R. Paszke w kontekście rejsu A. Pajkowskiej...

2009-03-09 22:59 Roman Paszke
www.race2000.eu
Autor: archiwum Żagli www.race2000.eu

Po zakończeniu samotnego rejsu dookoła świata kapitan Asi Pajkowskiej rozgorzała dyskusja na temat - jak klasyfikować tego typu wielkie rejsy, czy była to żegluga non-stop, czy był to rejs rekordowy, czym różnią się rejsy dookoła świata uczestników międzynarodowych regat od wokółziemskich rejsów turystycznych itd.itd. W trakcie dyskusji na forach internetowych powoływano się między innymi na dokonania kapitana Romana Paszke. Oto jego wyjaśnienie niektórych poruszanych problemów.

Odpowiedź na Oświadczenie kapitan Joanny Pajkowskiej Szanowni, Zostałem imiennie wywołany do tablicy w związku z niedawną wypowiedzią doświadczonej kapitan Asi Pajkowskiej, zamieszczoną w Wikipedii i na innych forach w sieci, a dotyczącą przerywania rejsów i wchodzenia do portu - podczas różnego rodzaju sportowych, samotnych wypraw dookoła świata, jakich ostatnio wśród polskich żeglarek obrodziło. Asia Pajkowska, która jak sama deklarowała płynęła w kategorii „non stop – dookoła świata”, aby wytłumaczyć swoje 3-dniowe zatrzymanie w Port Elizabeth powołała się na to, że inni przed nią też tak robili. Wymieniła: zachodzenie do portów Kuby Jaworskiego na jachcie - Spaniel II oraz nasze, na jachcie Warta-Polpharma. Jednak, to tak jakby porównywać arbuzy i kasztany. Te rejsy i te kategorie były/są zupełnie różne i w dodatku konsekwencje tych wejść były też inne. Mam nadzieję, że argumentacja Asi została oparta na niezamierzonym braku wiedzy, a nie na manipulacji. Dlatego wyjaśniam: po pierwsze - w regatach jakichkolwiek w tym wokółziemskich obowiązuje Instrukcja Żeglugi i to ona (i przepisy ORC) określają zasady rywalizacji. W planowanych jako „non stop - dookoła świata” regatach THE RACE, w których uczestniczyła nasza załoga - zachodziły do portu 3 jachty i za każdym razem ponosiły konsekwencje regulaminowe, czyli 24 godzinną karę czasową. Pobyt „Warty - Polpharmy” w Wellington (Nowa Zelandia) trudno nazwać pobytem, gdyż weszliśmy do portu na żądanie organizatora w celu wymiany anteny satelitarnej co przeprowadzili na wodzie specjaliści France Telekom. Jacht stał na kilkunastometrowej długości cumach bez dostępu do lądu, a Komisja Regatowa przez kilkugodzinny postój pilnowała, by żaden z członków załogi nie miał kontaktu z lądem i by na jacht nie trafiła jakakolwiek pomoc. Postój drugi (już po okrążeniu globu i po przecięciu kursów pętli dookoła Świata) został wymuszony przez złamanie prawego kadłuba jego naprawę i potraktowany karą regulaminową. Dla dodatkowego wyjaśnienia: nie startowaliśmy w kategorii „klasyczny rejs dookoła świata” tylko na trasie narzuconej instrukcją żeglugi. Startowaliśmy w regatach i naszym celem nie było prawidłowe przecięcie antypodów tylko uzyskanie najlepszego miejsca walcząc z innymi jachtami na tych samych zasadach. Kuba Jaworski miał sytuację podobną i wszystko co zrobił, było zgodne z regulaminem regat, a nie rekordów, bo są one inne. Tyle o regatach, które mają swoje jednoznaczne zasady i nie zastosowanie się do nich ma swoje konsekwencje. Gdyby celem było bicie rekordu w żegludze dookoła świata – to tutaj