Roman Paszke o kulisach aresztowania jachtu
W sobotę, 10 marca 2012, o godzinie 12.00 w telewizyjnym programie autorskim red. Piotra Chęcińskiego „Świat i Gospodarka” emitowanym w TVP INFO wystąpił Roman Paszke – wyjaśniając kulisy zatrzymania jachtu GEMINI 3 w argentyńskim porcie Rio Gallegos, już po otrzymaniu oficjalnej zgody na żeglowanie i na dzień przed powrotnym rejsem do Polski.
Kapitan Paszke obecnie jest w kraju na rozmowach ze Sponsorami rejsu, Ubezpieczycielem oraz z MSZ, ale niedługo wraca do Argentyny i dołączy do załogi – aresztowanego katamaranu.
Według wszystkich posiadanych opinii prawnych - żądania, które doprowadziły do aresztu jachtu, dotyczą dodatkowej opłaty za rzekomy udział jednej z firm argentyńskich w „asyście ratowniczej” i są oczywiście niesłuszne. Firma ta otrzymała wcześniej pełne i z góry ustalone wynagrodzenie (ponad 15 tys. USD) za zakontraktowaną usługę kilku-godzinnego holowania na podejściu do portu. Armator nie posiada żadnych dodatkowych środków na zaspokojenie nowych żądań w wysokości ponad 300 tys. USD. Jednocześnie wszystkie koszty naprawy i pobytu jachtu GEMINI 3 i jego załogi w porcie oraz opłaty urzędowe zostały uregulowane zgodnie z otrzymanymi fakturami w wysokości ponad 50 tys. USD. Ubezpieczyciel jachtu – firma Yakor (OJS Insurance Company, reprezentowana w Polsce przez brokera - MAI Insurance Brokers Poland Sp. z o.o.) analizuje sytuację co do zmiany kwalifikacji wykonanej usługi i nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska. Sprawa obecnie ma być rozpatrywana przez lokalny sąd w Argentynie, ale nie ma jeszcze wyznaczonej daty.
Obecnie trwają wielostronne negocjacje aby zezwolić na jak najszybszy powrót GEMINI 3 do Polski. Jednak jeśli sprawa zatrzymania jachtu przeciągnie się o kolejne miesiące - w ciągu następnych kilku tygodni mogą pojawić się poważne problemy techniczne, będące wynikiem działań strony argentyńskiej. Obecnie jacht wyciągnięty z wody na czas (już ukończonego) remontu - stoi na paletach podpierających punktowo wybrane części kadłuba, które w normalnych warunkach są zanurzone w wodzie. Konstrukcja kadłubów katamaranu przypomina skrzydła nowoczesnych samolotów pasażerskich. To t.zw. „plastry miodu”, można je wyginać z ogromną siłą, natomiast duże i nagłe, albo długotrwałe punktowe obciążenie, zamiast rozłożonego równomiernie - jak podczas zanurzenia kadłuba w wodzie - może doprowadzić do trwałych odkształceń i zniszczeń. Dodatkowo za kilka miesięcy na półkuli południowej zacznie się zima i temperatury spadną poniżej zera, a miasto Rio Gallegos ma rekordową ilość dni z wiatrem powyżej 100 km./h. Port na rzece Ria Gallegos jest wyłącznie miejscem rozładunkowym i nie jest przystosowany do cumowania powyżej kilku godzin. Na rzece panują duże pływy, dwa razy dziennie, sięgające 10 metrów – co praktycznie uniemożliwia dłuższe stanie przy stałym nabrzeżu, a ruchomych, pływających pomostów w tym rejonie nie ma. Należy się także liczyć z koniecznością odwołania za kilka tygodni polskiej załogi do kraju, z powodu wyczerpania środków. Wszystko to może doprowadzić do zniszczenia tego nowoczesnego i unikalnego jachtu – jeszcze zanim sprawa rzekomej dodatkowej usługi – zostanie finalnie rozpatrzona przez argentyński sąd.
Obecne działania Armatora jachtu, wspierane aktywnie przez polski MSZ, skoncentrowane są na tym, aby do takiego finału nie dopuścić.