"Solanus" - Czas wracać do domu...

2011-09-19 11:16 Jacek Drozdowski – Gazeta Pomorska
_
Autor: Archiwum załogi "Solanusa"

Dobiega powoli końca największa wyprawa polskiego jachtu w ostatnim roku - rejs Morskim Szlakiem Polonii. Po ponad 15 miesiącach do Polski wraca s/y "Solanus", bydgoski jacht, który zdobył Przejście Północno-Zachodnie i Przylądej Horn i to w trakcie jednego rejsu! Oto relacja z pokładu jednostki, która obecnie płynie z Amsterdamu do Wilhelmshaven.

Przypomnijmy krótko (Żagle publikowały materiał o zdobyciu North West Passage), że 16 maja 2010 roku z Górek Zachodnich jacht pod dowództwem kapitana Bronisława Radlińskiego z Romanem Nowakiem i Witoldem Kantakiem (stała załoga) wypłynęła w rejs, który przejdzie do historii polskiego żeglarstwa. NWP oproćz wspomnianej trójki zdobyli jeszcze Monika Witkowska i Damian Chorążewicz (zeszli w Nome), na Przylądek Horn dołączyli Jarosław Pietras (od Vancouver), Włodzimierz Palmowski i Antoni Bigaj, komandor klubu (obaj od Valparaiso do Ushuaia).

Po kilkunastu miesiącach i kolejnych zmianach w załodze pod koniec sierpnia "Solanus" dopłynął z Recife przez Wyspy Azorskie (Ponta Delgada) do Cherbourga. Tu pokład opuścili opuścili Krzysztof i Andrzej Wójcikowie, dołączyli natomiast Dariusz Palmowski i Jacek Drozdowski, dziennikarz "Gazety Pomorskiej ". Dla wszystkich (od Salvadoru do Azorów płynęłi Tomasz Marasek i Wojciech Śmigiel), dołączenie do załogi wsławionej zdobyciem Przejścia Północno-Zachodniego i Przylądka Horn, to był zaszczyt, duma i odpowiedzialność.

W Cherbourgu, jako pierwszy powitał nas Tolek Kantak. Z Bydgoszczy oprócz listów od rodzin dostarczyliśmy m.in. świeżo przygotowane obiady w słoikach (golonki, schaby, łopatka, kapusta z kiełbasą, które po tylu dniach żeglugi, znacznie wzbogacily jachtowy jadłospis. Najważniejszy był jednak chleb z piekarni "7 Siódmiak", specjalnie zamówiony przez załogę.

Po południu korzystając z furgonetki, która zabrała z pokładu do Bydgoszczy niepotrzebne rzeczy, stare części od silnika, pojechaliśmy do Carrefoura po dodatkowy świeży prowiat: ziemniaki, pomidory, cebulę, owoce, wodę mineralną itp. W marinie Port Chantereyene zostawiliśmy na pamiątkę klubowy proporczyk armatora Solanusa - klubu LOTTO-Bydgostia-Wyższa Szkoła Gospodarki-Banku Pocztowego oraz książki "Port macierzysty Bydgoszcz", a dla TVP Polonia nakręciliśmy kilka migawek do specjalnej kroniki rejsu.
W sobotę 3 września opuściliśmy Cherbourg ok. 18.30 kierując się do Amsterdamu, gdzie dołączyć miała kolejna trójka żeglarzy. Dzięki wiatrom z dobrego kierunku i o odpowiedniej sile po ok. 1,5 doby dopłynęliśmy do Ostendy. Pierwszą próbę cumowania podjęliśmy w Royal Yacht Club Ostenda. Ze względu na regaty łódek typu optymist, musieliśmy jednak poszukać innego miejsca. Osobnik, który zdecydowanym tonem prosił nas o opuszczenie basenu jachtowego, będzie żałował swojego "czynu", gdy dowie się jaki jacht odprawił z kwitkiem.

Ten sam klub ma jednak inną sympatyczną marinę, w której pomagał nam bosman Patrick. Dość szybko odwiedziło nas dwóch policjantów, którzy po sprawdzeniu dokumentów jachtu, paszportów, rozmowach o dotychczasowych zdobyczach "Solanusa", otrzymali od nas w prezencie książki z pieczęcią rejsu, proporce klubowe. W Ostendzie na dwa dni przytrzymała nas pogoda; zbyt silne i ze złego kierunku wiatry oraz deszcz sprawiły, że nawet spacer do centrum miasta nie miał swojego uroku. Udało nam się jednak zwiedzić chociaż katedrę. Do południa Tolek Kantak zarządził polerowanie stalowych części want, ściągaczy, poręczy przy grotmaszcie i relingów. Zgodnie z zasadą podaną przez niego zasadą: pierwsza wachta od kosza dziobowego do pierwszego kabestanu, druga od drugiego kabestanu do grota, trzecia do rufy. Po porządkach udaliśmy się całą załogą do tawerny mariny RYCO, gdzie nagraliśmy znów kilka migawek dla telewizji i sponsorów, przekazaliśmy oczywiście książki i klubowe proporczyki, które zawisną w godnym miejscu.

