"Solanus" wciąż płynie do Chile
Jacht "Solanus", którego wyprawę Morskim Szlakiem Polonii regularnie relacjonujemy, nadal zmierza do Valparaiso w Chile. Ten etap wyprawy mocno się przedłużył ze względu na niesprzyjające warunki pogodowe. Do celu pozostało jeszcze ok. 1000 mil. Oto najświeższe informacje z pokładu jednostki, nadesłane przez kpt. Bronisława Radlińskiego:
14.02.2011 - Pinto steruje
Od wypłynięcia z Galapagos minęło 23 dni i przepłynęliśmy 1700 mil. Średnie dobowe przebiegi nie są rewelacyjne. Wynoszą około 60 - 70 mil. Wynika to z sytuacji hydrologiczno-meteorologicznej jaka panuje w tym okresie na tych akwenach Pacyfiku. Prąd Humbolta działający wzdłuż Ameryki Południowej z prędkością około 2 węzłów jest skierowany z południa na północ w pasie o szerokości około 200 mil. Wiatry z kolei wieją z kierunku południowo wschodniego do południowego. Praktycznie jest tak przez cały rok. Od stycznia do marca wieją wiatry zmienne, ale dopiero na 30 stopniach szerokości południowej. Ciągle płyniemy na południe nabierając wysokości do Valparaiso, bo tak pozwala nam wiatr. Jeśli choć przez chwilę ucichnie, odpalamy silnik i gnamy ile się da wprost na Valparaiso kursem SE. Wiatr wieje z siłą 4 stopni Beauforta.
Od dziesięciu dni płyniemy na samosterze wiatrowym (windpilocie). Sprawuje się znakomicie jeżeli dobrze się go wytrymuje. Praktycznie wachty spędzamy częściej pod pokładem, a Pinto jak nazwaliśmy naszego wspaniałego sternika, steruje chyba lepiej niż my. Przy bardzo silnych wiatrach lub kiedy płyniemy na silniku przechodzimy na sterowanie ręczne. Mamy wtedy większą kontrole nad kursem jachtu. Tak naprawdę nie korzystaliśmy z usług Pinto przy wiatrach powyżej 8 stopni Beauforta. Będzie jeszcze wiele okazji.
Do Valparaiso jeszcze około 1100 mil. Przy takiej prędkości średnio 2 do 3 węzły termin przybycia jest nie optymistyczny. Tym bardziej że tam będą czekać koledzy którzy płyną z nami na Horn. Jednak jesteśmy dobrej myśli. Pacyfik jest nieprzewidywalny i robi czasami różne niespodzianki. Miejmy nadzieję że zrozumie biednych żeglarzy i pomoże im dotrzeć w miarę szybko i bezpiecznie do portu przeznaczenia.
Co pewien czas robimy przegląd żywności, jej stanu świeżości oraz ilości. Wygląda na to że w Valparaiso trzeba będzie uzupełnić sporo żywności. Wszystkie puszki rybne, mięsne oraz weka mięsne, specjalnie robione na długi okres rejsu, wystarczą może na miesiąc przy cztero osobowej załodze. Jest okazja podziękować Wiesi Siódmiak za chleb który co do jednego bochenka, został skonsumowany, bez żadnych strat, utrzymując dobrą kondycję od maja do października. Mistrzostwo świata w piekarnictwie. Chleb można kupić praktycznie w każdym porcie, ale jego smak i jakość pozostawia wiele do życzenia. Psuje się po tygodniu. Mamy własny piekarnik, agregat 220V, mąkę, drożdże i możemy wypiekać chleb sami. Właśnie dzisiaj wypadło na Romka. Zapach świeżego chleba roznosi się po całym jachcie. Może nie jest tak doskonały jak Wiesi, ale świeży i da się go zjeść. Następny piecze Jarek, Tolek i Ja.
Zachmurzone niebo ołowianymi chmurami nie powoduje wesołego nastroju wśród załogi. Czasami przez nie przebija się słońce dając nam trochę nadziei że jutro będzie lepiej.
kpt. Bronisław Radliński
Poprzednią informację o rejsie "Solanusa" zamieściliśmy TUTAJ