Samoster: Paweł Ołdziej - "Afryka Zachodnia czyli jak nie dać się zimie"

11 stycznia 2016 roku, kolejny zimowy poniedziałek nowego roku, a w Tawernie KORSARZ na warszawskiej Woli odbyło się następne ciekawe spotkanie żeglarskie. Paweł Ołdziej poprowadził prelekcję pt. "Afryka Zachodnia, czyli jak nie dać się zimie".
Opowiedział nam o żeglarskiej i lądowej części wyprawy na Czarny Ląd. Na początku wszystkich gości powitał Andrzej Kurowski, który przypomniał kto i po co organizuje te spotkania. Tzn. Stowarzyszenie Samoster, którego celem liberalizacji przepisów dotyczących pływań rekreacyjnych oraz dla integracji środowiska żeglarzy poprzez właśnie takie spotkania. Akurat w poniedziałek przypadła piąta rocznica i pierwszy dzień od pierwszego takiego spotkania, gdy przeniesiono je do Korsarza. Ogólnie zaś spotkania odbywają się od 9 lat. Andrzej pokazał nam chronologicznie, jakie tematy prelekcji były poruszane przez ostatni rok od spotkania wigilijnego 2014 do ostatniego spotkania wigilijnego w 2015. Trzeba obiektywnie przyznać, że było ich wiele, z bardzo ciekawymi ludźmi, a zakres tematyczny był imponujący, bo od warsztatów meteorologicznych, poprzez wypadki morskie, do opowieści o bardzo ciekawych rejsach, nawet tych dookoła świata czy regatach oraz jak kupić jacht za granicą czy jak uratować "Polonusa". Przez ten miniony rok Korsarz gościł wielu interesujących ludzi i sternikow nagrodzonych nagrodami rejs roku. Codzienna regularna praca od przygotowań rejsów poprzez realizację projektów i możliwość spotkania się z takimi osobami i zadania im pytań daje osobisty rozwój horyzontów każdemu ze słuchaczy obecnych na sali...
Przeczytaj również: Samoster: WYPADKI MORSKIE
A tradycyjnie dla nieobecnych, tych co nie mogli być w poniedziałek w Korsarzu piszę tę notatkę, żeby poczuć choć namiastkę tej bardzo ciekawej prelekcji. A więc... Pomysł rejsu zrodził się z potrzeby, że skoro u nas pogoda zimą jest ogólnie nieciekawa, to możeby te 3 miesiące zimowe spędzić w innym rejonie świata i pływać w warunkach typowo letnich, tzn. w temperaturach od +14'C najchłodniej do nawet +40'C. Trasa rejsu podzielona na etapy z Hiszpanii, przez Maroko, Gibraltar, wzdłuż wybrzeży Afryki Zachodniej, z Senegalem po Gambię koło Wysp Zielonego Przylądka i koniec na Wyspach Kanaryjskich. Jacht s/y "Sifu", dwumasztowy kecz pod banderą brytyjską. Jacht dzielny, ale dał załodze sporo wyzwań, bo ciągle coś trzeba było naprawiać przy żaglach czy silniku, który podczas części rejsu odmówił posłuszeństwa i nie chciał pracować. Zobaczyliśmy mnóstwo zdjęć z ciekawych miejsc . Takiej zimy można szczerze pozazdrościć.
Paweł komentował na bieżąco, co widzimy na wodzie, ale także i na lądzie w Maroko, Senegalu i Gambii. Odmienność przyrody, dzika natura, zwierzęta egzotyczne wśród baobabów czy w sawannie, a przede wszystkim napotkani ludzie oraz rdzenni mieszkańcy tych krajów stanowili olbrzymi kontrast do tego, co nam kojarzy się z zimą. Były wesołe przygody przy wynajmie samochodów, gdzie trzeba negocjować z nawet 30 pośrednikami, dla których czas nie ma żadnego znaczenia i rozmowy z nimi moga trwać godzinami. Można przy kolejnej odprawie zostać piątą żoną miejscowego urzędnika. Ale podczas całej wyprawy nie mieli żadnych problemów z miejscowymi ludźmi. Zdarzyli się tak zwani lokalni przewodnicy, którzy byli dość upierdliwi i natrętni, a za swoje "usługi" żądali po 50 $. A otrzymali razem 20 €. Ceny w tych biednych krajach Afryki Zachodniej są ogólnie niskie, bo zarobki lokalnych ludzi są na poziomie 25 $ miesięcznie. Są obowiązkowe szczepienia i trzeba uważać na to, co się je i lepiej wszystko potem dezynfekować łykiem whisky. Z wodą pitną nie było problemów. Widzieliśmy zdjęcia płonącej sawanny oraz zabrudzeń jachtu pyłem w powietrzu znad pustyni. Podczas całej żeglugi i tych 3 miesięcy mieli tylko raz sztorm 9'B. Ogólnie ciepłe stałe wiatry. Czasem przez 14 dni nie spotkali żadnego innego statku na wodzie. Kontrasty na trasie olbrzymie - od bogatej i rozwiniętej Europy czy Kanarów do zacofanych rejonów Afryki. Sklepy najróżniejsze, a głównie uliczne stragany ze wszystkim. Dyskoteki i kluby, restauracje kompletnie inne niż w Polsce. Jednym słowem egzotyka wszędzie, na całej trasie zimowej.
Ahoj, Waldek Paszyński