Rosyjska Arktyka: "Barlovento II" na Ziemii Franciszka Józefa!

2013-07-18 12:31 Urszula Ziemska/Rosyjska Arktyka
_
Autor: Szymon Aleksandrowicz

Barlovento II dotarł na Ziemię Franciszka Józefa! Tym samym zakończył się kolejny etap wyprawy Rosyjska Arktyka. Oto aktualna pozycja jachtu nadesłana przez organizatorów: Pozycja jachtu: 79° 57N 51° 31E kurs: 010° prędkość: 5.2 węzła. - „Pierwsze pole lodowe za nami!” – napisał Maciek.

 

Poprzednie informacje z rejsu:

"Barlovento II" dotarł do Archangielska

 

***kierunek Północ***
8 lipca 2013    

- „W Archangielsku cumowaliśmy do budynku nadwodnego hoteliku z restauracją usytuowanego przy dworcu „morsko-rzecznym” (mморской речной вокзал). W restauracji odbywało się wesele i Młoda Para odwiedziła sąsiedni jacht „Alter Ego”, żeby zrobić sobie kilka zdjęć. Przejście w szpilkach po trapie „Piotra I” było niemałym wyzwaniem dla panny młodej :) ” – napisał do nas wraca1ący do Polski Szymon.

Wczoraj na jacht dotarła reszta załogi 3 etapu. Dzień minął na robieniu zakupów, co jak się okazało nie było takie proste… „Wykupiliśmy cały zapas chleba razowego z dwóch najbliższych sklepów, a wciąż brakuje nam 30 bochenków. Wykupiliśmy także cały zapas kiszonej kapusty z targowiska :) ” – napisał kapitan Maciek Sodkiewicz. Po uzupełnieniu prowiantu i zapasów wody przyszła kolej na tankownie paliwa. – „Czekamy na nie od rana. W końcu przyjeżdża busik. Właściciel otwiera drzwi i naszym oczom ukazują się dwa 1000 litrowe zbiorniki ropy. Tylko jak to przelać do jachtu? Rosjanin paląc spokojnie papierosa stwierdza, że jeśli mamy prąd to nie ma problemu. Wyciągamy z jachtu agregat. On spokojnie rozkłada na ziemi kawałek tektury, a na nim małą elektryczną pompę paliwową. No i działa :) ”

W poniedziałek rano Barlovento II oddał cumy i wyruszył w kierunku Arktyki.

Jeszcze w delcie Dwiny okazało się, że alternator, który był naprawiany w trakcie etapu 2, nie pracuje właściwie. Do tej pory akumulatory były co jakiś czas podłączane do ładowania z lądu i napięcie na bateriach było wysokie. Teraz jednak załogę czeka 3 tygodniowy rejs bez możliwości podłączenia ładowania z zewnątrz, a zapas benzyny do agregatu jest ograniczony. Kapitan zaczyna dokładnie śledzić napięcie na akumulatorach – „Początkowo wskazuje 26,8V czyli jest nieźle. Jednak z godziny na godzinę napięcie spada. Ładowanie nie działa. Gdy tylko udaje się postawić żagle, zaglądamy do zęzy. Sprawdzamy kabel po kablu. Niestety alternator nie daje prądu. – napisał Maciek – „Dobrze, że wraz ze mną przyleciał zapasowy…

Dobra pogoda pozwoliła na chwilę wytchnienia od kolejnych problemów technicznych z jachtem. Wiało z południa, udało się więc postawić wielkiego spinakera w czerwono-białe pasy. Sto metrów kwadratowych żagla pociągnęło Barlovento II z prędkością 7 węzłów przez północne wody Morza Białego.


***bez zachodów słońca***
9 lipca 2013    

Barlovento II przekroczył koło podbiegunowe. Najbliższe tygodnie załoga spędzi w strefie dnia polarnego. To niesamowite wrażenie, kiedy tarcza słoneczna schodząc coraz niżej w kierunku morza, zamiera na chwilę w bezruchu tuż nad horyzontem, a potem zaczyna na powrót wznosić się ku górze.

