Przeliczniki w regatach na morzu

2017-09-20 16:10 Tomasz Konnak
Przeliczniki w regatach na morzu
Autor: archiwum "Żagli" Przeliczniki w regatach na morzu

Na początku warto powiedzieć, dla kogo artykuł ten nie jest przeznaczony. Otóż nie jest on skierowany do żeglarzy, którzy regat nie lubią albo nie uznają zasad regat przelicznikowych. Jeżeli natomiast czytelnik zainteresowany jest ściganiem się w Polsce i na morzu, to zapraszam do poznania podstawowych informacji z tego zakresu.

Żeglarstwo to sport techniczny i od sprzętu zależy w nim wiele. Prawa fizyki są takie, że generalnie im jacht jest większy/dłuższy/nowszy, tym jest szybszy. Jest też droższy. Najlepiej ścigać się na jachtach jednakowych. Ale u nas, na morzu, jest to nierealne i jeszcze długo tak będzie. W tej sytuacji można się nie ścigać na morzu w ogóle. Innym rozwiązaniem jest stosowanie przeliczników.

Przelicznik z założenia ma niwelować wpływ jachtu na wynik. Czyli jachty mamy różne, ale przelicznik to wyrównuje, więc możemy sprawdzić, kto lepiej popłynął. Bo regaty są po to, żeby dowiedzieć się, kto lepiej żeglował, a nie żeby ocenić, kto lepiej zarabia. Choć nie do końca, bo o wyniku decyduje też wyposażenie jachtu. Tego żaden przelicznik już nie uwzględnia.

Po co jest przelicznik?

Po to, żeby móc osądzić, czy wolniejszy jacht, który przypłynął później, mimo wszystko wygrał z tym szybszym, który przypłynął wcześniej. Bo wolniejszy jacht może być na mecie za jachtem szybszym. Kluczowe pytanie – o ile?

Przeliczniki mają trzy główne wady. Pierwsza to taka, że trudno jest dokładnie policzyć, który jacht jaki powinien mieć przelicznik. Druga to taka, że jeden współczynnik to zazwyczaj za mało, bo w różnych warunkach różne jachty żeglują różnie. W skrajnym przypadku dwóch różnych jachtów – jeden może być szybszy w słabym wietrze, a drugi w silnym. Trzecia wada przeliczników jest taka, że nie uwzględniają one tego, że na trasie mogą zmienić się warunki i jachty wolniejsze mogą mieć te warunki gorsze lub lepsze. Bo płyną, owszem, tą samą trasą, ale później.

Klasyczny przykład: start w wietrze umiarkowanym przed południem, dłuższa trasa, meta po południu, a z każdą chwilą wiatr cichnie. Wtedy te wolniejsze na pewno nie wygrają. W skrajnym przypadku wiatr może ścichnąć do zera, zanim wszystkie jachty ukończą wyścig. Może też być odwrotnie, czyli start w słabym wietrze, który podczas trwania wyścigu rośnie. Wtedy jachty szybsze są bez szans.

Co można zrobić?

Jeżeli chodzi o wadę pierwszą i drugą, to można stosować lepsze przeliczniki, a do obliczania wyników nie jeden współczynnik, a charakterystykę jachtu. To drugie zapewnia tylko ORC. Lepszy przelicznik jest zazwyczaj bardziej skomplikowany, a pomiar droższy. Jeżeli chodzi o wadę trzecią, to można tworzyć grupy jachtów o zbliżonych osiągach, żeby żeglowały w miarę równo i w miarę w jednakowych warunkach. Ale do tego jachtów musi być dużo, poza tym nie można popadać w przesadę. Jedna grupa, w której np. „Pallas” rywalizuje z „Fujimo”, jest mało sensowna (acz czasami tak się robi, jak jachtów jest mało), z drugiej strony tworzenie wielu grup po trzy jachty w każdej też nie jest dobre. Gdzieś w środku jest rozsądny kompromis. Im więcej jachtów startuje w regatach, tym łatwiej utworzyć grupy bardziej jednorodne.

Przeliczników jest wiele

Większość jest tak skonstruowana, że po podstawieniu do wzoru różnych parametrów jachtu dostajemy wynik w postaci liczby. Jest to współczynnik jachtu w danej formule (KWR, IRC, LYS, inne). Czas przepłynięcia trasy wyścigu przez dany jacht jest przez ten współczynnik przeliczany (np. przez proste mnożenie, ale niekoniecznie) i tak otrzymujemy tak zwany czas skorygowany. I te czasy skorygowane poszczególnych jachtów są ze sobą porównywane i decydują o kolejności na mecie. Istnieją też przeliczniki statystyczne albo wręcz „po uważaniu” (WWZG, WWMW), ale są na wymarciu i dlatego je pominę.

