Rejs pamięci gen. Mariusza Zaruskiego
Trwa polski rejs żeglarsko-motorowodny Dnieprem do Chersonia nad Morzem Czarnym. Celem wyprawy organizowanej w dniach 5.08 - 25.09.2011 r. jest uczczenie pamięci generała Mariusza Zaruskiego, który zmarł w 1941 roku w Chersoniu. Oto najświeższe informacje z rejsu zebrane przez Mirosława Czernego:
Sprawdzam na mapie ukraińskich dróg wodnych, gdzie koledzy są. Dostaję zdjęcia z rejsu, z krótkimi komentarzami. Zainteresowanie uzasadnione, skoro rejs jest pamięci Wielkiego Polaka, nie tylko żeglarza i górskiego ratownika, gen. Mariusza Zaruskiego, który właśnie w Chersoniu zmarł na cholerę w sowieckim więzieniu 8 kwietnia 1941. W stronach dobrze mu znanych, bo w niedalekiej Odessie studia kończył i z niej w pierwsze rejsy ruszał. Trudno za jeńca wojennego go uznać, bo umierając miał 74 lata. A ja kilka lat temu na warszawskim cmentarzu żegnałem jednego z ostatnich żeglarzy, który pierwsze żeglarskie szlify zdobywał tuż przed wojną, na „Zawiszy Czarnym” pod dowództwem Generała.
Już w kwietniu 2011 hołd oddali mu w Chersoniu przedstawiciele Prezydenta RP, żeglarzy, taterników, harcerzy, w ramach Roku Jego Pamięci. Teraz na grób płyną spadkobiercy jego żeglarskich pasji, w rejsie Dnieprem do Morza Czarnego, organizowanym przez Polski Związek Żeglarski i Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze. I chyba nie obraziłby się, że nie jest to kondukt pogrzebowy lecz radość z odkrywania mało znanych Polakom szlaków, jego wzorem nawiązywanie wielu przyjaźni z żeglarską bracią Ukrainy i jej mieszkańcami.
Wprawdzie w planach UE jest międzynarodowa droga wodna prowadząca między innymi z Gdańska i Warszawy Bugiem i Dnieprem na Morze Czarne, wprawdzie po wystawie w Parlamencie Europejskim w 2004 roku o wirtualnej podróży z irlandzkiego Limeric, przez Anglię, Francję, Holandię, Niemcy i Polskę na Dniepr, wiele dostawałem maili z zachodniej Europy, z pytaniami jak z Warszawy płynąć do Kijowa i Odessy – rejs zebrał się 5 sierpnia nad Zalewem Zegrzyńskim, ale pierwszy odcinek do Sławutycz pokonano lądem. Faktycznie więc żeglarze na wodzie byli 9 sierpnia. W okolicach osławionego Czarnobyla. Dwa dni później, po pokonaniu 152 km byli na śluzie Kijów za pierwszym dużym zbiornikiem, oczywiście Kijowskim, a potem w mieście, ukraińskiej stolicy, się zatrzymali.
Patrzę na kalendarz i harmonogram – dziś 25 sierpnia, więc już są za Czerkasami, wcześniej Perejesław Chmielnickij odwiedzając. W Polakach od tych nazw lektury sienkiewiczowskiej Trylogii się przypominają...
Żeglarze zamiast na silniku, pod żaglami ogromny zbiornik wodny pokonują, co potrwa do 29 sierpnia, gdy będą w Kremczuku a 2 września na śluzie Kamieńskoje, przy zaporze spiętrzającej zbiornik, którego pokonanie ponad 10 dni zająć im musi.
Komandor rejsu, Wojtek Skóra, w ostatnich latach prowadził rejsy całą Wisłą żeglowną i Odrą, tego lata także Wielką Pętlą Wielkopolską – ale w jego mailach widzę szacunek dla Wielkiego Dniepru:
Pogoda nam dopisuje, wiatr także. Nawet sobie nie wyobrażałem jakie tu są zalewy, ich wielkość: długość i szerokość, wielkość fali: 1-1,5 m, wiatr to dobre 5 B ale na szczęście z fordzielca, więc ujdzie. Nie zapomniane wrażenia, wspaniali, niezwykle życzliwi ludzie i PRZYRODA. Tego nie da się opowiedzieć, żadne zdjęcia czy film nie jest w stanie tego oddać. Przygoda życia. Pozdrawiamy gorąco Komandor i uczestnicy rejsu Czarnobyl-Chersoń.
Lecz także, co za przestrogę dla organizatorów przyszłych rejsów uznać można:
Jesteśmy dzisiaj po rozmowach w naszym konsulacie w sprawie ułatwień żeglugowych (próbujemy załatwić jakieś zniżki w opłatach za śluzy – na razie koszt dla cudzoziemców to 825 hrywień za jedną śluzę (ponad 100 $ za śluzę a jest ich sześć + zezwolenie techniczne za przepłynięcie przez śluzę w Zaporożu dodatkowo jakieś 300 $). Obłęd połączony z koszmarem. Dobrze że płynie z nami Jechor z Chersonia - to bardzo pomaga mi we wszelkich rozmowach w Ministerstwie Infrastruktury i Dyrekcji Dróg Wodnych. Wczoraj było święto w Polsce i dopiero dzisiaj pracuje Ambasada i konsulat Polski w Kijowie, spotkaliśmy się z dużą życzliwością i chęcią pomocy, gdyż żadne nasze pisma wysłane do nich z PZŻ nie dotarły i nic o nas nie wiedzieli, to dość długa opowieść...
Z ostatniego na razie maila:
Witam, przesyłam następną porcję fotek z rejsu. Zaraz po przejściu śluzy w Kaniewie zatrzymaliśmy się przy brzegu aby zrobić zakupy i w ciągu 2 min woda opadła o jakieś 1,5 m. Zgłupieliśmy całkowicie, dopiero wędkarze powiedzieli nam, że za jakieś 4 godz. puszczą wodę z jazu i wszystko będzie OK. Woda przybierała potem w takim tempie, jak się nalewa wodę do szklanki, nawet nie mieliśmy czasu, aby dobrze się sklarować, tak szybko uciekaliśmy na forwater. Pozdrawiam znad cudownego Dniepru.
Chersoń będzie dopiero 15 września, część uczestników popłynie dalej, do Odessy, gdzie chcą być 21 września, mając okazję Morzem Czarnym żeglować. W czasie rejsu zaplanowano spotkania z Polonią i ukraińskimi gospodarzami, zwiedzanie miast i biwaki w przystaniach, na wyspach i brzegach rzeki. Powrót lądem do Portu Nieporęt 27 września. 960 km Dnieprem do Chersonia, ponad 1100 km do Odessy... Niemal wyprawa po złote runo...
W Chersoniu udział w tradycyjnych regatach, po raz pierwszy z pucharem imienia Generała Mariusza Zaruskiego, ufundowanym przez Prezydenta RP, Bronisława Komorowskiego, który sam jest żeglarzem i współautorem reaktywowania Ligi Morskiej i Rzecznej, dziś jej honorowym prezesem.
Jak w kwietniu w Chersoniu mówił ukraiński wiceminister kultury Tymofij Kochan, chersońskie uroczystości są symbolem tego, że Polska i Ukraina "to dwa wielkie kraje, które - mimo że mają w swojej historii momenty skomplikowane - to jednak znajdują więcej rzeczy, które je łączą, niż te, które je dzielą"."Generał Zaruski jest symbolem nowych stosunków między Polską a Ukrainą"- dodał.
Chciałoby się rzec – Amen!
I stawiać żagle...
Mirosław Czerny