Rozporządzenie - problemy z interpretacją?

2013-05-13 12:38 Jaromir Rowiński i Jerzy Kuliński
_
Autor: archiwum Żagli

Nowe rozporządzenie o uprawianiu turystyki wodnej bywa niestety niewłaściwie interpretowane, także przez doświadczonych kapitanów. Możemy przekonać się o tym na stronie internetowej kpt. Kulińskiego, gdzie Jaromir Rowiński "punktuje" jedną z takich interpretacji:

ZASTRZEŻENIA DO ARTYKUŁU KRZYSZTOFA PIWNICKIEGO

Jaromir Rowiński jest człowiekiem nadzwyczaj dokładnym, co sprawia że odzywając się do Niego - tekst mego maila odczytuję  trzykrotnie. Ostatnio życzliwie poprawił mi składnię jednego z tytułów newsów zanim dopadł mnie znany purysta językowy Janusz Zbierajewski. Do życzliwych zaliczam także Mariana Lenza, który kilkakrotnie poprawił mi fatalne kiksy ortograficzne. Wszystko to życzliwie, bez  żadnych aluzji na temat mojej szkoły.

Dlatego mam nadzieję, że Krzysztof Piwnicki też tak przyjmie fachowe uwagi Jaromira.

Żyjcie wiecznie !

Don Jorge

-----------------------------------------------------------------------------

W majowym numerze "Wiatru" zwróciłem uwagę na artykuł autorstwa pana kapitana Krzysztofa Piwnickiego, w którym opisuje on zmiany systemu patentów, dokonane w opublikowanym w kwietniu b.r. rozporządzeniu Ministra Sportu i Turystyki. Lektura niektórych fragmentów tego artykułu wzbudziła moje szczere zdumienie.
I tak:

1. W opublikowanym przez "Wiatr" artykule pan kapitan Piwnicki, aż trzykrotnie (przy opisie każdego z trzech nowych poziomów stopni) powtarza, że na śródlądziu uprawnienia wynikające z rozporządzenia ograniczone są do jednostek o długości do 20m długości, przewożących nie więcej niż 12 pasażerów. Tymczasem w omawianym przez pana kapitana Piwnickiego rozporządzeniu takie ograniczenia nigdzie nie zostały umieszczone!
 
2. Pan kapitan Piwnicki, omawiając nowe "morskie" uprawnienia "żeglarzy jachtowych", opisuje jakie akweny zaliczają się do morskich wód wewnętrznych. Stwierdza przy tym, że do morskich wód wewnętrznych należy między innymi "część Zatoki Gdańskiej ograniczona linią łączącą latarnię Hel i latarnię Kuźnica".  Przyznaję, że to szalenie oryginalne zdanie! Na szczęście - całkowicie nieprawdziwe...  
Prawdziwa linia ograniczająca morskie wody wewnętrzne na Zatoce Gdańskiej jest opisana w ustawie ("o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej"). Nie ma ona nic wspólnego z latarnią Hel czy też "latarnią Kuźnica". Warto przy tym zauważyć, że niezmiernie trudno byłoby odnaleźć taki twór, jak "latarnia Kuźnica"... Takiej latarni po prostu nie ma i nigdy chyba w historii nie było...
Cóż, może należy poprosić pana kapitana Piwnickiego, aby opisywaną przez siebie linię nakreślił osobiście na mapie? :-)
A może przed napisaniem o granicach morskich wód wewnętrznych albo o "latarni Kuźnica" należałoby przeczytać u źródeł - o rzeczywistym przebiegu granicy, jaką usiłuje się w artykule opisać? Tu na prawdę wystarczyłaby panu kapitanowi Piwnickiemu wiedza na poziomie... Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Morskie_wody_wewn%C4%99trzne
 
3. Zauważyłem też, że pan kapitan Piwnicki, "wyjaśniając" czytelnikom czym są morskie wody wewnętrzne - ogranicza się jedynie do wód polskich. Tymczasem nowy patent "żeglarza jachtowego" nie ogranicza morskich uprawnień jego posiadaczy wyłącznie do tych morskich wód wewnętrznych, które należą do naszego państwa. Szkoda, że artykuł o tym nie wspomina...
Dla przykładu - żegluga za dnia po morskich wodach wewnętrznych samej tylko Chorwacji umożliwia odwiedzenie niemal każdej z ponad sześciuset wysp i wysepek tego państwa. Żeglowanie między nimi stało się formalnie możliwe już z patentem żeglarza i na jachtach do 12m długości. Może warto o tym w magazynie żeglarskim napisać?
 
4. Pan kapitan Piwnicki popełnia pomyłkę, kiedy pisze o określonych w omawianym rozporządzeniu dokumentach potwierdzania stażu w przypadku samodzielnego rejsu. Trzeba uważnie czytać rozporządzenie - w nim napisano jakie dokumenty są potwierdzeniem stażu "w przypadku rejsów prowadzonych samodzielnie"...
 
5. Inne jeszcze nieścisłości wynikają z przyjętej przez pana kapitana Piwnickiego formuły wspólnego omawiania stopni żeglarskich i motorowodnych - w jednym punkcie i jednocześnie...
 
6. Ponadto, czytając to co pan kapitan Piwnicki napisał o wymianie "starych" patentów na nowe, zauważyć można, że autor opowiada o posiadaczach stopnia, który nigdy nie istniał.... Przeczytałem bowiem, że są ponoć wśród polskich żeglarzy "morscy sternicy jachtowi"...
 
Mimo krytycznego stosunku do omawianego artykułu, ucieszyło mnie, że w najważniejszej w mojej opinii kwestii dotyczącej "patentów" przeczytałem u pana kapitana Piwnickiego zdanie, z którym całkowicie się zgadzam. Rzeczywiście, powinniśmy pamiętać , że "to nie patent czyni z nas odpowiedzialnych sterników, ale wiedza i umiejętności".
Dobrze byłoby jednak potrzebę posiadania wiedzy i umiejętności zauważać również podczas pisania artykułów do żeglarskiej prasy...
Jaromir


Komentarze

7. W artykule Autor pisze o "stopniu żeglarskim" podczas gdy taki twór
nie istnieje. Istnieją tylko patenty żeglarskie. Kiedyś patent był
świadectwem posiadania stopnia, obecnie jest tylko patent.
8. Liczbę licencji w stosunku do poprzedni obowiązujących przepisów nie
- jak pisze Pan kapitan - zachowano, a zwiększono. Poprzednio
obowiązywała jedna licencja, obecne przepisy zwiększyły ich liczbę do
dwóch. Przy okazji: licencje nie są "na" a "do" (może to językowo
niezgrabne ale dura lex...).
9. dziwi mnie tez konsekwentne podkreślanie - przy omawianiu stopni
motorowodnych - że dotyczą one także skuterów ("w tym skutery"), a
pomijanie, że dotyczą także innych typów łodzi (łodzi pneumatycznych czy
poduszkowców). Wystarczy zajrzeć do ustawy...

--
Wojtek Bartoszyński

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.