.) między zlewiskami Marny i Mozy pokonywanym w tunelu Mauvages (4877 m).

Przez tunel

Na ostatniej śluzie agent VNF proponuje przejście tunelu „z marszu” – na własnym napędzie. Jestem nieco zdziwiony, gdyż zgodnie z opisem na stronie VNF przechodzi się go grupowo (dwa terminy dziennie, łódki są holowane ze względu na słabą wentylację). Jednak płyniemy w asyście agenta jadącego rowerem po ścieżce holowniczej i włączającego kolejne sekcje oświetlenia. Zajmuje nam to 45 minut – coś w rodzaju rejsu motorówką w kopalni.

Za tunelem kanał jest prowadzony stokami wzgórz otaczającymi dolinę Mozy, którą opuściliśmy 7 lipca, wokół rozciąga się rozległy krajobraz rolniczy po żniwach. Mozę kanał pokonuje wysokim akweduktem i 6 lipca przepływamy tunelem Foug (866 m) pod działem wodnym między zlewiskami Mozy oraz Mozeli.

Wczesnym popołudniem cumujemy w „halte fluviale” Foug z widokiem na wschodnie wejście do tunelu. Obiad w porze obiadowej (!) podano na stole w cieniu brzozy, a do tunelu wpłynął właśnie hausbot pod banderą… australijską! Wielu obcokrajowców – jak się okazuje – trzyma we Francji jednostki zarejestrowane w kraju armatora, bo jej śródlądowe drogi wodne są bardzo atrakcyjne.

Do Toul

Następnego dnia zwracamy radiowego pilota na pierwszej śluzie i śledzeni radarem pokonujemy kolejne 12 śluz w towarzystwie dwóch dużych „holendrów” (w komorach cumujemy „na wcisk”, co zajmuje sporo czasu i kosztuje nieco nerwów). Wczesnym popołudniem stajemy w obszernym porcie jachtowym w Toul.
Miasto ma 2000 lat historii. Po wojnie trzydziestoletniej (1618 – 1648) zostało przyłączone do Francji i w latach 1698 – 1712 ufortyfikowane. Warto tu obejrzeć niemal kompletnie zachowane fortyfikacje, gotycką katedrę św. Szczepana (zbudowana w latach 1207 – 1561, ozdobiona wspaniałymi kamiennymi koronkami) oraz kolegiatę św. Gengoulta (XIII – XIV w.). Zwiedzamy wszystko sumiennie i o 9.07 jedziemy pociągiem do Nancy – dawnej stolicy Księstwa Lotaryngii. Ciągnie nas tu m.in. wątek polski: podczas wojny (1700 – 1721) między Szwecją a koalicją Rosji, Saksonii i Prus w Rzeczypospolitej wybuchła wojna domowa pomiędzy zwolennikami króla Augusta II Mocnego (Sasa) i wybranego (1704) z inicjatywy Szwedów króla Stanisława Leszczyńskiego (1704). Po klęsce Szwedów (1709) Leszczyński schronił się w Szwecji, a następnie Alzacji. Jego córkę Marię wydano za Ludwika XV – króla Francji. Zięć obdarzył teścia księstwami Lotaryngii i Baru oraz odpowiednią pensją. Eks-król Polski okazał się świetnym administratorem, wspaniale przebudował Nancy i zyskał miano „króla dobrodzieja”...

Opuszczamy Toul

Wypływamy na 369 km Mozeli (liczony od ujścia do Renu). Mozela została skanalizowana w drugiej połowie XIX w. i jest obecnie wielkogabarytową drogą wodną intensywnie wykorzystywaną przez żeglugę zawodową. We Francji mamy pokonać 127 km i 12 śluz, natomiast w Niemczech – 11 śluz. Śluzy niemieckie są podwójne – równolegle do komór 170 x 12 m są samoobsługowe komory o wymiarach 18 x 3,3 m.

Następnego dnia cumujemy w Metz (zielony, zaciszny port niemal w centrum). To również 2000 lat historii – przyłączony do Francji (1552), utracony na rzecz Prus (1871), odzyskany (1918), ponownie przyłączony do Niemiec (1940) i odzyskany (1945). Dwa dni zwiedzamy wybiórczo: mury miejskie (XI – XII – XIV w.), ogromną gotycką katedrę św. Szczepana (1240 – 1552; wspaniałe witraże – również współczesne, autorstwa Marca Chagalla), romański kościół św. Maximina (XII w., niezwykłe witraże projektu Jeana Cocteau), twierdzę Belle-Croix i włóczymy się po urokliwych zaułkach starówki. Wreszcie wypływamy i po nocy spędzonej w starorzeczu (przy akompaniamencie rechotania ostatnich niezjedzonych tu żab) mamy 10 km od granicy. Francję opuszczamy rano (14.07) na śluzie w Apach.

