"Rosyjska Arktyka" - jacht już prawie naprawiony. Kpt. Małgorzata Czarnomska wraca do kraju.
Otrzymaliśmy dość optymistyczne informacje od organizatorów wyprawy "Rosyjska Arktyka". Stan zdrowia kpt. Małgorzaty Czarnomskiej nieco się poprawił, choć musi ona wrócić samolotem do kraju, a alternator na "Barlovento II" zostanie niedługo naprawiony i załoga będzie mogła ruszyć dalej, pod nowym dowództwem. Oto ciekawa relacja z ostatnich kilku dni wyprawy:
***mosty na Svirze***
24 czerwca 2013
Pierwszy most na rzece Svir znajduję się w miejscowości Łodejnoje Pole (Лодeйное Пoле) założonej w 1702 roku z polecenia cara Piotra I, który w tym miejscu rozpoczął budowę Rosyjskiej Floty Bałtyckiej.
Załogi płynących we flotylli jachtów bardzo starały się zdążyć na planowane w piątek o 14.30 lokalnego czasu (1030 UTC) otwarcie mostu.
- Milę przed mostem dostaliśmy tylko lakoniczną informację: „most otwierają o 23.00, więc kotwiczymy”. Eee… Ale dlaczego? „Bo jest za ciepło” padła odpowiedź ….Hmm.. :| Potem okazało się, że gdy temperatura przekracza 30°C most nie może zostać otwarty ze względu na właściwości wytrzymałościowe materiałów. Więc most będzie otwarty wtedy, kiedy będzie otwarty.. w Rosji wszystko polega na czekaniu.. :) – relacjonowała kpt. Małgosia Czarnomska.
Niestety w miejscowości Łodejnoje Pole nie ma przystani, więc przed mostem jachty na kilka ładnych godzin stanęły na kotwicy. Załoga "Barlovento II" wykąpała się w rzece oraz zrzuciła na wodę czerwone kajaki, które dostaliśmy od firmy Aquarius – Pływanie po rzece kajakiem jest znacznie łatwiejsze niż jachtem morskim! :) – śmiała się Pani Kapitan.
Ze zdrowiem Małgosi nie jest najlepiej. Jest bardzo osłabiona i powrót do Polski staje się coraz bardziej palącą sprawą. W prowadzeniu jachtu pomaga jej oczywiście cała załoga, ale teraz towarzyszyć jej będzie także Paweł Ołdziej, jeden z członków załogi "Lady Dana 44". Paweł bardzo pomaga Małgosi, a po jej wyjeździe z Petrozavodska poprowadzi on "Barlovento II" do Archangielska, na metę 2 etapu.
Most zaczął się otwierać dopiero o 23.50 czasu lokalnego (1950 UTC). Potem konieczne było jeszcze przeprawienie się przez masywną śluzę w Svirstroj (Свирьстрой), pokrytą socrealistycznymi płaskorzeźbami, oraz przejście pod mostem w Podporożu (Подпороoжье). Tam niestety załoga również musiała odczekać swoje..
- Łącznie opóźnienie związane z przeprawami wyniosło ponad 10 godzin, a my musimy być w poniedziałek w Petrozavodsku, żebym mogła zdążyć na samolot.. Będziemy się bardzo spieszyć! – pisała Małgosia, dla której brak możliwości powrotu do Polski byłby katastrofą.
Za Podporożem na Svirze nie ma już mostów. Kolejny przejazd przez rzekę możliwy jest prawie 100 kilometrów dalej, gdzie w miejscowości Vozniesienie (Вознесенье) funkcjonuje przeprawa promowa. Sama osada powstała dopiero w XIX wieku kiedy otwarto łączący Wołgę z Newą Maryjski System Kanałowy i wejście na rzekę Svir nabrało strategicznego znaczenia.