-”Przekraczamy koło podbiegunowe i wpływamy w strefę dnia polarnego. Najbliższy zachód słońca planowany na 14 sierpnia. Czyli ten dzień potrwa 864 godziny. Coś czuje, że będzie długi i pełen wrażeń” – napisał Maciek***


***przez Morze Barentsa***
14 lipca 2013    

- „Wychodzimy z Morza Białego. Barents wita nas nisko wiszącymi chmurami i dużą martwą falą. – napisał w środę Kapitan Maciek Sodkiewicz.

Gdy pod koniec XVI holenderska flota handlowa rosła na znaczeniu, zaczęto szukać możliwości, aby uniezależnić się od pośredników w handlu z Azją. Hans Willem Barendzoon-Barents holenderski nawigator, który pobierał nauki u słynnego astronoma i kartografa Petrusa Planciusa, wyruszył w trudną i niebezpieczną drogę z Amsterdamu w poszukiwaniu północno-wschodniej drogi morskiej do Chin, Japonii i Indii.
W rozpoczętej 15 czerwca 1594 roku wyprawie brały udział cztery statki, które po drodze rozdzieliły się na dwie ekspedycje. Willem Barents dotarł do brzegów Nowej Ziemi, jednak lód gromadzący się u wybrzeży archipelagu zmusił go do odwrotu. Pozostałe statki pod dowództwem Cornelisa Naya przekroczyły Karskie Wrota i wpłynęły na morze, którego kolor żeglarze opisywali jako „cudownie niebieski”. Sądzono, że tędy z pewnością prowadzić będzie bezpieczna droga do Chin.

Gdy statki wróciły do Holandii głoszono wielki sukces wyprawy. Willem Barents niemal natychmiast rozpoczął przygotowania do kolejnej ekspedycji na północ. Wzięło w niej udział 7 statków dowodzonych przez najlepszych holenderskich kapitanów, którzy planowali przepłynąć prostą drogą od Wyspy Wajgacz (Вайгач) przez Morze Karskie aż do wybrzeży Azji. Niestety jednak ekspedycja wyruszyła zbyt późno. Na Morzu Karskim nie było już otwartej wody tylko nieprzerwana tafla lodu. Nieudana ekspedycja wróciła do Amsterdamu, jednakże sam Barents nie przestał myśleć o przejściu północno-wschodnim.

10 maja 1596 na dwóch statkach wyruszyła trzecia ekspedycja Willama Barentsa.
Dowodzący najnowocześniejszymi jak na owe czasy statkami kapitanowie mieli bardzo duże doświadczenie. Byli wyposażeni w eksperymentalne instrumenty nawigacyjne oraz najnowsze mapy. Napotkali jednak lądy, których dotychczas na mapach nie było…
Żeglarze postawili stopę na Wyspie Niedźwiedziej a także na nieznanym dotąd Spitsbergenie. Tam statki rozdzieliły się. Dowodzący jednym okrętem Jan Cornelisz Rijp zawrócił do Holandii, a Barents na pokładzie statku dowodzonego przez Jacoba van Heemskercka popłynął w kierunku znanej mu już Nowej Ziemi, do której dotarł 17 lipca.

Warunki pogodowe były jednak bardzo niekorzystne. Statek Barentsa szybko został uwięziony w lodzie i po kilku tygodniach podjęto ostateczną decyzję o zimowaniu na Nowej Ziemi. Załoga zbudowała prowizoryczny drewniany dom z wielkim paleniskiem do którego przeniesiono ze statku wszelkie zapasy żywności, żagle oraz cały ładunek. W chacie tej, nazwanej Het Behouden Huys (dom-schronienie), w ciężkich warunkach żeglarze przetrzymali polarną noc. Z nastaniem wiosny nie przyszły jednak oczekiwane roztopy i ich statek nadal uwięziony był w lodzie. Dowódcy podjęli więc decyzję o powrocie
na dwóch wyposażonych w żagle szalupach. Zbudowany przez siebie dom opuścili 13 czerwca 1597 roku żeglując na południe wzdłuż brzegów Nowej Ziemi. Tydzień po rozpoczęciu drogi powrotnej 47 letni Willem Barents zmarł na szkorbut. Pozostali przy życiu członkowie załogi dotarli do Półwyspu Kolskiego gdzie napotkali trzy statki holenderskiej floty handlowej, które zabrały ich do domu. Jednym z nich dowodził Jan Cornelisz Rijp, z którym rozstali się u wybrzeży Spitsbergenu.