W drodze powrotnej z wycieczki do centrum napotkaliśmy tawernę... Cap' Horn. Słynny Przylądek zawdzięcza jak wiadomo swoją nazwę Holendrowi Willemowi Schoutenowi, który opłynął go jako pierwszy 29 stycznia 1616 roku! Nie można było w tyy miejscu nie zrobić zdjęcia trójki kapehornowców z Solanusa czyli Bronka,Romka i Tolka.

Zgłodniali na kolację zjedliśmy m.in. mielonkę, którą załoga dostała... 15 miesięcy temu, w maju na początku wyprawy. Była pyszna. Na deser... transmisja meczu Polska - Niemcy. Była radość z bramek, komentarze różne, w końcu w euforii po bramce Błaszczykowskiego z karnego przegapiliśmy wyrównanie. Ech ci niemieccy piłkarze!

Polowanie na "Solanusa"
W czwartek przy sprzyjających warunkach, ok. 9.30 opuściliśmy Ostendę i ruszyliśmy do Amsterdamu. O 10.20 silnik został wyłączony, postawiliśmy żagle (foka i bezana). Początkowo wiatr wiejący z kierunku South-West czyli Południowo-Zachodniego odkręcił się na Zachodnio-Południowo-Zachodni (siła 4-5 st.), dzięki czemu z prędkością dochodzącą do 8 węzłów, "Solanus" połykał kolejne mile Morza Północnego. Dopiero około północy lekko tylko zelżał, ale wówczas pojawił się ciąg świateł statków kładących kable na dnie morza. Ponieważ taki odcinek, który przez pewien czas dość wolno chyba opada na dno, ma ok 3 kilometry, z ciemności wyskoczył holownik, który silnym światłem i sygnałem syreny nakazał nam zmianę kierunku. Początkowo rozmowy przez UKF z szyprem holownika nie dawały nam odpowiedzi na pytanie jaki dokładnie mamy obrać kierunek. Po kilku minutach Darek Palmowski, który miał akurat wachtę z Romkiem Nowakiem usłyszał... po polsku: idźcie bardziej na północ. Wyszło na to, że albo na holowniku, albo na jednym ze statków byli nasi rodacy. "Ogar" pilnował nas jeszczcze przez kilkanaście minut, po czym gasząc silny reflektor dał nam znać, że jest już bezpiecznie. Powróciliśmy więc na swój kurs i ok. 5 rano w piątek stanęliśmy w marinie w Ijmuiden pod Amsterdamem. Po wypoczynku i śniadaniu, o 10 popłynęliśmy Noordzeekanaal 34 kilometry na silniku do centrum Amsterdamu, cumując o 13.20 w marinie Sixhaven, położonej na przeciwko Dworca Głównego. Tu w poniedziałek dotarło trzech nowych członków załogi: Krzysztof Sikora, kanclerz Wyższej Szkoły Gospodarki (jednego z głównych partnerów wyprawy),Tomasz Pietraszak, dyrektor TVP Bydgoszcz i dziennikarz Hubert Malinowski. Kapitanowi Radlińskiemu i jego załodze gratulacje z powodu zdobycia North West Passage i Przylądka Horn złożył osobiście Zygfryd Żurawski, prezes klubu LOTTO-Bydgostia-WSG-BP.

W środę 14 września "Solanus" wypłynął do Wilhelmshaven. Tu na święto miasta w dniach 17-18 zaproszenie otrzymał prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. Powód nieprzypadkowy bowiem oba grody są zaprzyjaźnione. Solanus wpłynie do portu, co będzie ukoronowaniem święta miasta i oficjalnym podkreśleniem wyczynu jaki załoga dokonała. To najważniejsze powitanie, przede wszystkim z rodzinami nastąpi jednak 1 października br. w Gdańsku, a dokładnie w Górkach Zachodnich,  w Narodowym Centrum Żeglarstwa AWFiS (planowane na 13.00)

Jacek Drozdowski – Gazeta Pomorska

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.