„Solanus” powraca po 502 dniach
Marek Zwierz informuje z Gdańska: Wiosną 2010 „Solanus” wypłynął z Górek Zachodnich w rejs dookoła obu Ameryk przez Przejście Północno-Zachodnie i wokół Hornu. 1 października 2011 przywitaliśmy go znów w Górkach.
Bronisław Radliński, Witold Kantak i Roman Nowak stanowili trzon załogi bydgoskiego jachtu „Solanus”. Kończąc 502 dniowy rejs spełnili swoje marzenia, a były to marzenia bardzo ambitne. Tak ambitne, że wielu największym żeglarzom nie dane było ich spełnić. W latach 1975-1976 „Gedania” pod dowództwem Dariusza Boguckiego usiłowała przebić się przez lody Arktyki, ale okazało się to zadaniem niewykonalnym. Nie tylko z przyczyn zależnych od załogi i od przyrody. 35 lat później udało się w jednym rejsie „Solanusa” pod dowództwem Bronisława Radlińskiego przepłynąć legendarne North West Passage, obrać kurs południowy na Oceanie Spokojnym i po kilku miesiącach po lewej burcie zostawić Cape Horn. O samym rejsie donosiliśmy na naszych stronach, można było o nim przeczytać na stronach organizatorów rejsu i z pewnością poświęcimy mu sporą część jednego z najbliższych numerów Żagli.
Punktualnie o 13:00 „Solanus”, stalowy kecz typu J-80, wszedł pod pełnymi żaglami, ciągnąc na topie masztu niemal 30 metrową błękitną wstęgę, w ujście Wisły Śmiałej by w chwilę później zacumować przy nabrzeżu Narodowego Centrum Żeglarstwa. Uroczyście i oficjalnie witał ich na nabrzeżu komandor Sekcji Żeglarskiej RTW „Bydgostia”, Antoni Bigaj, pełniąc jednocześnie rolę mistrza ceremonii powitalnej. Jeszcze zanim załoga mogła przywitać się z rodzinami nastąpiły uściski dłoni z prezydentem Bydgoszczy Rafałem Bruskim i Marszałkiem Województwa Kujawsko-Pomorskiego, Piotrem Całbeckim.
Po powitaniu na kei uroczystość przeniesiono do budynku NCŻ, gdzie już każdy mógł w krótkich słowach wyrazić swój podziw dla wyczynu „Solanusa” i obdarować załogę i jacht okolicznościowymi prezentami. W ten sposób bydgoski jacht otrzymał od prezydenta swojego portu macierzystego, Rafała Bruskiego, nowy silnik, od przedstawiciela „Warty” nową elektryczną windę kotwiczną, od toruńskich członków Bractwa Kaphornowców toruńskie pierniki, a skipper otrzymał wspaniałą marynarską skrzynię.
Po wielomiesięcznej wyprawie i tak ekstremalnych przeżyciach najtrudniejsze są powroty. „Tego właśnie się boję” powiedział Bronisław Radliński na pytanie „Żagli”. „Trochę mam wrażenie jakbym przypłynął tu tylko na chwilę i za kilka dni płynę dalej. Myślę, że trzeba trochę odpocząć, a w przyszłym roku ruszyć dalej.” Dokąd miałaby prowadzić następna wyprawa nikt jeszcze nie ośmielił się głośno powiedzieć. I jeszcze jedno. Załoga „Solanusa” ma w sumie 194 lata. Nie jest więc prawdą, że wielkich czynów mogą dokonywać tylko młodzi. Za takim czynami w późniejszym wieku przemawia większe doświadczenie, a przede wszystkim więcej wolnego czasu, którym można swobodnie dysponować po zakończeniu życia zawodowego.
Życzymy załodze „Solanusa” i bydgoskim żeglarzom kolejnych rejsów szlakiem marzeń. Zawsze pod przynoszącym szczęście proporczykiem "Żagli"!
Marek Zwierz
„Solanus” powraca po 502 dniach