W sercu nowoczesnej Europy

Tuż za śluzą schodzą się granice Francji, Niemiec i Luksemburga. Cumujemy do nadbrzeża w Schengen (Luksemburg) dokładnie tam, gdzie na statku wycieczkowym bandery luksemburskiej „Princesse Marie-Astrid” podpisano (14.06.1985 r.) powszechnie znany układ (Polskę do „strefy Schengen” przyjęto 21.12.2007 r.). Na nadbrzeżu – pamiątki i plansze informacyjne – studiujemy je uważnie. Bezprecedensowe w dziejach Europy traktaty z Maastricht i Schengen umożliwiły nam ten i pięć poprzednich rejsów „Ewą3”...

Płyniemy dalej i po 10 km mijamy „Princessę...” płynącą z turystami do Schengen; jest w dobrej formie i spotkamy ją jeszcze kilkakrotnie. Wieczorem cumujemy w porcie klubowym w Konz (Niemcy), 10 km powyżej Trewiru.

W Trewirze

Z Konz robimy rowerową wycieczkę do Trewiru – najstarszego miasta niemieckiego, zachowane liczne zabytki rzymskie (brama miejska, termy, amfiteatr) oraz średniowieczne (imponująca rozmiarami katedra z X w.). Zwiedzamy sumiennie i chłoniemy atmosferę starówki (śliczne domy szachulcowe!). Mamy też wątek polski – tu (16.02.1919 r.) Niemcy zostali zmuszeni do podpisania aneksu do układu o zawieszeniu broni (z 11.11.1918 r.), rozszerzającego go na trwające Powstanie Wielkopolskie, co zapewniło zwycięstwo powstańcom.

Przeczytaj również: Śródlądziem po Europie: EWĄ3 do Paryża

Mając rezerwę czasu i tylko 200 km rzeki przed sobą, płyniemy dalej niespiesznie, zatrzymując się w kilku miasteczkach. Wspaniały krajobraz: niezwykle kręta rzeka (kurs kompasowy zmienia się o ponad 180˚), strome brzegi doliny wysokości 200 – 300 m z obrywami skalnymi, a każdy możliwy do uprawy stok (nawet karkołomnie nachylony) jest winnicą (słynny mozelski riesling). Las pokrywa wyższe partie wzgórz, widać kolorowe miasteczka i liczne ruiny zamków rycerskich. Duży ruch transportowy na rzece – 120-metrowe barki „składając się w zakręt” ustawiają się w poprzek niewiele szerszej rzeki. Podziwiamy mistrzostwo skiperów, ale schodzimy im z drogi...

W Bernkastel

Oglądamy z zachwytem starówkę z licznymi domami szachulcowymi z XVII w. i kupujemy zapas rieslinga w piwnicy mieszczącej się w domu zbudowanym w roku 1416. Na rynku (6 – 7 m powyżej poziomu rzeki) zaznaczono poziomy wody w czasie katastrofalnych powodzi (2 – 4 m powyżej bruku).

W Traben – Trarbach zwiedzamy ruiny olbrzymiej fortyfikacji Mont-Royal, zbudowanej (1679 – 1697) po zdobyciu doliny Mozeli przez Ludwika XIV. W Cochem podziwiamy replikę (XIX w.) średniowiecznego zamku Reichsburg (oryginał zburzyły, jak wiele zamków w tym regionie, wojska Ludwika XIV).

Z Burgen jedziemy na długą (40 km), z powodu zlikwidowanego promu, wycieczkę rowerową do średniowiecznego zamku Eltz – jednego z nielicznych, które przetrwały dziejowe zawieruchy. Od XIII w. jest własnością rodziny von und zu Eltz. W bocznej dolince na stromym skalistym wzgórzu stoi baśniowy wręcz zamek. Jedno skrzydło jest udostępnione do zwiedzania – zachwycające nagromadzenie autentyków i wspaniały skarbiec, w którym czytamy wyjaśnienie, jak udało się uchronić zamek przed zniszczeniem. Otóż nie siłą zbrojną (mógł on pomieścić najwyżej 100-osobową załogę i roczne zapasy), ale wpływami członków rodu zu Eltz, piastujących przez wieki eksponowane stanowiska (!) – dobra wskazówka.

Koniec rejsu – 25 lipca

Docieramy do Winningen (12 km od Koblencji), gdzie w nowoczesnej (dźwig – 32 t) marinie kończymy rejs. Czekając na przewoźnika, jedziemy rowerami do Koblencji. Jej główne atrakcje stanowią: Deutsches Eck (Niemiecki Kąt – plac górujący nad ujściem Mozeli do Renu z konnym pomnikiem cesarza Wilhelma I, którego sławi jakaś starogermańska bogini przygrywając sobie na kobzie – całość zaiste mocarstwowa), ogromna twierdza Ehrenbreitstein (na drugim brzegu Renu) i łącząca je (nad korytem Renu) kolejka linowa oraz dwa średniowieczne kościoły.

Następnego dnia „Ewa3” na lawecie wyrusza do Polski i dwa dni później woduje w macierzystych szuwarach zegrzyńskich... Finis coronat opus...

Czytelników zainteresowanych szczegółowymi informacjami zapraszamy na stronę www.jkpwwolica.waw.pl.

CHCESZ BYĆ NA BIEŻĄCO? POLUB ŻAGLE NA FACEBOOKU

OBSERWUJ NAS NA TWITTERZE

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.