Roman Paszke: Lecę do Argentyny walczyć o jacht!
Roman Paszke po zakończeniu rozmów z szeregiem instytucji w Polsce - 26 marca b.r. wczesnym rankiem odleciał do Buenos Aires. Kapitan Paszke zamierza walczyć w stolicy Argentyny o zarekwirowany w porcie Rio Gallegos - katamaran "Gemini 3".
Na początku stycznia b.r. próba bicia rekordu prędkości tym jachtem w samotnym rejsie dookoła świata została przerwana z powodu uszkodzenia lewego kadłuba katamaranu poniżej linii wodnej. Jacht znajdujący się dzień żeglugi od Przylądka Horn i w połowie dystansu pomiędzy Wyspami Falklandzkimi (Malwinami) i argentyńską Patagonią - został skierowany do portu Rio Gallegos. Kapitan Paszke sterując samodzielnie przez ponad 24 godziny doprowadził jacht własnym staraniem i bez zewnętrznej pomocy do ujścia rzeki Ria Gallegos, gdzie przyjął hol od lokalnego statku pilotowego.
8 stycznia b.r. w celu wykonania niezbędnych napraw - "Gemini 3" został wyciągnięty z wody na „Nabrzeże Węglowe” Rio Gallegos. Do napraw przystąpił najpierw dwu-osobowy, a po tygodniu już cztero-osobowy zespół naprawczy przybyły z Polski. Po zakończeniu prac i otrzymaniu niezbędnych pozwoleń morskich ten sam zespół miał na przełomie lutego i marca rozpocząć rejs powrotny do Polski. W drodze powrotnej, w jednym z portów Brazylii, do załogi miał dołączyć kapitan Paszke, który w końcu stycznia przyleciał do Polski na spotkania z ubezpieczycielem jachtu oraz ze Sponsorami projektu.
Jednak jacht pomimo zakończenia wszystkich zleconych napraw i otrzymania zezwolenia żeglugi od inspektorów argentyńskich został zatrzymany w porcie. Stało się tak na wniosek jednej z firm argentyńskich, która po otrzymaniu uzgodnionej wcześniej opłaty za holowanie – dodatkowo zażądała ponad 300 tys. dolarów USD za rzekome uczestnictwo w "asyście ratowniczej". Wobec nie uiszczenia zapłaty, decyzją lokalnych władz "Gemini 3" ma zakaz opuszczenia portu, a polska załoga - zakaz korzystania z jednostki, co zmusiło polskich żeglarzy do szukania prowizorycznego zakwaterowania na terenie miasta.
Stanowisko armatora jachtu GEMINI 3 wobec dodatkowych żądań określa je jako - „roszczenie bezpodstawne”. Kapitan Paszke przez wiele godzin po zaistnieniu awarii, kiedy trzy główne przedziały lewego kadłuba nabrały wody walczył sam i bez pomocy zewnętrznej o ocalenie jachtu. Awaria została opanowana we własnym zakresie, a na ostatnim odcinku uzgodniono drogą mailową – zlecenie usługi holowania – wycenionego przez wykonawcę na kwotę ok. 15 tys. dolarów USD za wprowadzenie katamaranu Gemini 3 do portu na rzece Ria Gallegos.
Po wykonaniu wszystkich napraw, w tym zleconych przez argentyńskich inspektorów, opłacono wszelkie koszty związane z pobytem jachtu w porcie, w tym także opłatę za holowanie, łącznie ok. 50 tys. dolarów USD. Jednak obecne dodatkowe żądania doprowadziły do przymusowego zatrzymania katamaranu w Rio Gallegos. Jednocześnie ubezpieczyciel jachtu nie uznaje żądań argentyńskich z powodu braku obiektywnego zaistnienia „asysty ratowniczej”, a armator i koordynator tego sportowego projektu – nie dysponuje kwotami zbliżonymi do obecnie podnoszonych przez firmę holowniczą. Sprawa trafiła do lokalnego sądu. Według ekspertów potyczka sądowa może potrwać wiele miesięcy, a do tego czasu, pozostawiony bez opieki ten super nowoczesny katamaran poddany ciężkim warunkom nadchodzącej na półkuli południowej zimy z wiatrami ponad 150 km/h, niskimi temperaturami oraz ustawiony na tymczasowym rusztowaniu ulegnie odkształceniu i zniszczeniu.
Aby ratować jacht - nie pozostaje nic innego, jak tylko negocjować, aby katamaran najpóźniej na początku kwietnia mógł opuścić Argentynę. Brak ugody oraz rosnące koszta portowe, administracyjne i prawnicze zmuszą armatora do odwołania załogi do kraju i doprowadzą do zniszczenia najszybszego polskiego żaglowego jachtu sportowego, ale spowodują także, że jakiekolwiek żądania argentyńskie również zostaną niezaspokojone. Rozmowy ostatniej szansy zaczynają się w Buenos Aires we wtorek – 27 marca.