Samosterowe Spotkanie: Michał Kozłowski – "Nieznana Estonia"
W ostatni poniedziałek stycznia spędziliśmy w Tawernie Korsarz na kolejnym Spotkaniu Samosteru. Tym razem gościem wieczoru był Michał Kozłowski.
Michał Kozłowski jest zawodowym szkutnikiem i zwykle w sierpniu co roku wyrusza swym jachtem na Bałtyk. Od kilku sezonów eksplorował wybrzeża Estonii. Lubi odkrywać nieznane powszechnie miejsca, interesują go historia i militaria. Estonia dostarcza właśnie takich możliwości bo są bezludne wyspy, pozostałości sowieckie i dzika przyroda z olbrzymią ilością ptactwa i fok czy lądowych byków.
Michał przedstawił informacje i fotki z dwóch rejsów z lata 2018 i 2019. Na sali byli też jego załoganci. Oto fragment wspomnień Michała: "Dość gwałtownie zmalała głębokość do 2 metrów, więc się cofnąłem, pewnie napłynąłem na kolejny wrak. Chwilę później zapadła czarna noc (godzina 23). Wiatr ucichł i rozniosło się zawodzenie fok, taki koncert słyszałem po raz pierwszy, ale zapamiętam na długo. W pobliżu na dużej płyciźnie z głazami jest rezerwat. Fok musiało być wiele, bo głosy dochodziły z kilku stron. Wieczór zakończyliśmy późno, bo takie kotwicowisko robi wrażenie, ale wstałem chyba o świcie. Ciekawość nie dała pospać."
Kto był na sali to wie, że Michał opowiadał spontanicznie swe wrażenia dodając fotki właśnie ciekawostek przyrodniczych i kulturowych: opuszczone poligony, bunkry, grille przerobione z min morskich czy olbrzymie knagi przed drewnianymi chatami. Egzotyka odmienności. Na jednej z wysp napotkali psa, który idąc z nimi oprowadzał ich po wyspie pokazując ciekawe miejsca, zejście po klifie, którego nie było widać. Na innych dwóch wyspach połączonych przejściem przez groblę mieli przygodę ze stadem potężnych, rogatych byków. Początkowo nie wiedzieli czego się spodziewać i gdzie uciekać w razie czego. Potem byki przestały zwracać na nich uwagę i mogli bezpiecznie przejść obok nich gnani ciekawością co jest dalej na wyspie?
A oto fragment z opisu innej wyspy: "Cały dzień marszu po wyspie Osmussaare a ludzi nie spotkałem, wieczorem usiadłem na klifie, wpatrując się w puste morze słuchałem plusku fal. Dla takich chwil warto odwiedzać miejsca z dala od utartych szlaków." Wg słów Michała, poza powszechnie znanym Tallinem to większość portów była pusta. Często byli jedynym jachtem a wielokrotnie w ogóle pierwszym polskim jachtem, który kiedykolwiek tu przypłynął.
Michał zakończył swą gawędę morską opowiadając o mieście granicznym Narwa. W historii przechodziła z rąk do rąk bo byli tu Szwedzi, Duńczycy, Estończycy. Twierdze z kamienia, fortyfikacje na rzeką. Zobaczyliśmy fotkę nocną pokazująca brzeg estoński oświetlony światłami i drugi brzeg rosyjski kompletnie czarny bez oznak jakiegokolwiek życia. Jednak patrole wojskowe ukryte były w pełnym pogotowiu na tamtym brzegu..
Jeśli ktoś szuka ciszy i spokoju to Estonia jest wymarzonym miejscem do spędzenia urlopu żeglarskiego: w stosunkowo niedużej odległości od Polski, można zawieść swój jacht nawet mieczowy i pływać od wyspy do wyspy bez tłoku. Nie ma utrudnień na granicach w obrębie UE, a kontrole służb estońskich nie były uciążliwe. Dziękujemy Michałowi za osobiste informacje i relacje z jego rejsów. Za rok obiecał opowiedzieć już o rejsie do Szwecji.