- W miasteczku nie ma zbyt wiele. Jest lokalna tancbuda i sklep spożywczy, gdzie ciągle używa się drewnianych liczydeł. Spacerując wgłąb Vozniesienia spotkać można różne okruchy dawnej radzieckiej rzeczywistości. Między bujnymi krzakami stoi sobie zaniedbane popiersie Lenina ustawione na stosie jego dzieł…
Na jacht dotarła w końcu nadana z Polski paczuszka zawierająca nowy regulator napięcia, a więc istnieje szansa że już niedługo na jacht wróci ładowanie :) W niedzielę o 12.00 (0800 UTC) załoga Barlovento II oddała cumy, podniosła żagle i wypłynęła z Vozniesienia w kierunku Biesov Nos.
***tajemnice Biesov Nos***
25 czerwca 2013
Dzięki dobrej pogodzie następny odcinek trasy udało się szybko pokonać na żaglach i w poniedziałkowe południe Barlovento II stał już po drugiej stronie Onegi, przy cyplu Biesov Nos (Бесов Нос). W przeciwieństwie do piaszczystego wybrzeża Ładogi, północno-zachodnie brzegi drugiego z wielkich rosyjskich jezior są skaliste i silnie urzeźbione.
W roku 1848 Constantin von Grewingk, estoński geolog i konserwator zbiorów mineralogicznych Carskiej Akademii Nauk w Sankt Petersburgu przyjechał do Guberni Ołonieckiej w celach badawczych. I oto w jednej z wsi nad Onegą usłyszał on historię o „diabelskich znakach” na przylądku Biesov Nos. Odkrył wówczas wyrzeźbione płytkimi rytami naskalne rysunki przedstawiające ptaki, ryby, sceny myśliwskie a także różne znaki być może odnoszące się do solarnej i lunarnej symboliki.
Nie wiadomo kto wyrzeźbił „diabelskie znaki” w granitowych skałach. Dziś po rozpoznaniu archeologicznym wiadomo tylko, że analogiczne petroglify występują także na skalistych wyspach Onegi, a także na południowych brzegach i niektórych wyspach Morza Białego. Te swoiste dzieła sztuki łączone są z neolitycznym osadnictwem Karelii i datowane w szerokich ramach na 4000-2000 lat przed naszą erą.
- Morskie i leśne zwierzęta, ptaki wodne, postacie ludzkie, łodzie, łuki, strzały, harpuny.. schowane w ustronnych miejscach, znajdują się bardzo blisko wody. Tak blisko, że może się wydawać, iż wszystkie te tajemnicze istoty właśnie wyszły z głębi jeziora. Niektóre obrazy ukryte są także pod wodą.
Na wybrzeżach Onegi odkryto do dziś ponad osiemset naskalnych figur i symboli, a na wybrzeżach Morza Białego ponad 2 tysiące. Tajemnicze petroglify z Biesov Nos prawdopodobnie odzwierciedlają religijne i mitologiczne koncepcje pierwotnych mieszkańców Karelii, którzy w ten sposób porządkowali i definiowali świat wokół siebie.
- Miejsce pełne magii, ale niestety musimy lecieć dalej. Podwieszamy ponton, wyruszamy z „diabelskiego cypla” i kierujemy się do Petrozavodska. Jutro rano mam samolot. – napisała Małgosia kończąc wizytę w Biesov Nos.
Barlovento II zacumował w przystani jakieś 7 km od miasta. We wtorek rano załoga odstawiła Małgosię na samolot. Pożegnali się serdecznie, życząc Pani Kapitan jak najszybszego powrotu do zdrowia i ekipa wróciła na jacht. Najważniejszą rzeczą jaką trzeba było teraz wykonać, to wymiana feralnego regulatora…
- Trochę z tym było zachodu, ale ostatecznie udało się! Jest! I działa! – cieszyła się załoga – Komfort żeglugi znacznie się teraz zwiększy ;)
W słoneczne popołudnie jacht, już pod dowództwem Pawła, wypłynął w kierunku wyspy Kiży, gdzie znajduje się wpisany na listę UNESCO kompleks cerkiewny.
Dodatkowo dotarła też do nas pierwsza partia bloga pisanego na jachcie przez jednego z członków załogi - treść bloga dostępna jest tutaj: http://rosyjska-arktyka.pl/category/blog-andrzeja/
Zzapraszamy do czytania relacji pisanych jedynie "okiem załogi" :)
"Rosyjska Arktyka" - podróż w górę Newy
.