Rejs szlakiem Wagnera - kpt. Lewiński dotarł na antypody
Oto kolejne wieści od kpt. Mirosława Lewińskiego żeglującego od kilku lat szlakiem pierwszego Polaka, który opłynął samotnie kulę ziemską - Władysława Wagnera. Kpt. Lewiński dotarł swym "Ulysessem" na Antypody - oczywiście, nie bez przygód!
Poprzednią informację o rejsie Mirosława Lewińskiego zamieściliśmy TUTAJ
Nowa Caledonia 20.10 -29.10.2012
Po szybkiej ale męczącej żegludze spotyka mnie podwójna nagroda w Numea jest bratni czeski jacht „Lavinia” z samotnie płynącym Pawłem oraz co jest zupełną niespodzianką „Nekton” z kpt. Łukaszem Natankiem (http://www.nekton.webd.pl/). „Nekton”, razem ze „Starym” w 2006 przeszedł North-West Passage.
Złe nastroje szybko mnie opuszczają, praca na jachcie plus polskie towarzystwo nie zostawiają na nie miejsca. Po dwóch dniach kotwiczenia, w poniedziałek wpływam do mariny - potrzebuję kontaktu z lądem.
We wtorek Łukasz, który jest w Numea już półtora roku – pracując w szkole jako nauczyciel angielskiego i zarabiając na dalszą wyprawę – pożycza nam swój samochód, którym z Pawłem objeżdżamy połowę Wyspy. Nowa Kaledonia jest górzystą wyspa o długości 400km i szerokości 50km. Jej czerwono mieniące się góry robią niezwykłe wrażenie, a poza tym jest to jedyne miejsce, gdzie obok palm rosną sosny.
Znowu żałuję ,że nie znam francuskiego mimo, że po przebyciu połowy świata moja pasja poznawcza jakby osłabła i jest to zjawisko zrozumiałe. Zmęczenie materiału.
W marinie stoi wiele jachtów, które czekają na wiatr w kierunku Australii.
W sobotę 20 października o 1200, po zatankowaniu paliwa kieruję się w kierunku Przejścia Dumbea (Nova Caledonia otoczona jest rafą). Cumy oddają mi przyjaciele Łukasz, Nico i Pamela.
Jakiś czas „Nekton” towarzyszy mi w drodze, ale oni zostają w Nowej Kaledonii, a ja płynę do Bundabergu w Australii. Dlaczego tam? Ze względu na położenie przy Frazier Islands i co może ważniejsze, Bundaberg organizuje Port2Port Rally, w którym biorę udział licząc na przyjazne potraktowanie przez urzędników sanitarnych i celników. Poza tym Bundaberg zwraca 330 dolarów opłaty za kwarantannę. Żegluga, jak poprzednio znaczy: nieregularna fala, wiatr 6B ale z rufy więc pokład suchy. Nie ma co narzekać, po czterech dniach prawie 600 mil za rufą.
No ale jak zwykle złośliwy Ojciec Oceanów sprowadził ciszę, a tak dobrze szło. Trzydzieści godzin na silniku, a potem znowu silny wiatr do 30 węzłów tym razem NW. Dzięki niemu zdążę dopłynąć w piątek rano, co jest ważne o tyle, że odprawa w sobotę kosztuje kolejne 300 AUS.
Noc nieprzespana na podejściu do Bundaberg, ale o 10.00 cumuję przy nabrzeżu kwarantanny.
Odprawa przebiegła bardzo sprawnie i sympatycznie. Jestem więc na Antypodach
Rejs szlakiem Wagnera - kpt. Lewiński dotarł na antypody
Rejs szlakiem Wagnera - kpt. Lewiński dotarł na antypody