W 1871 roku pochodzący z Tromsø norweski wielorybnik, kapitan Elling Carlsen odkrył na Nowej Ziemi pozostałości wzniesionego przez załogę Barentsa schronienia. W opuszczonym domu, w lufie muszkietu odnalazł spisany przez Gerrita de Veer dziennik z podróży i zimowania.

Willem Barents był dobrym dowódcą i bardzo doświadczonym żeglarzem, któremu załoga ufała bezgranicznie. Jego imieniem nazwano morze pomiędzy Spitsbergenem a Nową Ziemią przez które pod dowództwem Maćka Sodkiewicza płynie teraz załoga Barlovento II.

Na postoju przy cyplu Kanin Nos (Канин Нос) załoga przy pomocy przyjaciół z jachtu Lady Dana 44 podjęła kolejną próbę naprawy ładowania. Okazało się, że przywieziony z Polski zapasowy alternator nie pasuje do obejmy, w której powinien się zmieścić.
- „Ale chwila, chwila. Przecież jesteśmy polskimi żeglarzami. Jak to się nie da. Po kilku godzinach pracy przedstawicieli dwóch załóg w asyście agregatu prądotwórczego, wiertarki oraz flexa stworzyliśmy małe cudo. Alternator pasuje jak ulał.” – relacjonował Maciek – „ Za wcześnie jednak na sukces. Okazuje się, że problem tkwi gdzieś głębiej. Gdzieś w plątaninie nieoznakowanych kabli biegnących od ćwierć wieku w czeluściach Barlovento. I tego problemu nie jesteśmy w stanie pokonać.”

Niestety to już pewne, że własnymi siłami załoga nie jest w stanie naprawić instalacji elektrycznej jachtu i uruchomić ładowania. Twarda i doświadczona ekipa Sekstant Expedition idąc w ślady niezłomnego Willema Barentsa nie rezygnuje jednak ze swego celu – żeglugi ku Ziemi Franciszka Józefa.
- „Dopóki żeglujemy w dniu polarnym to oświetlenie wnętrza i światła nawigacyjne też nie będą nam prawie potrzebne. Mamy agregat, z którego możemy ładować akumulatory. Mamy 100litrów benzyny. (…) Wyłączamy wszystkie komputery, Navtexy, Ukfki i inne pożeracze prądu. Zostaje tylko wiatromierz, jeden GPS oraz papierowa mapa pisana cyrylicą, trójkąt nawigacyjny i ołówek.”

******

_________________________________________________________

 

***Sonostrov i małże***
5 lipca 2013    

Przez parę dni załoga nie miała dostępu do internetu, bo udało się zrealizować nadprogramowy punkt trasy. Barlovento II zacumował w Sonostrov (Соностров), dawnej wsi Pomorców na zachodnim wybrzeżu Zatoki Kandałaksza (Кандалакшский залив).

Znajduje się tam baza rybołówstwa, prowadząca jedną z nielicznych w Rosji hodowli małży wykorzystywanych do celów spożywczych, a także – ze względu na właściwości lecznicze – w przemyśle farmaceutycznym.

- Wysepka 300x400m położona rzut beretem od koła podbiegunowego. – napisał Szymon – „Znajduje się tam hodowla małż, które lądują na stołach wykwintnych restauracji Moskwy i Petersburga. Wlaściciel wyjaśnił nam jak małże są hodowane po czym każda załoga dostała w prezencie solidną porcję prosto z morza do samodzielnego przyrządzenia. Były przepyszne.