dodatkowym warunkiem musiałoby być opłynięcie antypodów i po okrążeniu - przecięcie własnego kilwateru. Zgodnie z tymi zasadami, nie został jeszcze pobity rekord kapitana Henryka Jaskuły, który na początku lat 80-tych w 344 dni na Darze Przemyśla w rejsie non stop z Gdyni do Gdyni, opłynął Przylądek Dobrej Nadziei, od południa - Australię i Nową Zelandię oraz Przylądek Horn. Obecnie, zgodnie z przyjętymi zasadami, aby określone rejsy miały rangę sportowego wyczynu, zarówno w odniesieniu do rekordów w żegludze samotnej jak i w żegludze załogowej, muszą zgodnie z autoryzacją International Sailing Federation zostać uprzednio zgłoszone do WSSRC (World Speed Sailing Record Council) i odbywać się ściśle według przepisów tej organizacji. W przepisach WSSRC jakiekolwiek wejście do portu (definicja portu jest jednoznaczna), nie mówiąc już o tankowaniu paliwa, jest uznana za dyskwalifikację. Podobnie WSSRC dyskwalifikuje próbę bicia rekordu samotnej żeglugi jeśli w samotnym rejsie znajduje się na pokładzie druga osoba - podczas żeglugi w jakimkolwiek miejscu podczas pokonywania trasy od startu do mety. Aby rekord został uznany na jachcie wymagane jest urządzenie stale monitorujące pozycję, a także sposób jej weryfikacji, aby zawsze było wiadomo co z danym „challengerem” się dzieje. Sam przetestowałem ograniczenia WSSRC na własnej skórze. Ponad rok temu, na katamaranie Bioton, wystartowałem do bicia rekordu atlantyckiego w samotnej żegludze na trasie Cadiz-San Salvador. Jednak, po dobie szybkiej żeglugi „wysiadło” całe zasilanie elektryczne, co zmusiło mnie do zawinięcia na kilkadziesiąt godzin do Las Palmas. Od tego momentu - zgodnie z regułami WSSRC, dalsza trasa do Nowego Jorku pomimo, że w dalszym ciągu szybko i samotnie, była tylko rejsem turystycznym. Dlatego, przy braku weryfikacji WSSRC, w przypadku projektów realizowanych obecnie przez nasze 3 lub 4 dzielne panie żeglarki, na 3 jachtach: MANTRA ASIA, MANTRA ANIA i TANASZA USTKA można mówić o ambitnych turystycznych rejsach dookoła świata, ale nie o rekordach. Nie można odnosić się do jakichkolwiek reguł, gdyż nie ma kto ich weryfikować. Mówienie po wszystkim o kategorii „non stop” - ale z postojem, albo o kategorii „najmłodsza samotna” - ale przez 300 mil morskich w parze itd. nie ma żadnego sensu, chyba, że chodzi o wymiar promocyjno-marketingowy, a nie o rekord sportowy. Idąc tym tropem możemy powiedzieć, że płynąc na Warcie – Polpharmie w regatach THE RACE pobiliśmy „rekord Polski w żegludze oceanicznej na najszerszym polskim jachcie”…i nikt nam tego nie odbierze. Jednak wcale nie umniejszam zdolności i determinacji dzielnych koleżanek żeglarek. Dobrze, że płyną. Dobrze, że tak jak Asia i Marta swoimi rejsami udowadniają zalety konstrukcji jachtów zbudowanych w polskich stoczniach. Dobrze, że tak jak Natasza, dla odmiany nie deklarując bicia żadnych rekordów, przy okazji, we współpracy z Fundacją Anny Dymnej, pomaga niepełnosprawnym dzieciom. Najważniejsze by po długich rejsach wszystkie wróciły do kraju jeszcze piękniejsze i zadowolone z fantastycznego żeglowania, które nigdy nie jest łatwe na takiej trasie. Z poważaniem, Roman Paszke

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.