Wyraźnie odmienny jest przelicznik NHC, zaimportowany niedawno do Polski. Nie wnikając w szczegóły, ma on tę podstawową, dyskwalifikującą wadę, że poza korygowaniem różnic w sprzęcie, koryguje też umiejętności załogi, co według mnie jest kompletnie bez sensu. Ścigamy się po to, żeby ustalić, kto w danym wyścigu czy regatach zajął miejsce pierwsze, kto drugie i tak dalej. Korygujemy przelicznikiem sprzęt/jacht i to ma sens. Korygowanie umiejętności załogi podważa w ogóle ideę rywalizacji.

Tak doszliśmy do przelicznika ORC. Ten przelicznik jest wyjątkowy (nie znam innego tego typu na świecie), po przeliczeniach matematycznych otrzymujemy bowiem nie jedną wartość współczynnika, ale charakterystykę prędkościową jachtu. W różnych warunkach, na różnych kursach.

Żeby ścigać się w danej formule, należy mieć świadectwo pomiarowe. To oznacza, że trzeba przejść pomiary. Podczas pomiaru jacht musi być w tak zwanym trymie pomiarowym. Czyli suchy, bez paliwa, wody, ścieków, jedzenia, rzeczy osobistych załogi, bez żagli. Zasad przygotowania jachtu do pomiaru jest więcej i nie są te zasady, dla różnych formuł, jednakowe. W Polsce aktualnie stosowane są głównie dwie formuły: KWR i ORC.

Świadectwo i pomiary w KWR są w zasadzie bezpłatne. Mierzy się długość i szerokość jachtu, zanurzenie, nawisy i wagę w trybie pomiarowym, rodzaj śruby, pewne dane takielunku i wymiary największych żagli. Konieczność ważenia jachtu sprawia, że cały pomiar nie jest wcale taki bezproblemowy i bezkosztowy. Informacje o pomiarach KWR oraz świadectwa jachtów są na stronie kwr-swiadectwa.pl. Pomiary ORC są bardziej skomplikowane, droższe, ale jachtu nie trzeba ważyć.

W ORC można uzyskać dwa rodzaje świadectw: ORC International i ORC Club. To drugie jest uproszczone, potrzebuje mniej pomiarów i nie wymaga też skanowania kadłuba. Przez to jest tańsze.

Podstawą do prac nad świadectwem ORC jest kształt kadłuba jachtu. W przypadku ORC Int kadłub jachtu musi być indywidualnie skanowany. W przypadku ORC Club można kadłub skanować (wystarczy jedna burta), ale można też oprzeć się na danych producenta, liniach teoretycznych i dowolnej innej metodzie (np. skanowanie ze zdjęć), która pozwoli kształt kadłuba uzyskać. Kształt kadłuba mierniczy wprowadza do programu generującego świadectwa pomiarowe. Kolejny pomiar na lądzie to zdjęcie wymiarów i rodzaju pędnika (śruba, wspornik, wał). Potem ocenia się takielunek (wymiary masztu, bomu, rodzaje regulacji masztu, waga masztu, a nawet jego środek ciężkości). W ORC mierzy się wszystkie żagle (poza sztormowymi), które mogą być na pokładzie podczas regat.

Dochodzimy do pomiarów na wodzie. Są to dwa pomiary: wolnych burt (można je zastąpić wagą jachtu) oraz próby przechyłowe, służące do wyznaczenia stateczności jachtu.

Niektórych pomiarów nie trzeba robić, nawet dla świadectwa ORC Int, ale trzeba sobie zdawać sprawę, że program generujący świadectwa, nie mając danych, przyjmie wersję niekorzystną dla jachtu. Dlatego zazwyczaj jest tak, że im dokładniejsze pomiary, tym świadectwo jachtu jest bardziej korzystne. Wszystko o pomiarach ORC można znaleźć na stronie ims.strefa.pl. Informacje o samej formule, świadectwa jachtów z całego świata szukajcie na stronie www.orc.org.

Za pomiary trzeba zapłacić, za wystawienie świadectwa także. Przy czym opłata dzieli się na dwie części: opłata dla mierniczego oraz opłata w euro dla organizacji Offshore Racing Congres. Te opłaty co roku trzeba powtarzać.

Mało nas...

W zeszłym roku świadectw w Polsce było 46. W tym roku byłoby ich pewnie ponad 50, nawet bez promocji, o której poniżej. Po uzyskaniu zgody organizacji ORC, zostanie w Polsce wygenerowanych ponad 300 świadectw ORC Club tylko na podstawie danych ze świadectw KWR. Jednocześnie te świadectwa będą zwolnione z opłat na rzecz mierniczego i na rzecz ORC. Natomiast, jeżeli ktoś będzie chciał swoje świadectwo poprawić, uściślić, będzie musiał za te dodatkowe pomiary zapłacić. Chyba że wykona je samodzielnie, wypełniając stosowne formularze. Mamy świadectwo lub dwa – możemy się ścigać w przeliczeniu. To jachtom wolniejszym daje szansę. I o to właśnie chodzi!

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.