„Solanus” już w okolicy Kilonii
Bydgoski jacht „Solanus”, który kończy półtoraroczny rejs Morskim Szlakiem Polonii zmierza powoli w kierunku kraju. W ostatnią niedzielę, przed wejściem w Kanał Kiloński, załoga spotkała się z Polonią bydgoską zamieszkującą na terenie Niemiec. Oto relacja z tego wydarzenia.
Wilhelmshaven – Cuxhaven.
Niedziela, 18 września. Po spotkaniu z Bydgoszczanami z całych Niemiec i złożeniu wieńców na cmentarzu załoga Solanusa powróciła na jacht, aby przygotować się do następnego odcinka, a Prezydent Bruski udał się do ratusza na uroczystą sesje Rady Miasta.
Po obiedzie dostajemy informację, że zabytkowy most w Wilhelmshaven mogą nam otworzyć albo o 17.00, albo w poniedziałek o 07.30. Na decyzję mamy 15 minut. Telefonicznie uzgadniamy z Prezydentem Bruskim skrócenie jego spotkań. W razie, gdyby Prezydent nie zdążył – umawiamy się na spotkanie w marinie po drugiej stronie mostu, przed śluzą. O 16.50 jesteśmy sklarowani, cumy gotowe do oddania. Telefon od Prezydenta: „mam jeszcze 500 m”. Worek na pokład i jesteśmy w komplecie. Cumy precz, odchodzimy.
Dokładnie o 17.00 majestatycznie obraca się jedno przęsło. Most jest nieczynny, w remoncie. Stąd problemy z ustaleniem godzin jego otwarcia. Jeszcze tylko czekamy na śluzowanie, bo właśnie wchodzi, w asyście holowników, potężny dźwig o udźwigu 3.200 ton! Mam zaszczyt prowadzić wachtę z Prezydentem Bruskim. Od razu widać, że to marynarz. Rafał (bo tak „per ty” mówimy sobie na pokładzie) nie ma żadnych problemów z chorobą morską, a ster przejmuje bez zbędnych „instrukcji”. Jedno jest tylko pewne - mówi Rafał: widok z pokładu maleńkiego jachtu jest całkiem inny niż z mostka dużego statku...
Z Wilhelmshaven na Helgoland pędziliśmy baksztagiem i z prądem jak na skrzydłach. Prędkość chwilami przekraczała 8 węzłów. I już krótko po północy cumowaliśmy w basenie jachtowym. Na Helgolandzie „dmuchnęło” nam do 8 Beauforta. Na szczęście staliśmy już w osłoniętym porcie.
Po śniadaniu - spacer dookoła przepięknej wyspy. Na wysokim , klifowym brzegu wiatr wiał z taką siłą, że posuwaliśmy się bardzo wolno, pochyleni do przodu pod naporem wiatru. Przepiękne widoki były nagrodą za ten wysiłek.
19.09 o godz. 23.10 wyszliśmy z Helgolandu na tzw. niskiej wodzie. Z Rafałem mieliśmy tym razem tzw. „psią” wachtę. Od północy do 4.00. Sterowaliśmy na zmianę po godzinie. Po wachcie położyłem się do koi, a Rafał pozostał na pokładzie asystując następnej wachcie. „Chcę wykorzystać te pozostałe kilka godzin na bezpośredni kontakt z morzem” - powiedział. Dzięki sprzyjającemu prądowi już po 8 godzinach dotarliśmy do Cuxhaven. Romek z Darkiem zrobili pyszne śniadanie. Pożegnanie, to bardzo smutna rzecz.... Prezydent mówi: „Dziękuję i do zobaczenia w Górkach. A potem u mnie, w Ratuszu”. Nasza trójka, czyli Prezydent Rafał Bruski, Tomek Szymanowicz i niżej podpisany, z żalem przesiedliśmy się do samochodu…
3 dni na jachcie, to w sam raz, żeby się zaaklimatyzować. Niestety, obowiązki służbowe wzywają.
Załoga Solanusa w 5. osobowym składzie śluzowała się wczoraj wieczorem w Brunsbüttel. Dzisiaj wcześnie rano Solanus ruszył w dalszą drogę. Przed nimi Kanał Kiloński i Kilonia (Kiel). Tam dołączy do załogi Odon Mikułan, który płynął już na etapie Skagen – Reykjavik.
21.09.2011. już z Bydgoszczy, Antoni Bigaj