Specjalnie dla nas napalono w bani, za którą też nie musieliśmy płacić. Ponadto na wyspie jest kilka pokoi gościnnych, gdzie można przyjechać na wypoczynek. Warto zajrzeć na ich stronę www.belmortour.ru

Prosto stamtąd ruszyliśmy do Archangielska…

Morze Białe mnie urzekło. między innymi tym że o tej porze roku od zachodu do wschodu słońca mija ledwie godzina. Zachwycająca jest surowa przyroda tutejszych wysp. Bardzo zdziwiła mnie też obecność rozgwiazd (jest foto!). W morzu rośnie mnóstwo alg mających korzystny wpływ na zdrowie. Na sołowkach i na Sonostrowie wyrabia się z nich produkty kosmetyczne i spożywcze. Sporo można zebrać podnosząc kotwice. Zaryzykowałem i spróbowałem – są naprawdę smaczne:)

Pozdrawiamy wszystkich serdecznie!


***przed nami Arktyka***
6 lipca 2013    

W piątkowe popołudnie członkowie wyprawy dotarli do położonego w rozległej delcie rzeki Dwiny Archangielska (Архангельск).
Osadnicy z Nowogrodu przybyli tu już w XII wieku, jednakże miejsce to nabrało szczególnego znaczenia dopiero w XVI wieku wraz z pojawieniem się na Morzu Białym zabłąkanego okrętu Edward Bonaventure. Angielski okręt pod dowództwem kapitana Stephena Borougha brał udział badawczej w ekspedycji z Londynu na daleką północ. Silny sztorm w rejonie Nordkappu oddzielił Edward Bonaventure od pozostałych dwóch okrętów biorących udział w wyprawie i pchnął go samotnie w kierunku Morza Barentsa, pod same niemal brzegi Nowej Ziemi, gdzie napływały z północy groźne masy arktycznego lodu. Richard Chancellor, który pełnił rolę nawigatora, wyprowadził bezpiecznie Edward Bonaventure na południowy zachód, przez wolne od lodów Morze Białe odkrywając w ten sposób północną drogę do rubieży Imperium Rosyjskiego u ujścia Dwiny.
W Archangielsku powstawać zaczęły liczne faktorie handlowe. Początkowo przybywali tu kupcy angielscy i holenderscy, a potem wielu kupców z innych zakątków Europy. Archangielsk stał się swoistym centrum rosyjskiego handlu zagranicznego, rósł w siłę jako wieloetniczny ośrodek miejski i jedyny duży port morski Imperium.
Piotr I zapragnął stworzyć w tym miejscu rosyjską flotę. Osobiście rozpoczął budowę morskiego okrętu handlowego Św. Paweł a także sam nadzorował powstawanie Twierdzy Nowodwińskiej mającej chronić Archangielsk przed działaniami zbrojnymi ewentualnych agresorów.

Kiedy Imperium Rosyjskie uzyskało dostęp do Morza Bałtyckiego rolę głównego portu morskiego przejął wybudowany z niesamowitym rozmachem Petersburg. Archangielsk pozostał największym ośrodkiem rosyjskiego przemysłu drzewnego, jednak powoli sukcesywnie tracił na znaczeniu.

- Dotarliśmy do Archangielska. To było wspaniałe przeżycie, ale wszystko niestety ma swój koniec. Wczoraj na jacht dotarł kapitan Sodkiewicz wraz za częścią kolejnej załogi. My dzisiaj wracamy do Polski. – napisała załoga.

Jutro rozpoczyna się 3 etap wyprawy Sekstant Expedition. Przed nami Arktyka…

****

Od tego czasu relacje z "Barlovento II" będą mniejsze i pewnie rzadsze, ale na stronie wyprawy można na bieżąco śledzić pozycję jachtu w drodze ku Ziemi Franciszka Józefa i Nowej Ziemi. Na stronie internetowej Wyprawy - www.rosyjskaarktyka.pl - w zakładce "blog załogi" pojawiły się kolejne części bloga Andrzeja Kurowskiego.

Poprzednią informację o wyprawie zamieściliśmy TUTAJ

"Barlovento II" dotarł do Archangielska

.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.