SAHIL GÜVENLIK – turecka Straż Przybrzeżna
Okalające z trzech stron Turcję morza – Czarne, Egejskie i Śródziemne oraz wewnętrzne morze Marmara dają jej 7200 km morskiego brzegu. Brzeg ten pełen zakamarków, zatok i wysp jest jednocześnie długą, otwartą granicą wymagającą kontroli w różnorakich aspektach działalności.
Na zachodzie na Morzu Egejskim zazębiają się strefy wód terytorialnych i ekonomicznych Turcji i Grecji, a tym samym interesy obu stron, co powoduje spory, a nawet utarczki, wystarczy tu wspomnieć o kwestii Tureckiej Republiki Cypru Północnego (TRCP), poszukiwań ropy czy rybołówstwa. Do tego dochodzą zaszłości historyczne sięgające dawnych wieków, a ostatnie pierwszej wojny światowej i wymiany ludności po niej (1923 r.). Są tu również granice lądowe – w Europie – z Grecją (206 km) i Bułgarią (240 km). Wschodnia lądowa granica Turcji też jest tzw. granicą gorącą. Nazwy krajów sąsiedzkich mówią same za siebie: Armenia (pretensje o holokaust w 1916 r. i rozbiór z byłym ZSRR), Gruzja (problem Abchazji i Osetii Płn.), Azerbejdżan (kwestia Górnego Karabachu), Iran i Irak (gdzie Kurdowie rozdarci między trzy kraje wyglądają swego państwa), Syria i ostatnio tzw. Państwo Islamskie (kalifat) powstałe (2014 r.) na terenach Iraku, Syrii i Iranu. Turcja jest prominentnym członkiem NATO. Na to nakładają się wojny religijne – dżihad i rywalizacja o wpływy państw spoza regionu.
Efekt położenia
Turcja stała się krajem tranzytowym dla szukających szczęścia mieszkańców tamtych regionów (o ważkości problemu może świadczyć informacja z Włoch i Malty, do których w 2013 r. dopłynęło 45 tys. imigrantów, a 700 zginęło!). Także jest krajem tranzytowym dla infiltracji wszelkiej maści ekstremistów i emisariuszy zmierzających ku krajom Europy Zachodniej. Leży też na drodze tzw. bałkańskiego szlaku narkotykowego. Jakby tego było mało, zgodnie z traktatem w Montreux przez wewnętrzne morze Marmara i w poprzek Stambułu – 14-milionowej metropolii – biegnie szlak tranzytowy statków i okrętów wojennych na Morze Czarne, i w drugą stronę.
Na granicy jest strażnica...
Turecki morski brzeg stał się granicą z Unią, którą – wychodząc naprzeciw żądaniom UE – Turcy uszczelniają. Nie ułatwia im zadania ogromny potok turystów, żeglarzy i jachtów na południowo-zachodnie akweny kraju. Wprowadzono efektywniejszą kontrolę wizową, usprawniono wydawanie Transit Logów dla jachtów, a Sahil Güvenlik (tłum. zapora brzegowa), turecką Straż Przybrzeżną, popularnie zwaną Guardia Costiera wyposażono w liczne okręty i łodzie. Chociaż nie jest tak dużą siłą jak Guardia włoska, to bardziej ją widać, jest solidnym kordonem. W każdym większym porcie, w każdej marinie można spotkać co najmniej jedną jednostkę tej formacji, a bywa jak na wyspie Bozcaada u wejścia w Dardanele – trzy.
Zobacz również: Turcja pod żaglami: Raport z zatoki Fethiye
Tradycja jej powstania sięga czasów sułtańskich, gdy w 1861 r. powołano biuro do walki z przemytem i w roku 1886 żandarmerię do obrony wybrzeża. W czasach republiki, w 1936 r., Komenda Straży Celnej uzyskała status wojskowy, a po roku 1956 przeszła do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jako żandarmeria morska. Od 1957 r. kontrolowała ona granicę z Grecją, od 1968 r. region Morza Czarnego, od 1971 r. Morze Śródziemne do Syrii. W latach 1982 –1985 działała komenda cieśnin i morza Marmara. Rok 1982 jest rokiem powstania (jest w herbie!) współczesnej Sahil Güvenlik (SAR). Po kolejnej reorganizacji, od 1993 istnieją cztery komendy regionalne, a w 2006 r. centralną komendę przeniesiono z Ankary do Mersinu.
Obecnie jej zadania są podobne do zadań zbliżonych formacji w innych krajach, czyli: ochrona i bezpieczeństwo wód terytorialnych, walka z nielegalną imigracją, pilnowanie przepisów paszportowych, walka z przemytem, zapobieganie przemytowi starożytnych znalezisk. Pilnowanie przepisów związanych z kotwiczeniem, cumowaniem, nurkowaniem, ładem radiowym i noszeniem bandery. Inspekcje i zapobieganie zanieczyszczeniom morza. Obserwacja warunków pracy na morzu i kontrola rybołówstwa. Realizacja postanowień międzynarodowych konwencji dotyczących ratownictwa na morzu. I – ważne dla nas – nadzór nad działalnością i turystyką żeglarską.
Podstawą solidne wyposażenie
Sahil Güvenlik w czasie pokoju jest samodzielną organizacją paramilitarną, która na okres wojny zostanie włączona do regularnej armii. Zatrudnia ponad 5 tys. żołnierzy i dysponuje potężną flotą składającą się z czterech okrętów typu SG A/K długości 88,6 m wyposażonych w armatę, lądowisko helikopterów i silniki 2 x 7 tys. KM, szybkości 27 w, szesnastoma okrętami typu 80, długości 40,75 m + armata, też rozwijającymi szybkość 27 w. Oprócz tego ma bardzo szybkie jednostki typu: K33 – 35,69 m + karabin masz., 45 w (13 szt.), K29 – 31,5 m + karabin masz., 47 w (9 szt.), K19 – 22,55 m, 62 w! (5 szt.), K15 – 15,4 m, 54 w (18 szt.), SAR35 – 36,6 m + armata, 27 w (4 szt.), SAR33 – 34,6 m + armata, 27 w (10 szt.), Turk – 40,2 m + dwie armaty, 18 w (14 szt.) i Pikiet – 14,6 m, 12 w (13 szt.).
W skład floty wchodzą również liczne pontony typu: SAGET (10 m), DEGAK (5,8 m) i Kontrol (5,8 m) wyposażone po dwa silniki 50 KM każdy. Całość wspomaga 14 helikopterów typu AB412 i trzy samoloty
CASA CN-235. Wszystko to nosi charakterystyczne oznakowanie.
Ciekawostki i nowości
Wprowadzono obostrzenia: nowe jachty muszą mieć zbiorniki fekaliów, a w portach są urządzenia do ich odbioru (18 euro/zbiornik), zrzutów – pod karą 5 tys. euro – nie wolno dokonywać na akwenach podlegających tureckiej jurysdykcji. Niebawem wszystkie jachty żeglujące nocą będą musiały mieć radary! Całodobowo z terenu całej Turcji czynny jest telefoniczny numer alarmowy 158 do Komendy Straży Przybrzeżnej.
Przeczytaj także: Mariny tureckiego wybrzeża: Tylko żeglować!
Z problemami i informacjami można się zgłaszać z morza bezpośrednio na numer + 90 312 158 00 00. Niezależnie od Sahil Güvenlik na tureckich wodach możemy także natknąć się na: policję morską, jednostki celników i nie spotykaną gdzie indziej ciekawostkę – jednostki kontroli sanitarnej działające aktywnie u wejścia w cieśniny Bosfor i Dardanele.